„Zostaw mnie, nie kuś, nie mów, nie wołaj. Daj skołatanym myślom odpocząć, już pora."
***
Mimo późnej pory coś nie dawało mu spokoju. Jakiś nierozwiązany problem spędzał mu sen z powiek, a on nie potrafił tego zmienić.Patrząc w okno szukał rozwiązania zagadki. Co wprowadzało go w ten stan niepokoju? Spadająca gwiazda przecięła niebo rozświetlając je przez chwilę i rozjaśniając wszechobecny mrok. Towarzyszyła temu niebieska poświata. Teraz zrozumiał. Odpowiedź była tak oczywista. Alice. Dalej nie myślał o niej jako o Hermionie Weasley. Przypomniał sobie jej lazurowe oczy i zatopił się w rozmyślaniach.Po raz pierwszy zastanawiał się czy zrobił dobrze. Może było inne wyjście?
- Nie. – odpowiedział sam sobie. – To było jedyne słuszne rozwiązanie.
Przymknął oczy i oparł czoło o zimną taflę szkła. Coś podpowiadało mu, żeby zszedł na dół, do niej. Teraz, pod osłoną nocy, nikogo tam nie ma. Nikogo oprócz niej. Ale czy powinna wiedzieć, że nie jest mu obojętna? Odpowiedź nasuwała się sama. Rzucił na siebie Zaklęcie Kameleona i bezszelestnie wyszedł z pokoju. Mógł się teleportować, ale chciał dać sobie czas na ewentualne wycofanie się. Szedł między ciemnymi, pustymi celami kierując się do ostatniej. To właśnie tam ją więzili. Jak najdalej od wyjścia, bardzo osłabioną. Podszedł do kraty wpatrując się w postać leżącą na podłodze. Blond włosy rozsypały się dokoła jej głowy tworząc złotą aureolę. Szczupłe, nagie ciało pokryte było licznymi ranami. Wszędzie znaczyły się strużki zaschniętej krwi. Z niektórych rozcięć wciąż wypływała nowa. Delikatne ciało, które pieścił kilkanaście nocy wcześniej teraz było umęczone, a niezależna kobieta stała się uległą i poniżoną przez zgraję niewyżytych mężczyzn. Hermiona poruszyła się nerwowo, a z jej ust wydobył się cichy, niemal nie słyszalny szept:
- Wody... – jej głos był zachrypnięty od krzyku. Nikt jej nie pomógł. Im głośniej krzyczała, tym mocniej ją bili.
Tom popatrzył na nią uważnie. Ból na jej twarzy był dobrze widoczny. Powoli, krzywiąc się przy każdym ruchu, usiadła. Wyciągnęła przed siebie dłonie i dokładnie zbadała je wzrokiem. Jedną z rąk położyła na brzuchu i delikatnie go masowała.
- Jesteś tam jeszcze? – szeptała płaczliwym głosem. –Przepraszam... Nie zdołałam cię uchronić.
Objęła kolana rękami i kołysała się miarowo oddychając chrapliwie. Nie płakała. Nie była w stanie uronić ani jednej łzy.
„Była w ciąży" pomyślał Czarny Pan. Nie wiedzieć czemu, ta myśl uspokoiła go. Powoli wycofał się z korytarza. Zamyślony dopiero w ostatniej chwili zobaczył schodzącego na dół Dracona. W ręku trzymał koc i butelkę wody. Poszedł z nim mimo, że dobrze wiedział jaki jest cel tego nocnego spaceru. Nie potrafił tylko zrozumieć co skłoniło do tego syna Lucjusza. Wychowany był w nienawiści do szlam. Dlaczego więc teraz, mimo późnej pory, idzie jej pomóc? Hermionie, szlamie i jednocześnie żonie jego największego wroga. Widział,że chłopak był zdenerwowany. Wiedział, że nie powinno go tutaj być. Szybkim krokiem przemierzył korytarz i serią skomplikowanych ruchów różdżką otworzył drzwi. Uklęknął przy leżącej dziewczynie i delikatnie ją podniósł. Poddała mu się. Tom obserwował to targany sprzecznymi uczuciami. Z jednej strony powinien zabić Dracona za przeciwstawienie się jego woli, z drugiej jednak był mu wdzięczny za to, że jej pomógł. Wdzięczność? To było dla niego nowe uczucie. Lub raczej tylko jego echo. On przecież nie znał żadnych pozytywnych uczuć. Draco otulił Hermionę kocem i pomógł jej napić się.
- Dziękuję – wyszeptała speszona.
- Dlaczego się nie ukryłaś? Wiedziałaś, że cię szukają...
- Nie chciałam... Czekaj... To TY do mnie napisałeś. Ty chciałeś mnie ocalić? TY?
- Tak. W ramach zadośćuczynienia.
- Masz wyrzuty sumienia?
- Cały czas. To przeze mnie zginął twój mąż, rozumiesz? Przeze mnie... – po twarzy mężczyzny spłynęła jedna łza.
- Draco... Uspokój się... – podniosła jedną rękę i delikatnie pogładziła jego platynowe włosy.
- Pomogę ci. Musisz się stąd wydostać. On chce cię zabić...
- Wiem. Stąd nie da się uciec. Oni są wszędzie.
- Jest sposób. Musi być. Dopracuję to i uciekniesz. Nie możesz zginąć.
- Może takie jest moje przeznaczenie...
- Przeznaczenie można oszukać. Udowodnię to. Muszę iść. Nikt nie może się dowiedzieć, że tu byłem.
- Draco... dziękuję.
- Podziękujesz jak będziesz wolna.
***
Chodził nerwowo po pokoju. Jeśli powie, że wie co planuje Draco zdradzi, że był u Hermiony. Jeśli nie zrobi nic, pozwoli jej uciec. Rozwiązanie było jedno – Draco musi umrzeć.
CZYTASZ
Jesteś moim przeznaczeniem
RomanceHermiona Granger po śmierci męża stara się wyjść z problemów finansowych. Niespodziewanie na jej drodze pojawia się tajemniczy mężczyzna, który nie jest tym, za kogo się podaje. Do pracy nie roszczę żadnych praw autorskich, ratuję ją tylko przed usu...