XVII

825 87 17
                                        

Ponad setka par oczu, zebrana w ogromnej sali, w ciszy oceniała najdrobniejszy gest cara, który to wygłaszał oficjalne powitanie. Zgromadzeni z początku nieprzychylnie patrzący na młodego władcę, z każdym kolejnym jego słowem, w czasie krótkiego przemówienia, zaczęli utwierdzać się w przekonaniu, iż Ciel jest godnym następcą tronu, który to będzie prowadził ich kraj ku świetności. Znali politykę jego poprzednika, a jako że przeważająca większość była związana z dworem, wiedzieli, że Vincent ponad wszystko przykładał dużą wagę do edukacji jedynego syna, którego korona powitała szybciej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.

Ich car był inteligentny i rozważny, a teraz również udowadniał zainteresowanie nie tylko sprawami polityki, ale i życia towarzyskiego. Mimo tak wielu pozytywnych faktów, które działały na korzyść najznamienitszego nazwiska w całej wielkiej Rosji,  wśród zebranych znaleźli się również przeciwnicy Phantomhive'a, którzy z rozbawieniem spoglądali na kruchego, ale niezwykle dostojnego cara, który ich zdaniem, roztaczał wokół siebie sztuczną aurę pewności siebie.

Chłopak stojący naprzeciwko tak licznej widowni mówił spokojnym, opanowanym głosem, co jakiś czas spojrzeniem wychwytując mniej, lub bardziej znajome twarze, na których  widać było skupienie na jego osobie.
Starał się wypaść jak najlepiej, choć publiczne wystąpienia nie należały do jego ulubionych zajęć, gdyż zdecydowanie lepiej radził sobie w rozmowach z węższym gronem odbiorców. Mimo wszystko chciał wzbudzać podziw, zadowolony z tego, iż w tamtej chwili nawet jego wierny, choć problematyczny, pies zdawał się urzeczony powitalną mową.

Z ostatnimi słowami, a także delikatnym uśmiechem na ustach, imperator Rosji wzniósł kieliszek wypełniony szampanem, dziękując poddanej mu inteligencji za pojawienie się, w pałacu.
Gdy Ciel skosztował słodkiego alkoholu o bladozłotej barwie, wśród pałacowych ścian zaczęła wybrzmiewać muzyka, a także słychać było rozpoczynające się rozmowy.

Zobowiązany tradycją chłopak, niechętnie podszedł do swojej narzeczonej, zmuszając się do nikłego uśmiechu. Dziewczynę otaczało grono kobiet z rosyjskiej arystokracji, w którym to przyćmiewała je urodą i tylko i wyłącznie nią, o czym jej przyszły mąż zdążył się przekonać, lub też raczej ona nie miała okazji popisać się swoim intelektem, zachowując się tak, jak można by się tego spodziewać po wnuczce królowej Anglii.
Była rozpieszczona, rozemocjonowana i działała bez większego zastanowienia, często przysparzając Ciel'owi problemów spowodowanych słowami, czy zachowaniem.

Znali się od dzieciństwa, ponieważ już od najmłodszych lat ich rodzice postawili sobie za cel pojednanie narodów, a planowanym małżeństwem ich dzieci otworzyli drzwi na nowe możliwości zarówno w sferze polityki, jak i handlu.
Phantomhive nigdy nie miał żalu do rodziców, wiedząc, iż starali się zabezpieczyć jego przyszłość, jednak nie chciał pozbawiać dziewczyny szansy na życie z kimś, kto ją pokocha.

Skupiając na sobie zdziwione i rozmarzone spojrzenia kobiet w wytwornych sukniach, wyciągnął w jej stronę dłoń, po czym ukłonił się, witając blondynkę osobiście.
Onieśmielona, ale i szczęśliwa dziewczyna chwyciła drobną dłonią jego własną, kiwnięciem głowy oddając Phantomhive'owi zaszczyt.

Przemierzając z nią odległość do środka sali Ciel kątem oka zmierzył wybrankę od stóp do głów, stwierdzając, iż dzisiejszego wieczoru wyglądała zjawiskowo. Ubrana w długą suknię w kolorze kości słoniowej, dotrzymywała mu kroku, co jakiś czas witając się ze znajomymi osobistościami.
Materiał opinał szczupłe ciało blondynki do pasa, by później rozszerzać się ku dołowi, w całości otoczony, o to ciemniejszym, muślinem. Górna część sukni dobrze komponowała się z wysokim upięciem włosów, odsłaniając przy tym ramiona i fragment pleców, które to otoczone były dodatkiem, w postaci białego, futrzanego szala.
Na długiej szyi dziewczyny znajdowała się kolia z białego złota, na której osadzone były drobne perły, doskonale komponujące się z diamentowymi detalami. Biżuterię, którą na sobie miała, dostała od swojego narzeczonego, który to naraził się na krytykę ze strony ciotki wierzącą w staroświeckie przesądy, które miały w sobie odrobinę prawdy, choć chłopak nigdy nie przyznał tego na głos.

1 8 6 8 | S E B A C I E L | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz