Carewicz Phantomhive siedział nieruchomo na jedynym z bogato zdobionych siedzeń, zawieszając swoje lodowate, niemal martwe spojrzenie na odbiciu w lustrze. Oceniał swój wygląd, który w ostatnim czasie uległ diametralnym zmianom. Niegdyś nieco zarumieniona cera przybrała kolor porcelanowej bieli, a sińce pod oczami zdradzały brak snu i przemęczenie. W przeszłości roześmiana twarz spoważniała do tego stopnia, iż w każdym, nawet najdrobniejszym geście, prezentował się o wiele wynioślej, niczym następca tronu, a nie nastolatek jakim był. Uśmiech zanikł, a jedyne co zdradzał swoją mimiką to odraza bądź niezadowolenie.
Po chwili konsternacji nad swoją prezencją podniósł rękę, przeczesując chudymi, długimi palcami gęste, zdrowe włosy w odcieniu ciemnej szarości.
Ten gest był dla niego niezwykle ważny, ponieważ za czasów panowania poprzedniego cara, w ten sposób władca Rosji, a także ojciec, przeczesywał kosmyki swojego pierworodnego syna, by okazać mu nieco czułości. Ciel przypominając sobie rodzicielską miłość, jaką od najmłodszych lat był obdarzony przez rodziców, w jednej chwili wstał z miejsca, podchodząc do swojego łóżka.
W całkowitej ciszy rozłożył ręce, dając niewerbalny znak podwładnym, iż jest gotowy. Pomieszczenie było wypełnione służbą, która, gdy tylko spostrzegła zdecydowanie widniejące na przystojnej twarzy, zaczęła krzątać się po całym pomieszczeniu, próbując wyszykować władcę, na ceremonię koronacji.Chłopak imieniem Finnian, ukłoniwszy się, podszedł do carewicza i z trzęsącymi się dłońmi zaczął rozpinać kolejne guziki nocnej koszuli Phantomhive'a. Blondyn nie odważył spojrzeć wprost na oblicze przyszłego cara, dlatego też z każdym kolejnym ruchem palców, jego głowa zniżała się jeszcze bardziej. Ciel nie zajmując się poczynaniami nieporadnego chłopaka, skupił spojrzenie na jednej z służących, która to trzymała jego mundur.
Osobiście wybierał materiały, z których miały być zrobione ubrania i był z tego projektu niemożliwie zadowolony. Ruchem dłoni przywołał do siebie brunetkę, która z czerwonymi rumieńcami podeszła w jego stronę, z niemałą ostrożnością trzymając ciężki wieszak.
Skinęła głową w stronę Ciela, oddając mu szacunek, po czym niczym posąg zastygła przy swoim koledze na wprost najważniejszej osobistości w kraju.Blondyn jednym ruchem zdjął z Phantomhive'a jasny materiał, by chwilę później założyć na mleczną skórę swojego pracodawcy białą, odświętną koszulę. Po raz kolejny zajął się zapinaniem guzików, ale tym razem Ciel pośpieszył go, znacząco odchrząkując. Chłopak rozumiejąc rozkaz starał się robić to dokładnie, ale i szybko, tak by carewicz był zadowolony.
Szaro włosy chłopak kompletnie nie rozumiał zawstydzenia służącej, która wraz z zakładaniem na niego spodni, poczerwieniała jeszcze bardziej.Był przyzwyczajony do obecności podwładnych, ponieważ już od najmłodszych lat towarzyszyli mu oni na każdym kroku. Najbliższa mu służba, lokaje czy pokojówki, doskonale wiedzieli jak wygląda nawet najmniejszy skrawek skóry syna Vincenta, ponieważ oni za czasów jego dzieciństwa opiekowali się nim, przebierali i myli.
Każda przyziemna czynność była w opinii doroślejszego następcy tronu stratą czasu, by on sam marnował swoje talenty na takie szczegóły jak ubieranie się, bądź samodzielne kąpiele. Miał od tego ludzi, którzy wiedzieli jak o niego zadbać, a on sam miał jedynie kształcić się i mądrze zarządzać krajem.Gdy Finnian zapiął ostatnie guziki marynarki, a także poprawił wszelkie odznaczenia na materiale munduru, Ciel pragnął ulotnić się do jednego z pałacowych gabinetów ojca, aby odpocząć od gwaru w pomieszczeniu.
Nie zwracając uwagi na wszelkie prośby swoich podwładnych, aby został we własnej sypialni i zadecydował o niuansach dotyczących przygotowań do bankietu, jedynie syknął polecenie do starego lokaja, po czym zatrzasnął za sobą drzwi.
CZYTASZ
1 8 6 8 | S E B A C I E L |
FanficCiel Phantomhive jako pierworodny carewicz przejmuje władzę w państwie po śmierci swojego poprzednika. Młodziutki car nie potrafi pogodzić się ze stratą rodziców, dlatego wzywa potężnego demona, który na jego rozkaz ma zabić zdrajców narodu. Niest...