Głośne kroki odbijały się głuchym echem pomiędzy zimnymi murami kuchni, po której to od dobrych dziesięciu minut, krążył.
W zastanowieniu przechadzał się po pomieszczeniu, wystukując na posadzce podeszwami eleganckich butów gniewny rytm.—Czy wszystko w porządku? —głos wyrwał go ze swoistego zamyślenia, skupił wzrok w kolorze ciemnego wina na posturze służącej wychylającej się zza progu. Kobieta pewnym krokiem weszła do pomieszczenia, po czym usiadła przy długim blacie, badawczo przyglądając się demonowi.
—W jak najlepszym. —odparł bez namysłu, zastygając w półkroku. Zmierzył Mei zaciekawionym spojrzeniem, zauważając na jej białych rękawach plamy po wodzie, które nie zdążyły jeszcze wyschnąć. Domyślił się, że właśnie skończyła wszystkie swoje obowiązki, pojawiając się w kuchni, by zjeść kolacje dla służby pałacu.
—Martwi się pan o cara, zgadza się? -dopytywała, błądząc wzrokiem po szafkach kuchni, by finalnie skupić spojrzenie na przystojnym mężczyźnie w centrum pomieszczenia.
Od powrotu głównego lokaja do pałacu, miała nadzieję, że w końcu to Sebastian będzie ponownym ulubieńcem władcy, ponieważ mimo urody sekretarza, nie potrafiła pozbyć się przeczucia, że nie jest on odpowiednim towarzyszem dla ich pana.
Przeważnie nie rozmawiała z nim, a jedynie wymieniała uprzejmości, gdy mijała go na korytarzu lub posługiwała przy posiłkach i już z samej otaczającej go aury wyczytywała negatywną energię.
Martwiła się o Phantomhive'a i jego dobro, ponieważ car ten, jak i jego poprzednik byli łaskawymi i dobrymi ludźmi, którzy to zapewnili jej zarówno pracę, jak i dach nad głową za co była dozgonnie wdzięczna królewskiej rodzinie.—Nie przyszło ci przez myśl, że bardziej niż władcą przejmuje się swoim stanowiskiem? —odparował, posyłając jej uśmiech z rozbawienia.
Demon był pod wrażeniem wysnutych wniosków ludzkiej kobiety, chociaż sam przyłapał się na tym, iż dawał jasne sygnały swojego rozdrażnienia.—Nie, pan nie z takich. —odparła, rozsiadając się na miejscu wygodniej. —Może nie jestem wyedukowana, ale obyta z różnymi ludźmi już tak. —tłumaczyła, obserwując jak mężczyzna unosi brew, najwyraźniej zaciekawiony jej odpowiedzią.
—Pan nie wygląda i nie zachowuje się na takiego, co by tylko myślał o bogactwie, czy władzy. Podpowiada mi to moja kobieca intuicja. —dodała dumnie, zaplatając ręce na piersi, po czym oparła się łokciami o blat. Dopiero teraz uzmysłowiła sobie, że pierwszy raz od początku zatrudnienia Michaelisa rozmawia z nim dłużej, niż zazwyczaj, ponieważ ich stosunki opierały się wyłącznie na powitaniach.—Mei, czy mogłabyś mi powiedzieć, dlaczego car spotkał się ze swoim osobistym sekretarzem? —spytał, zajmując miejsce po drugiej stronie stołu. Na czas prywatnego spotkania Ciela nie miał żadnych zajęć, dlatego też zajmował sobie czas integracją z prostymi formami życia, uwłaczających jego intelektowi.
—Jest carem, może spotykać się z nim kiedy tylko chce. Poprzedni władca przesiadywał długie godziny ze swoim podwładnym, dyskutując na różne tematy. -oznajmiła, unosząc ramiona. —Vincent Phantomhive miał wąski krąg przyjaciół, ale jego sekretarz należał do grona tych wybranych. —dodała, obserwując reakcję lokaja, jednak ta nie nadchodziła.
—Martwisz się, że cię odsunął od siebie, prawda? —podpytywała, próbując dowiedzieć się jakie relacje dzieli z najważniejszą osobą w państwie.
—Nie, skądże. —odparował, nie tracąc przy tym swojej neutralnej postawy, choć siedząca przed nim służąca zasiewała w nim wątpliwości co do relacji cara z jego podwładnym.
Kobieta poprawiła okulary, zsuwające się z jej nosa, po czym wstała energicznie z zajmowanego miejsca.
—Babcia mi powtarzała, że na zmartwienia najlepsze jest jedzenie i mocny alkohol. —zaświergotała z zadowoleniem ze swojego pomysłu. Spojrzała na Sebastiana, który to posłał jej jeden z kpiących uśmiechów, który ona sama interpretowała jako ten empatyczny i niezwykle atrakcyjny.
CZYTASZ
1 8 6 8 | S E B A C I E L |
FanfictionCiel Phantomhive jako pierworodny carewicz przejmuje władzę w państwie po śmierci swojego poprzednika. Młodziutki car nie potrafi pogodzić się ze stratą rodziców, dlatego wzywa potężnego demona, który na jego rozkaz ma zabić zdrajców narodu. Niest...