LilyZwiedzanie Los Angeles było fajne i przyjemne, ale męczące. Kiedy wróciliśmy do hotelu, jedynie o czym marzyłam, to o pójściu spać. I ja mogłam to zrobić. Troszkę gorzej miał Shawn, który dowiedział się, że o czwartej ma pierwszy wywiad, a o szóstej drugi. Biedaczek.
Umówiliśmy się, że o wpół do dziewiątej pójdziemy po jedzenie na nasz supermaraton Harry'ego Pottera. Dzisiaj przed nami dwa kolejne filmy. To dopiero było wyzwanie, zważając na to, że jutro z samego rana mamy samolot do San Diego. Muszę spakować się już dzisiaj, jeśli nie chcę, żeby zostawili mnie tu. Albo ewentualnie - żebym ja nie zostawiła tutaj połowy moich rzeczy. Tak więc wzięłam szybki prysznic, przebrałam w coś lekkiego i wzięłam się za ogarnianie walizki. Zostawiłam jedynie to, co będę potrzebować dzisiaj wieczorem i jutro przed wylotem, a resztę utłukłam do środka.
Zdecydowanie nie potrafiłam organizować miejsca w torbach i walizkach. Zawsze, gdy gdzieś wyjeżdżałam, wszystko było pięknie złożone i elegancko poukładane. Gorzej było, gdy wracałam. Wtedy miałam problem nawet z dopięciem zamków w walizce. Życie.
Kiedy w końcu uporałam się z tym diabelskim narzędziem, zgodnie z moim wcześniejszym planem, położyłam się, żeby trochę odpocząć.
Nie wyobrażam sobie, jak bardzo zmęczony będzie musiał być jutro Shawn. Nie wiem jak, ale muszę go przekonać, że oglądanie dzisiaj tego filmu to niezbyt dobry pomysł. Będę miała cholerne wyrzuty sumienia, jeśli przeze mnie fani z San Diego nie będą mogli posłuchać Shawna, który da z siebie wszystko.
***
Nie wiem dokładnie, o której zasnęłam, ale zasnęłam i obudziło mnie dopiero pukanie do drzwi. A raczej walenie. Chwyciłam telefon i spojrzałam na godzinę. Dziewiąta trzydzieści. O cholera jasna. Zerwałam się z łóżka, przeczesując ręką włosy i podbiegając do drzwi, po drodze niemal nie wywracając się o walizkę.
- Goto... chyba nie. - stwierdził Shawn, widząc stan, w jakim byłam.
- Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam, zasnęłam.
- Spokojnie. W sumie, możemy odpuścić sobie dzisiejszy maraton, hmm?
- Nie będziesz na mnie zły, czy coś?
- Nie, ale wproszę się do ciebie. - zaśmiał się, a ja skinęłam głową i otworzyłam szerzej drzwi.
Chłopak wszedł do środka i usadowił się na moim łóżku, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Zaczęłaś się już pakować? - Skinęłam głową. - Ja też.
- Interesujące.
- Ej, nie bądź wredna! - krzyknął, ale na jego twarzy malował się uśmiech.
- Zanim się rozbudzę, ponoć jestem okropna. - wzruszyłam ramionami, siadając obok niego.
- Interesujące.
- Ej! - założyłam ręce na piersi, udając obrażoną.
Kim on był, żeby mnie przedrzeźniać?
Och, tylko twoim idolem, luzik.
- Mam pomysł! - rzucił, zmieniając swoje położenie i siadając po turecku na środku łóżka.
- Jaki? - usiadłam na brzegu łóżka.
- Zagramy w dwadzieścia pytań! - uśmiechnął się szeroko, jak dziewczynka, której rodzice obiecali nową lalkę.
- I o co mam cię pytać? O rozmiar buta, czy co?
CZYTASZ
More important | Shawn Mendes
FanfictionO Shawnie Mendesie słyszeli chyba wszyscy. Dziewiętnastoletni Kanadyjczyk z ogromnym talentem i sercem do fanów. Dziewczyny piszczą na jego widok i są w stanie zrobić wszystko, by go spotkać. Niczym od nich nie różni się Lily. Ona też jest totalnie...