„Musisz zrozumieć, że spotka Cię kara: poczekam, aż zatęsknisz, wtedy powiem Ci 'spierdalaj'."
***
Zobaczyła, że na nią patrzy. Bezceremonialnie zrzucił z kolan siedzącą na nich dziewczynę i szybkim krokiem ruszył w jej stronę. Odwróciła się odchodząc w przeciwnym kierunku.
- Poczekaj! – zawołał za nią. Nie zareagowała więc przyspieszył kroku. Już prawie biegł. Dogonił ją, ale mimo to nie zatrzymała się. Złapał ją za rękę i szarpnął, zmuszając tym samym do odwrócenia się.
- Czego chcesz? – spytała chłodno nie patrząc mu w oczy.
- To ja powinienem o to spytać. Zakładam, że nie przyszłaś na plac zupełnie przypadkowo.
- Dlaczego? Lubię spacery. – odpowiedziała twardo.
- Przez ostatni czas bałaś się nawet wyjść z domu w celu koniecznym, a co dopiero, gdy w grę wchodził bezcelowy spacer.
- Może coś się zmieniło.
- Co? Czyżby Marc Johnson dał ci spokój? – na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Sam wiesz najlepiej. Prawda jest taka, że chciałam ci podziękować.
- Nie ma za co.
- No... to tyle. Żegnaj.
- Żegnaj? Tylko tyle? Po to mnie szukałaś?
- Chciałam ci podziękować. – powtórzyła.
- Gdyby chodziło tylko o to, podeszłabyś do mnie mimo tego,że była ze mną inna kobieta.
- Nie należę do natrętnych osób.
- Oh, zdążyłem to już zauważyć. Wydajesz się też niezwykle honorowa i dumna.
- Być może, ale czy to źle?
- Tego nie powiedziałem. Powiem więcej: podoba mi się to. Dlatego właśnie zostawiłem tamtą kobietę i poszedłem za tobą.
- Nie rozumiem... – wszystkie słowa, cięte riposty wyparowały jej z głowy.
- Znałem w swoim życiu wiele kobiet. Piękne i całkiem przeciętne. Ty bijesz wszystkie na głowę. Jesteś wyjątkowa. Nie znamy się długo, ale czuję, że jesteś kimś podobnym do mnie. Innym niż wszyscy. Jak ja.
Hermiona stała w milczeniu kilka minut. Nie chciała się przyznać, że te słowa wywołały u niej reakcje, które u osoby obojętnej nigdy by nie wystąpiły. Przyspieszone bicie serca, rumieńce. Tom obserwował ją w milczeniu.
- Pomogłem ci, bo uważałem to za słuszne. Marc Johnson już nigdy nie będzie cię niepokoił, Alice. Zrobiłem to wszystko dla ciebie... – powiedział miękko patrząc jej w oczy.
- Ja.. nie wiem co powiedzieć. – głos miała przytłumiony.
- Nie mów nic. Po prostu daj nam szansę, spotkaj się ze mną.Tym razem już beż żadnych nieoczekiwanych przeszkód.
- Sama nie wiem...
- Jedno spotkanie – w jego głosie zabrzmiała nuta pełna prośby.- A później odejdę, jeśli taka będzie twoja wola. Jedno spotkanie, Alice...- ujął jej dłoń w swoje, patrząc przy tym w oczy. Widział, że miękła.
- No dobrze. Jedno spotkanie, a później zobaczymy. Kiedy?
- Jak najszybciej. Jutro?
- Może być.
- Świetnie. Spotkajmy się w tym miejscu o 18.
- Dobrze. – odpowiedziała słabym głosem.
- Do widzenia, Alice.
- Do widzenia.
Odwróciła się i odeszła niepewnym krokiem. Nie wierzyła w swoje szczęście. Umówiła się na randkę z prawdopodobnie najprzystojniejszym mężczyzną na świecie. W dodatku zostawił dla niej inną, piękną kobietę. Świat nagle wydał jej się piękniejszy, a dotychczasowe obawy co do Toma zniknęły w mgnieniu oka.
***
Patrzył na odchodzącą kobietę ze złośliwym uśmiechem na twarzy. Gdy zniknęła w pobliskiej uliczce obok placu odwrócił się i wrócił do czekającej na niego przy fontannie dziewczyny. Dziś ona, jutro Alice. Zagrał perfekcyjnie.Żadna z kobiet nie domyśliła się o co naprawdę mu chodzi. Siedząca na murku fontanny dziewczyna była tylko próbą do jutrzejszego przedstawienia. Idealnie. Nie będzie się nudził ani dziś, ani jutro. Alice Walker musi być jego. I będzie. Wiedział to już po dzisiejszej reakcji. Na jego twarzy po raz kolejny pojawiła się złośliwy uśmiech. „Jesteś taka przewidywalna, Alice..."
CZYTASZ
Jesteś moim przeznaczeniem
RomanceHermiona Granger po śmierci męża stara się wyjść z problemów finansowych. Niespodziewanie na jej drodze pojawia się tajemniczy mężczyzna, który nie jest tym, za kogo się podaje. Do pracy nie roszczę żadnych praw autorskich, ratuję ją tylko przed usu...