Do pokoju wpadało światło spomiędzy dwóch zasłonek. Przez zamknięte drzwi słyszałam kilka stłumionych głosów. Nie chciałam schodzić na dół, wiedziałam, że rodzice już są. Przekręciłam się tylko na drugi bok odwracając się plecami do całego świata. Z powrotem zamknęłam oczy z chęcią zaśnięcia. Po kilku minutach usłyszałam dźwięk stawianych kroków na schodach, a następnie pukanie do drzwi. Obróciłam się i zobaczyłam tatę zaglądającego do pomieszczenia. Nie miał na sobie tej białej, gładkiej koszuli i krawatu zawiązanego pod szyją, spodnie nie były wyprasowane, a na stopach nie miał czarnych pantofli z najnowszej kolekcji. Miał na sobie zwykłą granatową koszulkę, piaskowe spodnie za kolana i skarpetki za kostki – tak jak kiedyś.
– Wstawaj śpiochu, śniadanie jest – powiedział z uśmiechem i zniknął za drzwiami.
To był znak, że już dłużej nie mogę leżeć. Przeciągnęłam się na łóżku, a później poszłam się przebrać. Przywitałam się i usiadłam przy stole w kuchni, gdzie byli już rodzice oraz babcia. Zabrałam się za jedzenie, przysłuchując się rozmowie, która trwała nim przyszłam. Nudne, standardowe tematy pomiędzy rodzicem, a jego dziećmi.
Nagle mama zwróciła się do mojej osoby, która miała buzię pełną jedzenia:
– Kochanie, wiesz, że mieliśmy z tatą sprawę rozwodową. Nie będziemy już mieszkali razem – mruknęłam dając znak, że słucham i rozumiem o czym mówi. – Przez to mamy dla ciebie dwie wiadomości.
– Pierwsza – pałeczkę przejął tata – jest taka, że niestety wyjeżdżam za granicę i będę pracował w Stanach. – Zaczęłam się krztusić i zrobiłam się cała czerwona.
– Słucham?! – Otworzyłam szeroko oczy i patrzyłam po kolei na każdego obecnego tu członka rodziny.
– Spokojnie. Wiesz, że i tak nie będziemy razem mieszkali, a tam mam lepsze stanowisko i będę mógł się rozwijać zawodowo. Nie martw się, jak tylko będę mógł będę was odwiedzał i przyjeżdżał na święta.
– Ale... Teraz wyjedziesz i wrócisz dopiero za pół roku, a po kilku dniach tam pojedziesz i znowu cię długo nie będzie!?
– Niestety tak, ale pamiętaj, że możemy jeszcze rozmawiać przez telefon, albo Skype'a.
– To już nie to samo...
– Wiem kochanie, ale jakoś damy radę. – Tata położył rękę na moim ramieniu, próbując mnie pocieszyć.
– A druga wiadomość jest chociaż lepsza? – spytałam spoglądając na oboje rodziców.
– Wydaje nam się, że tak – odpowiedział mi tata.
– Długo o tym rozmawialiśmy z tatą i babcią i uznaliśmy, że... – mama zrobiła krótką pauzę, nabierając powietrze w płuca i patrząc mi prosto w oczy – ...najlepiej teraz będzie, jeśli zamieszkasz z babcią.
– Co? Ale jak to ma niby wyglądać?! – Poderwałam się z krzesła i zaczęłam krzyczeć.
– Dobrze wiesz, że ja też mam pracę i często wyjeżdżam w długie delegacje. Nie chcę żebyś siedziała nawet kilkanaście dni w pustym domu. W dodatku bez ciepłego posiłku i ani jednej żywej duszy w tych czterech ścianach. Zabraliśmy wszystkie twoje rzeczy z domu. Są w samochodzie, pomożemy ci je przenieść później – odezwała się moja rodzicielka.
– Ustalacie takie rzeczy beze mnie!? Jak wy sobie to wyobrażacie?! Mam zostawić wszystko i zamieszkać tutaj?! Ja mam tam szkołę i Rafała! – Uświadamiając sobie, że się z nim nawet nie pożegnałam po raz kolejny poczułam ukłucie w sercu.
– Spokojnie. Przeniesiemy twoje papiery do tutejszego liceum bez problemu, a nim się obejrzysz znajdziesz też przyjaciół. – Pocieszała mnie matka, wyciągając jednocześnie rękę w moją stronę, aby mnie przytulić.
Miałam mętlik w głowie. Odsunęłam się od niej gwałtownie z przerażeniem w oczach i dezorientacją. Powiedziałam, że nie jestem już głodna i że idę się przejść. Praktycznie wybiegłam z domu. Musiałam wszystko sobie przemyśleć.
Założyłam trampki i wyszłam. W samochodzie na podjeździe stał nasz samochód po brzegi wypełniony moimi rzeczami. Trzasnęłam furtką i podążyłam przed siebie. Było dość chłodno, na niebie zbierały się coraz ciemniejsze chmury, które nie pozwalały przedrzeć się promieniom słonecznym. Przeszedł mnie lekki dreszcz, bo zawiał wiatr, a ja byłam w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączka.
Co ja mam o tym wszystkim myśleć? Z tym, że rodzice się rozwiedli już się pogodziłam. Wiedziałam o tym od początku, miałam czas na oswojenie się z sytuacją. Oczywiście czułam się z tym źle i było mi smutno, ale wyjaśnili mi, co między nimi jest i z resztą widziałam sama, co się dzieje.
Z jednej strony cieszę się, że będę mogła mieszkać z babcią. Zawsze miałam z nią lepszy kontakt niż z rodzicami, ale z drugiej strony mam zostać tu na cały rok, albo i dłużej. Bo przecież jak teraz mnie przenoszą, gdy mam zacząć drugą klasę to pewnie zostanę do końca liceum.
Dlaczego też tata powiedział mi tak nagle, że wyjeżdża? I to do Stanów, za ocean. Nie będzie mógł często przyjeżdżać przez to. Zawsze mieszkaliśmy razem, przyzwyczaiłam się do tego. Nawet jak dużo pracowali i nie wolno im było przeszkadzać to jednak widywałam ich w jednym domu. A teraz będziemy zupełnie oddzielnie, ja u babci, mama w Krakowie, tata za granicą.
Na moją głowę i gołe ramiona zaczęły spadać pojedyncze krople letniego deszczu, szłam dalej nie zwracając uwagi na nie, ani na chłód ogarniający mnie. Byłam pochłonięta przez swoje myśli.
Zmiana szkoły aż tak strasznie mi nie przeszkadza. Nie mogłam dopasować się do otoczenia, a co za tym idzie nie miałam zbyt wielu znajomych i tym bardziej przyjaciół. Wyjątkiem był Rafał, z którym znam się już od gimnazjum. Nie przeszkadzało mu nigdy, że ubieram się inaczej niż większość dziewczyn, że mamy odmienne gusta muzyczne, że mam zainteresowania, które ludzie często wyśmiewają. On to wszystko akceptował i nadal akceptuje. W dodatku zawsze przy mnie był i dawał mi wsparcie jakiego nawet rodzice mi nie okazali po wypadku, bo zatracili się w pracy, aby zapomnieć. Czułam się przy nim jak przy bracie. Chcieliśmy chodzić do jednego liceum, a tu się teraz okazuje, że drugi rok szkoły zaczynam kilka set kilometrów od niego. Myślałam, że po wakacjach wrócę do Krakowa i znowu się spotkamy, ale wygląda na to, że nie ma takiej opcji.
Coraz bardziej padało, a chmury stały się niemal czarne. Niebo przeszyła błyskawica, a po niej nastąpił grzmot. Wyrwało mnie to z zamyślenia i ruszyłam przed siebie jak najszybciej, wypatrując miejsca, gdzie będę mogła się schować. Wbiegłam do pierwszego napotkanego sklepu zziajana i przemoczona. Deszcz dał mi nieźle popalić, ale i uspokoił nerwy. Przyglądając się szalejącej burzy uświadomiłam sobie, że zareagowałam zbyt emocjonalnie podczas rozmowy z rodzicami, niepotrzebnie krzyczałam. Ale czy to nie normalne, że byłam w szoku? W końcu świat znowu wywraca mi się do góry nogami.
CZYTASZ
Met Again
Short StoryChyba większość uczniów wyczekuje nadejścia wakacji i odpoczynku. Tak było i ze mną. Po traumatycznych wydarzeniach, które mnie spotkały i wywróciły mi życie do góry nogami, pragnęłam uciec do miejsca mojego dzieciństwa - do domu babci. Chciałam ode...