~ 20 ~

7 1 0
                                    

Długo jeszcze stałam na przystanku i patrzyłam w stronę, gdzie już dawno zniknął samochód. Nie wiem, co czuję. Smutek, radość, oszołomienie, żal? Jak ja mogłam się wcześniej nie zorientować?! Zawsze się trochę drażniliśmy, czasami wyglądało to, jak flirt, ale taki niewinny, nic nie wnoszący. Jednak Rafał zawsze przy mnie był. Martwił się o mnie; po wspólnych wypadach zawsze mnie pod drzwi odprowadzał; robił wszystko, żebym nie była smutna. Nigdy nie myślałam, że jego gesty: całusy, przytulenia i ta obawa, że mogłabym sobie znaleźć chłopaka mogą oznaczać coś innego... Przez to wszystko czułam się jakbym spędzała czas ze starszym bratem. Przecież mógł mi powiedzieć... Nadal nie rozumiem, dlaczego tak długo to przede mną ukrywał? Przez trzy lata mnie okłamywał!

Niebo zaczęło powoli jaśnieć. Szłam ulicami miasteczka przy zapalonych jeszcze lampach targana tymi myślami. Złapałam za kieszeń spodenek, chcąc wyjąć telefon, ale go nie miałam

Cholera! – pomyślałam. – Zostawiłam go na działce. Muszę po niego wrócić.

Poszłam jak najkrótszą drogą z powrotem na działkę. Po drodze minęłam kilka osób wracających do domu. Jedni w lepszym drudzy w gorszym stanie podtrzymując się nawzajem.

Przeszłam przez furtkę i wpadłam na Mateusza.

– O! Anastazja? A ty nie miałaś odprowadzić Rafała na stację? – blondyn oglądał się za siebie i próbował zasłonić mi sobą drogę.

– Tak, ale zapomniałam telefonu i po niego wróciłam, więc daj mi przejść, bo chcę go wziąć i wrócić do domu.

– Ale nie możesz!

– Co? Jak to "nie mogę"? – Chłopak opierał się rękami o słupy furtki nie dając mi przejść.

– Nie, bo ja ci go przyniosę. Tylko powiedz, gdzie on jest.

– Wiesz, poradzę sobie sama. – Wyminęłam go szybko, przechodząc pod jego ręką i weszłam na działkę.

Zobaczyłam, jak Kamila rozmawia ze smutną Justyną i próbuje namówić ją, żeby wstała z ławki.

– Ana, poczekaj! –krzyknął za mną Mati, ale go nie słuchałam.

Skierowałam się w stronę domu i...

Stanęłam, jakbym przyrosła do ziemi. Tomek był na tarasie oparty o balustradę tylko, że nie sam. Stał z czarnowłosą dziewczyną, obejmując ją i co chwilę całując.

– Ana, chodź. – Mateusz pociągnął mnie za rękę i odwrócił. – Pójdę po twój telefon, a ty idź pomóż Kamili ogarnąć Justynę.

– Kim jest ta dziewczyna? – nie ustępowałam.

– To... Samanta. Ale ona jest nieważna, uwierz mi.

– "Nieważna"? To, dlaczego tak się obściskuje z Tomkiem?

– Sam chciałbym wiedzieć... – Blondyn coraz bardziej zrezygnowany patrzył to na mnie to na parę za mną. – Słuchaj, to jest była dziewczyna Tomka. Nie mam pojęcia kto ją tu zaprosił i dlaczego w ogóle przyszła. Zjawiła się tu niemal od razu po waszym wyjściu. Próbowałem ją jakoś wyprosić, ale jest cholernie uparta i jak dopadła Tomka to już nie dało się nic zrobić. I jak widać Tomek jest wciąż na tyle pijany, że nie przeszkadza mu jej obecność.

– Wręcz przeciwnie...

– Tak...

Zaraz, dlaczego ja się tak przejmuję? Przecież on nie jest moim chłopakiem, nie powinnam być zazdrosna. To jego życie, a mi nic do tego. Jeśli będzie chciał to mi o niej opowie później.

Met AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz