IX

1K 119 23
                                    

Odgłos kroków demona odbijał się głuchym echem od ścian kamienic, gdy ten przemierzał ulice pogrążonego we śnie Petersburga. Stolica, do której niedawno przybył, była niezwykle cicha nocą, a to wszystko za sprawą panujących na zewnątrz temperatur.
Pora roku, w mieście nad rzeką, wyznaczała rytm i nawet najbardziej zahartowani Rosjanie woleli nie wychodzić, gdy nad urokliwymi budynkami zapadł zmrok.

Sebastian nie obawiał się ani zimna, a tym bardziej choroby, której z pewnością by się nabawił, gdyby tylko był istotą niższego gatunku. Idąc w kierunku biedniejszej części miasta rozmyślał nad losami swojego pana, będącym jednocześnie władcą Rosji. Po ponad trzech tygodniach obserwowania zachowań, a także przebywaniu z chłopakiem, był niemile zaskoczony. Ciel, choć momentami zachowywał się jak osoba w jego wieku, zdecydowanie częściej zaskakiwał go dojrzałymi, przemyślanymi decyzjami, bądź rozkazami. Jego sceptyczny stosunek do siebie samego spowodowany był również pozytywnymi uczuciami, skierowanymi w stronę Phantomhive'a. Car stanowił dla niego wyzwanie, a także mimo dzielących ich mil pod względem statusu, był w stanie zaakceptować jego pozycję.

Przeklął w ojczystym języku pod nosem, tym samym dając upust kłębiącej się wewnątrz irytacji na samego siebie.

Gdyby leżący w carskiej sypialni chłopak urodził się zaledwie sto lat wcześniej lub później, nie musiałby odczuwać tych wszystkich ludzkich emocji, które nazywają sumieniem.

Z czarnej jak smoła i tak samo nieprzejrzystej kopuły nad jego głową, zaczęły opadać śnieżnobiałe, delikatne płatki, dostarczając świeżego puchu, w którym to zatapiały się ulice, a także rozpraszające mrok lampy i dachy.
Wszystko, na czym śnieg mógł oprzeć swój ciężar, zabarwiło się białym kolorem.
Michaelis nie zrażając się pogodą, nieznacznie przyspieszył marsz, docierając do progu zaniedbanej kamienicy, w której to miał odbyć spotkanie.

Nie ogłaszając swojego przyjścia, od razu wszedł przez obdrapane, drewniane drzwi między wypełnione smrodem papierosowego dymu, a także alkoholu, ściany . Rozejrzał się po korytarzu, z niezadowoleniem stwierdzając, iż jako pałacowy lokaj, nie powinien pokazywać się w tak obskurnym miejscu.
Drewniana, poplamiona i lepka podłoga wydawała z siebie okropne dźwięki, z każdym jego kolejnym krokiem.
W ruchu otrzepał czarny płaszcz, z pozostałości płatków śniegu z zewnątrz, po czym pokonał schody, doskonale wiedząc gdzie znajdują się osoby, które mają zaszczyt go zobaczyć.

Na pierwszym piętrze znajdowały się drzwi opisane szóstym numerem, które wywołały w demonie jedynie zażenowanie. Czarny, nie tak zniszczony, jak poprzedni kawałek drewna był uchylony, co samo w sobie udowadniało przezorność, tychże spiskowców.

Sebastian po raz kolejny pokonał próg, z niezadowoleniem czując jeszcze intensywniejszy odór spowodowany ciężkim, siwym dymem unoszącym się w powietrzu.
Brudna tapeta odklejała się płatami od ścian, a parkiet, po którym chodził, lepiej prezentował się w piekle niż tu, co zachował jedynie dla siebie, widząc na wprost znajomą, wiecznie wykrzywioną w geście odrazy, twarz.
Mężczyzna, a raczej demon imieniem Claude, siedział przy pokaźnym stole, tuż obok swojego kontrahenta. Ubrany w zwykle, czarne spodnie, a także starą koszulę nie wyglądał ani na sługę, a tym bardziej lokaja, a szczegółami, odróżniającymi go od zwykłego człowieka, była nieskazitelnie blada cera i intensywnie ciemne, gęste włosy.
Spojrzeniem spotkał się ze swoim kolegą po fachu i już wiedział, co, a raczej kto, jest powodem złego nastroju Claude'a.

W ciszy przeniósł uwagę na drugą istotę, szczegółowo jej się przyglądając.
Chłopak z blond, niemal białymi włosami, ku zaskoczeniu Sebastiana, był prawdopodobnie w tym samym wieku, co sprawujący władzę car. Jednak różnica pomiędzy jego właścicielem, a tym blondynem była ogromna.
Od Ciela emanowała duma, a także opanowanie, a ten tu wzbudzał jedynie współczucie. Ubrany, w starą, schodzoną koszulę, a także fioletowy płaszcz, w jednej czwartej nie mógł się równać z Phantomhivem i nie chodziło tu o prezencję. Zachowanie nastolatka było skrajne od tego władcy. Nie mógł usiedzieć w miejscu, kręcąc się na krześle, a cała postawa budziła politowanie dla jego sługi.

1 8 6 8 | S E B A C I E L | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz