XXII

659 72 12
                                    

Stojąca przy oknie brunetka wyrwała się z zamyślenia, przyglądając się własnym dłoniom, które niezależnie od niej, krzywo składały materiał pościeli.
Przeklinając pod nosem, od nowa wyprostowała delikatny materiał, po raz kolejny wykonując tą samą czynność.
Spojrzenie spod okularów utkwiła w koledze, który to zasypiał, siedząc przy obszernym, drewnianym stole, w samym centrum pomieszczenia.

-Nasz car, od wyjazdu pana Sebastiana, jest inny, prawda? -zagadnęła, oczekując reakcji blondyna.
Obgadywanie kogokolwiek, a zwłaszcza głowy narodu, nie było zgodne z jej naturą, jednak wracając wspomnieniami do pierwszych miesięcy, spędzonych w progach pałacu, wiedziała, że niezależnie od wykonywanej funkcji, każdy plotkuje.
Starsze koleżanki, od których zapożyczyła gorszący ją nawyk, dyskutowały o wiele zacieklej, często oczerniając wyższe sfery, bądź tworząc okropne pomówienia, które to niosły się głośnym echem, daleko poza mury zimowego pałacu.
Ona sama, prosta dziewczyna ze wsi, posiadała kręgosłup moralny, wiedząc gdzie kończą się granice w tym nikczemnym procederze, nie powielając fałszywych informacji na temat carskiej rodziny.
Nie rozpowiadała nadwornych rewelacji, a jedynie interpretowała zachowania i gesty ich władcy, wyrażając na głos opinie, które płynęły prosto z jej serca.

-Co masz na myśli? -odparł, opierając ciążącą mu głowę na obu dłoniach.
Blond włosy chłopak był równie beztroski, co niewinny i może właśnie dlatego znalazła w nim swojego sprzymierzeńca.
Znajdujący się w pokoju Finnian, jak i ona sama, zostali zatrudnieni w tym samym czasie, często spędzając ze sobą każdą wolną chwilę w trakcie spełniania ich powinności na dworze. Różnica wieku między nimi nie była diametralna, dlatego też przy blondynie czuła się niezwykle swobodnie, traktując go jak młodszego brata.

-Ano to, że jest dawnym sobą. -oznajmiła konspiracyjnym półszeptem, przerywając wykonywaną czynność, by usiąść tuż na przeciwko niego.

-Władca jest zapracowany. -powiedział, wzruszając ramionami, na co zareagowała niemal natychmiast, poprawiając zsuwające się z nosa okulary.

-Jak zawsze nic nie rozumiesz! -zagrzmiała, tym samym doprowadzając do tego, że służący skupił na niej całą uwagę. -Moja kobieca intuicja ani razu mnie nie zawiodła, także słuchaj. -dodała, pochylając się nad drewnianym stołem, zupełnie tak, jakby zdradzała długo skrywany sekret.
-Gdy pan Sebastian był przy jego wysokości, ten się uśmiechał. Co prawda, gdy przesłuchałam się ich wymianie zdań, car ganił go, jednak nie opuszczał go dobry humor. Pewnie nie zauważyłeś, ale podczas prania, wymieniania pościeli czy wykonywaniu innych, moich obowiązków, częściej widywałam cara na korytarzach pałacu i był on w pełni sił. -zawahała się, po czym wstała ze swojego miejsca, ponownie zastygając przy oknie, z którego spoglądała na bladą postać ich władcy, który to przechadzał się po ogrodzie.
-Teraz wydaje się być nieobecny i jakby rozdrażniony. -dodała, zamierając na kilka dłużących się sekund.

-Twoja kobieca intuicja nie zawodzi, tak? -usłyszała, podskakując ze strachu. Nie wiedziała, w którym momencie Finnian wstał ze swojego miejsca, podchodząc na tyle blisko, by ją przestraszyć.
Chłopak wyśmiał jej płochliwość cichym chichotem, po czym wskazał palcem na przezroczystą szybę.
Dziewczyna normując rozszalały oddech, w końcu powiodła wzrokiem na punkt w oddali, czując jak jej policzki płoną żywym ogniem.

-Sekretarz jego królewskiej mości jest równie przystojny, co pan Sebastian. -przyznała na głos, z zainteresowaniem przyglądając się scenie na zewnątrz.

Car powolnym krokiem szedł ze swoim sekretarzem, który to nieznacznie się nad nim pochylał. Ich pracodawca skracał dystans do swojego domu, przez co mogła zauważyć skupiony wyraz twarzy imperatora, gdy przysłuchiwał się słowom podwładnego.
Ciel i Erik, ubrani niezwykle dostojnie tworzyli ze sobą spójny obraz, co zauważyła bez większego trudu.
Jej zdaniem wyglądem olśniewali wszystkich, których spotkał zaszczyt usługiwania królewskiej mości. W czasie kolacji siadali na przeciwko siebie, tworząc kontrastujące, ale i piękne połączenie dwóch, przystojnych mężczyzn.
Oniemiała z zachwytu, pożerała ich spojrzeniem, nie mogąc się napatrzeć na ich dwójkę, do chwili, w której jej podziw został zastąpiony zirytowaniem.

1 8 6 8 | S E B A C I E L | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz