Rozdział 21

2K 110 1
                                    

„Jesteś mężczyzną, znajdziesz kochankę godniejszą. Znajdziesz bogatszą, piękniejszą. I tylko dla mej pociechy niech wiem przed rozstaniem, że Twoja skłonność była prawdziwym kochaniem. (...) Ale niech słowo 'kocham' jeszcze raz usłyszę, niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę."

***

Siedziała na parapecie pokoju w Riddle Manor. W głowie cały czas miała słowa doktora Allena: „Leczenie prawdopodobnie nie odniesie żadnego skutku, najwyżej przedłuży pani życie o kilka tygodni." Zostały jej maksymalnie trzy miesiące życia. Trzy miesiące, które najpewniej spędzi na torturach i upokarzaniu. Nie tak sobie to wszystko wyobrażała. Chciała się zestarzeć z mężczyzną, z którym będzie szczęśliwa. Jeszcze kilkanaście dni temu chciała umrzeć. Teraz oddałaby wszystko za to, by żyć. W tej chwili potrzebowała czyjejś obecności. Nie ważne czyjej, nie chciała po prostu być sama. Jak na życzenie, usłyszała odgłos otwieranych drzwi. Nie słyszała kroków więc domyśliła się, że to Tom. Nie odwróciła się. Na myśl, że zostało jej tak niewiele życia, łzy stanęły jej w oczach. Zdała sobie sprawę, że nigdy nie osiągnie tego, co chciała. Nie zbliży się do niego. Jedyną zaletą jaką widziała w tej sytuacji była nadzieja szybkiego spotkania z rodziną i przyjaciółmi,których przecież już dawno tu nie było. Pomyślała o rodzicach. Zastanawiała się,co się teraz z nimi dzieje, co robią. Gdy podjęła się towarzyszenia Harry'emu w szukaniu horkruksów, wymazała im pamięć. Nie wiedzieli, że mają córkę. Miała nadzieję,że, gdy Harry zwycięży Voldemorta, będzie mogła wrócić do swojego poprzedniego życia, wrócić rodzicom wspomnienia. Ale Harry zginął. Oczywiście wróciła jeszcze do swojego domu, chciała na chwilę ich odczarować, pożegnać się i na powrót wymazać im pamięć. Nie udało jej się. Zaklęcie, które wtedy rzuciła było zbyt silne, by je odwrócić. Wróciła z niczym. Pamiętała jak bardzo to przeżyła.Poszła wtedy na grób Harry'ego, był jeszcze świeży, siedziała tam całą noc,płacząc i opowiadając przyjacielowi o swoich zmartwieniach. Od tamtej pory czuła jego obecność przy sobie, wiedziała, że czuwa nad nią i opiekuje się. Był tak zaabsorbowany nią, że nie zdołał ochronić ani Rona, ani Ginny. Po jej policzkach popłynęły łzy, gdy wspomniała twarze przyjaciół. Poczuła, że Tom staje tuż obok niej. Otarła słone łzy i popatrzyła na niego.

- Dlaczego przyszedłeś?

- Nie wiem...

Zmarszczył brwi patrząc w jej oczy. Widział jak nowe łzy spływają po bladych policzkach. Nie chciał tego. W tej chwili nie była dla niego Hermioną Weasley, ale Alice Walker. Piękną kobietą, która zachwyciła go,gdy tylko ją zobaczył. Nie myślał o niej jak o szlamie. Chciał móc przy niej być, pomóc jej, pocieszyć, ale wiedział, że nie może. Musi dbać o swoją reputację. Przez samą jej obecność w tym domu, jego lodowate serce zaczęło topnieć. Duma i upór z jakim pokonywała każdą przeszkodę imponował mu. Takich ludzi potrzebował w swoich szeregach. Był tylko jeden problem – 90% takich ludzi to mugolaki, których on regularnie mordował. Hermiona spuściła nogi na podłogę i zeskoczyła z parapetu. Usiadła na środku ogromnego łóżka, patrząc na stojącego w dalszym ciągu przy oknie Toma.

- Umieram. – powiedziała. Skinął głową. – Zostały mi najwyżej trzy miesiące. To mało. Ale staram się widzieć w tym plusy. Tęsknię za Harry'mi Ronem. Niedługo się zobaczymy, to chyba dobrze. Prawda? – przytaknął po raz kolejny. Nic nie mówił, bo nie wiedział dokąd zmierza ta rozmowa. – Dobrze pamiętam dzień, w którym się poznaliśmy. Weszłam do ich przedziału, gdy jechaliśmy do Hogwartu. Pomagałam Neville'owi szukać jego ropuchy. Mieliśmy wtedy po 11 lat. Już na początku dowiedziałam się, że Draco Malfoy nie będzie mnie lubił. W drugiej klasie nazwał mnie szlamą. Tyle razy ja i Ron pomagaliśmy Harry'emu walczyć z tobą. Zabrakło nas w tej ostatniej bitwie. Gdybyśmy wtedy z nim byli, nie zginąłby. Ty leżałbyś w jego grobie, a my wszyscy mielibyśmy teraz szczęśliwe rodziny. Mimo wszystko jednak nie żałuję, że nie zginąłeś. Pozwoliłeś mi poznać się z innej strony, byłam pewna, że jesteś mugolem. Chciałam skończyć nasz „związek", bo bałam się, że stanę się przyczyną twojej śmierci. Byłam pewna,że śmierciożercy po mnie wrócą. Nie wiedziałam kiedy, ale wiedziałam, że napewno to zrobią, bo Lord Voldemort nigdy nie odpuszcza. Nie pomyliłam się. –uśmiechnęła się do niego. – przyszedłeś po mnie. Ale przyszedłeś dużo wcześniej. Nie jako morderca, ale jako kochanek. Pozwoliłeś mi zaznać odrobiny szczęścia. Czułam się przy tobie tak, jak dawno się nie czułam. Wyjątkowa,pożądana, piękna.

- Jesteś taka – przerwał jej.

- Nie – pokręciła głową śmiejąc się. Nie mogła uwierzyć, że rozmawia tak swobodnie z kimś, kto w jednej chwili może ją zabić, gdy tylko powie o jedno słowo za dużo lub za mało. – Tylko popatrz na moje ciało. Całe posiniaczone.Nie jest już takie piękne jak wcześniej.

Czarny Pan machnął różdżką. Siniaki zniknęły z jej ciała. Nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania więc nic nie mówił.

- Dziękuję – odezwała się Hermiona. – Cały czarodziejski świat ma cię za bezuczuciowego mordercę, ale ja tak nie uważam. Gdzieś w tobie jest mała część człowieka. Systematycznie ją zwalczasz, ale ona ciągle jest. I wiem,że kiedyś znajdzie się ktoś, kto ją znajdzie. Bo wbrew temu, co wszyscy myślą,jesteś człowiekiem. Mężczyzną. Wiem, jak to jest. Sama mówiłam sobie, że po śmierci Rona już nikogo nie obdarzę uczuciem, by nikt nie mógł mnie wykorzystać, a...

- A jak jest teraz? – nie mógł dłużej ukrywać, jak bardzo był ciekaw tego, co powie.

- A teraz jest inaczej. Moje życie wywróciło się do góry nogami w ciągu ostatnich lat. Najpierw byłam zwykłą mugolską dziewczynką. Później dowiedziałam się, że jestem czarodziejką. Walczyłam na śmierć i życie z wrogiem, z którym teraz spokojnie rozmawiam bez obawy o swoje życie.

Czarny Pan uśmiechnął się.

- Tak, to dziwne.

Lord Voldemort kierowany jakimś niewytłumaczonym odruchem usiadł na łóżku obok Hermiony. Powoli zaczął przysuwać swoją twarz do niej. Nie opierała się. Chciała jeszcze, w ciągu tych krótkich trzech miesięcy, zaznać odrobiny szczęścia. Poczuła jego usta na swoich. Były takie miękkie. Poczuła jego dłonie na swoim ciele. Przypomniały jej o minionych nocach. Poczuła obezwładniające ją szczęście. Znalazła swoje miejsce – jego ramiona.  

Jesteś moim przeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz