XIII

1.2K 106 50
                                    

Ciel siedział w wygodnym fotelu, decydując się oderwać zmęczone spojrzenie od papierów trzymanych w dłoni. Od śniadania czytał wyroki zesłań na daleką, skutą lodem Syberię, a także informacje o sytuacji politycznej w centrum Europy.
Jako, że jeszcze nie wybrał oficjalnego programu politycznego jakim chciał się zasłużyć dla Rosji, a także swojej dynastii nie mógł podejmować ważnych decyzji bez rozeznania się wśród rosyjskiej inteligencji, co oznaczało problematyczne spotkania, w których musiał uczestniczyć.

Westchnął ciężko, rozmasowując obolałe skronie. Spojrzał na rodzinną fotografię, która była zrobiona przed jego urodzinami. Ówczesny car Vincent Phantomhive w odświętnym mundurze siedział obok jego matki, ubranej w białą, długą suknię. Wydawać by się mogło, że ich posągowe twarze, wpatrują się wprost w jedynego syna, który pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia, musiał poradzić sobie z ciężarem korony imperatora.

Chciał budzić wszechobecny podziw i szacunek wśród poddanych, którzy to pokładali w nim nadzieję na przedłużenie świetności ich kraju.
Pierwszym krokiem jaki podjęli jego tragicznie zmarli rodzice, zabezpieczając tym samym nie tylko jego, ale i tron, były zaręczyny z Elizabeth, wnuczką królowej Wiktorii.

Dźwięk otwieranych drzwi wyrwał go z przemyśleń, skupiając całą uwagę Ciel'a na nieproszonym gościu, którym okazał się jego demon.
Sebastian pokonał próg gabinetu, po czym z nadludzką szybkością pojawił się tuż przy biurku, kładąc na jego blacie srebrną tacę.

-Poprosiłeś, by ci nie przeszkadzać, ale musisz coś zjeść. -powiedział, zapominając o pałacowej etykiecie. Phantomhive zignorował ten fakt, jak również chęć wmuszenia w niego choćby kęsa potraw przygotowanych przez piekielną istotę.

-Nie mam ochoty.

Komunikując to słudze przeniósł ciemne, niebieskie spojrzenie z powrotem na papier czytając pochyłe litery pisma, tak charakterystyczne dla jednego z generałów.

Przekonany o głodzie ze strony cara, mężczyzna zaczął stawiać na biurku kolejne talerze, wypełnione przygotowanymi specjałami. Widząc jak podnosi spojrzenie znad lektury, z pewnym zmieszaniem przyglądał się parującym potrawom na nieskazitelnie białych talerzach na krańcach których znajdowały się misterne, złote obramowania przyjmujące niezidentyfikowane wzory.

-Smacznego, carze.

Czarnowłosy, przystojny mężczyzna posłał mu złośliwy uśmiech, po czym demon skierował się do drzwi znacznie wolniejszym krokiem.

Ignorując idiotę próbował skupić się na pracy, jednak kuszący zapach jego dzisiejszego obiadu był niemym zaproszeniem do chwilowej przerwy.
Przeklinając pod nosem bezczelny, demoniczny byt wziął do ręki sztućce, krojąc pierwszy kawałek mięsa, które okazało się być dobrze przyprawioną jagnięciną.
Smakowało mu nie tylko mięso, ale i dodatki w skład których wchodził lekki miętowy sos, nadający daniu wyrazistości, a także warzywa ugotowane na parze.
Jedząc w kompletnej ciszy, przypomniał sobie o nadchodzącym bankiecie, organizowanym wyłącznie po to, by rozeznał się wśród rosyjskiej śmietanki towarzyskiej, a także zyskał ich przychylność.

Na samą myśl o zbliżającym się, hucznym wydarzeniu, skrzywił się przypominając sobie własną nieudolność w zabawianiu gości w dniu koronacji.


Sebastian pojawił się w pomieszczeniu dokładnie wtedy, gdy Ciel odłożył sztućce. Jego punktualność zadziwiała chłopka, choć jakkolwiek mu nie imponowała, ot dobrze sprawujący się lokaj. Czuł na sobie ciemne, ciekawskie spojrzenie, które skutecznie ignorował mając nadzieję, że demon jak szybko się pojawił, w tym samym tempie opuści pokój.

1 8 6 8 | S E B A C I E L | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz