XV

743 96 17
                                    

Lokaj z wymalowanym, firmowym uśmiechem obserwował jak wielki car Rosji wkracza do pokoju dla służby, z widocznym niezadowoleniem oceniając zimnym, błękitnym spojrzeniem jego samego.
Zaprzestał wykonywanych czynności, wyczekując słów Ciel'a, czy choćby krótkiego komunikatu, tłumaczącego najście imperatora, w czasie, gdy demon doprowadzał się do porządku.

Niefortunne szczęście i wyczucie Phantomhive'a skazało go na oglądanie na wpół ubranego sługi, który najwyraźniej nie zamierzał zapinać kolejnych guzików koszuli, co najwyraźniej wcale go nie onieśmielało.

Demon nieśpiesznie pochylił się w kierunku młodziutkiego władcy, po czym ponownie wyprostował, zaciekawionym spojrzeniem oglądając jak niewielka istota kroczy do zdobionego krzesła, stojącym w centrum pokoju, tuż przy małym stoliku.

Car z niemałym wytchnieniem zajął miejsce, omiatając pociemniałym spojrzeniem pokój Sebastiana, który poza schludnie złożonymi ubraniami na łóżku, nie zdradzał obecności piekielnej kreatury w tym pomieszczeniu. Wszystko znajdowało się na swoim miejscu, wręcz zbyt perfekcyjnie ustawione, zupełnie tak, jakby przez te kilka miesięcy, sypialnia była nieużytkowana.

Wcielenie wszelkich grzechów, a także podwładny jego wysokości, w dalszym ciągu milczący, pragnął poznać przyczynę zaistniałej sytuacji, w której to jego najdroższy pan przyszedł do niego, mimo ciążącej na nim kary.
Punktualność w jego profesji była wymagana, a od niego nie było istoty równie skrupulatnej, jednak musiał przyznać, iż wymiana zdań między carem, a jego ciotką trwała niezwykle krótko, na tyle, iż nie zdążył całkowicie zmienić swojego ubioru, na niemal identyczny, tylko czysty, wręcz emanujący sterylnym, przyjemnym dla nozdrzy zapachem.

-Chcę wyjść na świeże powietrze. -oświadczył, przerywając ciszę. Zaplótł szczupłe palce, opierając ramiona na mahoniowym blacie, wpatrując się w nieistniejący punkt tuż przed nim.
Układał rozszalałe myśli, kłębiące się w jego głowie, finalnie wydając opinię, iż postąpił nierozważnie, wręcz głupio, zjawiając się w tym pokoju.

-O tej godzinie, młody carze? -usłyszał zza pleców. Niezwykle niewinny ton demona działał mu na nerwy, dlatego też zachowując swoje dostojeństwo, przechylił głowę, po czym posłał słudze krzywy uśmiech.

-Upominasz mnie, ty? -chłopak nie krył drwiny wymierzonej w piekielną istotę, która teraz skupiła na nim zamyślone spojrzenie.
-Ubierz się. -dodał rozkazująco, patrząc na zdumiewająco bladą skórę, usłaną licznymi, drobnymi bliznami, pomiędzy rozpiętymi, górnymi guzikami koszuli.

-Miałem taki zamiar. -odparł, widząc jak chłopak unosi drobną dłoń, gestem nakazując, by ten się pospieszył.

-Do tego stopnia nie możesz zasnąć, że przychodzisz do pokoju swojego sługi? -spytał, w międzyczasie spełniając wolę swojego pana.

-Zwlekałeś z ponownym pojawieniem się, a to było najprostsze rozwiązanie. -odparł, ponownie zwracając zimne, niebieskie spojrzenie przed siebie.

-Chcesz mi coś powiedzieć, carze? -kontynuował, chcąc znać przyczynę najścia podwładnego, o tak gorszącej opinię poddanych godzinie.
Mimo tego, iż czuł intensywność negatywnych emocji wypływających wprost z drobnego ciała, jego ciekawość, a także chęć wymuszenia wyznania problemu, była znacznie silniejsza.

-Po co mam to mówić na głos, skoro doskonale wszystko wiesz. -odpowiedź poprzedziło ciężkie westchnienie, które uwolniło zmęczenie Ciel'a dzisiejszym dniem.

-Skąd ta pewność? -dopytywał, odwracając się w stronę łóżka, na którym leżał czysty fragment wierzchniego okrycia lokaja.

-Wyczuwam twój głód, a ty zapewne, choć raczej na pewno, wiesz jakie emocje we mnie przeważają. -wytknął, czując jak jego powieki stają się coraz cięższe. Oparł głowę na dłoniach, walcząc z myślą o rozkazie, który mógłby wydać, by znaleźć się w swojej sypialni, jednak mimo fizycznego wyczerpania, jego duma przeważyła, przez co w błogiej ciszy zaczął zapadać w długo wyczekiwany sen, w dalszym ciągu zajmując miejsce za stolikiem.

1 8 6 8 | S E B A C I E L | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz