-Panie, to niewłaściwe. -kpiący ton lokaja, wręcz ociekał satysfakcją, ale mimo tej trafnej uwagi w dalszym ciągu szedł tuż za swoim carem. Pamiętał o zachowaniu stosownej odległość od jego imperatorskiej mości, mając na uwadze niedawną rozmowę z pokojówką. Musiał sprawiać wrażenie pokornego sługi przy innych, tak by nie uchodził za wyjątek od reguły w pałacu, choć po ostatnim ekscesie na korytarzu, niemal każdy zdaje sobie sprawę, że zachowanie niegodne podwładnego uchodzi mu bez konsekwencji.
-Jeżeli nie czujesz się na siłach to zejdź mi z oczu. -odpowiedź Ciela była natychmiastowa, ale nie wyrażała zdenerwowania. Car dzisiejszego dnia czuł się wręcz rewelacyjnie, dlatego też postanowił zrobić coś dla siebie. Nie słysząc zza pleców odpowiedzi, przystanął przy właściwych drzwiach, po czym odwrócił się z zaskoczeniem odkrywając, że wysoki, czarnowłosy demon stoi tuż przy nim.
-Nie powiedziałem, że nie jestem w stanie ci towarzyszyć, panie. -uśmiech Michaelisa był ledwie widoczny, ale to co zignorował sam władca, to minimalny dystans jaki ich dzielił.
-Zauważyłem tylko, że to dość śmiała propozycja. -wykrzywione kąciki ewoluowały w pełną, firmową mimikę demona, który to pochylał się zaledwie kilkanaście centymetrów nad obojętną miną władcy, który to znużony rozmową z irytującym lokajem, odwrócił się w stronę wejścia, czekając aż demon w końcu otworzy te cholerne, drewniane drzwi.
Nie czekał długo, a gdy przekroczył próg pokoju, niemal natychmiast zaczął zdejmować zbędną część garderoby, jaką była ciemna marynarka.Sebastian obserwował każdy gest władcy, po czym z zaskoczeniem stwierdził, że gdy ten wykonuje przyziemne czynności i tak jest wyniosły i pełen cesarskiego majestatu.
Ciel jedynie westchnął, mając dość spojrzenia w kolorze wina, które to odczuwał, nawet wtedy, gdy nie spoglądał na istotę prosto z czeluści. Lokaj ruszył w kierunku chłopaka, gdy ten zrzucał ubranie na oparcie krzesła.
Pokornie schylił głowę, po czym zaczął układać ciemny, miękki materiał w taki sposób, by po skończeniu pierwszej lekcji z demonem, car prezentował się nienagannie.
Michaelis również pozbył się swojego standardowego elementu ubioru, zostając w białej koszuli, a także czarnych, dobrze skrojonych spodniach. Podwinął rękawy, by nie przeszkadzały mu w wykonywaniu płynnych ruchów, po czym spokojnie, ale i z nadnaturalną szybkością wręczył panu szpadę.-Przygotuj się. -usłyszał polecenie, po czym spojrzał na zawziętą minę swojego młodego cara. Ten, przeczesał szczupłymi palcami włosy, próbując ułożyć je w taki sposób, by niesforne kosmyki nie wchodziły mu wprost do dużych, niebieskich oczu. Wyprostowany i niezwykle pewny swoich umiejętności, stał w dopasowanych szarych spodniach trzymając w prawej dłoni piękną, ale i niebezpieczną broń.
-Tak, mój panie. -odparował, zastanawiając się jak ktoś o tak słabym zdrowiu, chce konkurować z wcieleniem siły i zła. Nim car spostrzegł ten już wymierzył pierwszy ruch, który z trudem został zablokowany przez Phantomhive'a.
Zaskoczony chłopak, odegrał się niezwykle płynnie przechodząc do kontrataku, kwitując to cichym, szyderczym dźwiękiem. Sebastian był zaskoczony tym, jak dobrze Ciel radzi sobie z nagłymi decyzjami, a także wciąż zmieniającą się sytuacją. Michaelis miał nad nim przewagę i to było wiadome od początku. Władał wszelakim orężem od najstarszych czasów, a ten zaledwie kilkunastoletni chłopak potrafił zaledwie nic nieznaczący ułamek, którym i tak fascynował demona.Cały trening władcy odbył się bez ingerencji demonicznej postaci, ponieważ już w tej ludzkiej formie był bez wątpienia lepszy. Ich starcie wyglądało jak taniec przez staranne, wyważone ruchy zarówno jednego, jak i drugiego, a talent do szermierki jaki posiadał Ciel sprawiał, że demon traktował to jak swego rodzaju rozrywkę i nierówne starcie, w którym mógł zrobić ze swoim małym władcą co chciał.

CZYTASZ
1 8 6 8 | S E B A C I E L |
FanfictionCiel Phantomhive jako pierworodny carewicz przejmuje władzę w państwie po śmierci swojego poprzednika. Młodziutki car nie potrafi pogodzić się ze stratą rodziców, dlatego wzywa potężnego demona, który na jego rozkaz ma zabić zdrajców narodu. Niest...