30. Do domu i do Lily

17.2K 1.2K 733
                                    


Shawn

- Jakie plany po skończeniu trasy? - spytał Geoff, opadając na kanapę obok mnie.

- Wracam do domu na święta, kupię wreszcie prezenty i będzie w porządku, tak myślę. - wzruszyłem ramionami. Został jeszcze jeden koncert, w Tokio, a potem wracam do domu. Za tydzień są święta i naprawdę nie mogę się już ich doczekać. Wreszcie trochę odpoczynku.

- Do domu i do Lily, tak? - uśmiechnął się do mnie półgębkiem.

- Tak, do Lily. Chcę wreszcie z nią wszystko wyjaśnić i przeprosić za swoje zachowanie. Mam nadzieję, że będzie przynajmniej chciała mnie widzieć na oczy. Tęsknię za nią tak cholernie, Geoff.

- Widzę, Shawn. Mam nadzieję, że wam się ułoży. Lubię ją, szkoda, że wyszło, jak wyszło. Dobra, ja idę do siebie, bo jest druga w nocy, a ty jutro masz koncert.

- Ta. Do jutra.

- Do dzisiaj.

Geoff wyszedł, zostawiając mnie samego. Tęsknię za Lily, bardzo, bardzo. Już nie mogę się doczekać, aż ją zobaczę. Jej malutki nosek, który uroczo się marszczy, gdy dzieje się coś, czego ona nie rozumie i jest zdezorientowana. Często tak robiła, gdy oglądaliśmy razem filmy. Wtedy przez większość czasu patrzyłem na nią, a nie na ekran. Chcę już zobaczyć jej uśmiech, mój ulubiony. Usłyszeć jej głos. Kurwa.

Kocham ją. Bo to chyba jest miłość, prawda? To tak działa, że jeśli chcesz dla tej osoby jak najlepiej, chcesz ją chronić i nawet, gdy przez kilka miesięcy jesteście z dala od siebie, myślisz o niej, to znaczy, że ją kochasz. Tak myślę.

Chwyciłem do ręki swój telefon. Odblokowałem ekran i wszedłem w galerię, cofając się do sierpnia. Minęły już cztery miesiące. Cztery pieprzone miesiące. Co jeśli ona już o mnie zapomniała? Boję się tego.

Zmarszczyłem brwi, gdy na ekranie pojawiło się powiadomienie, że dostałem snapa. Myślałem, że się przewidziałem, gdy zobaczyłem od kogo on był. Lily. Od mojej Lily.

Czym prędzej kliknąłem w nie, chcąc zobaczyć, co to. Serce zaczęło mi bić naprawdę szybko i z każdą chwilą przyspieszało. Kliknąłem w fioletowy kwadracik. A więc filmik. Poczekałem chwilkę, aż się załaduje, otwierając go czym prędzej.

Choć nie wiem, czy to do końca był dobry pomysł. Lily siedziała obok chłopaka, którego kojarzyłem chyba aż nazbyt dobrze. To ten jej przyjaciel, który postanowił ją pocałować centralnie przed oczyma. Obejmował ją ramieniem, a ona się z czegoś śmiała. Najwyraźniej siedzieli w jakiejś kawiarni, czy coś w tym stylu. Nie słyszałem, co mówili, a szkoda.

Spojrzałem na pasek, na którym mieścił się napis słodko.

Nie rozumiałem, dlaczego to dostałem. Co chciała tym osiągnąć? Pokazać mi, że sobie beze mnie radzi? Czy może to, że on jest ode mnie lepszy? Nie wiem.

***

Lily

- Shawn ma dzisiaj ostatni koncert. W Tokio - rzuciłam, zwracając tym na siebie uwagę osób, z którymi siedziałam przy stoliku.

- Twój chłopak wraca, tak? - spytał Tyler.

Nasze relacje były w porządku. Nie robił w stosunku do mnie żadnych kroków, po prostu zostawiliśmy w tyle to, co było i wróciliśmy do przyjaźni. Miałam wrażenie, że w ciągu ostatniego miesiąca jego relacje z Zoey stały się bliższe i wcale, nic, a nic, nie miałam z tym do czynienia. Wcale nie proponowałam jak najczęstszych spotkań.

- To nie jest mój chłopak.

- Właśnie, to nie jest jej chłopak - dodała Sky.

Naprawdę mnie ostatnio denerwowała. Jak cholera. Sky, odkąd się znałyśmy, bywała uszczypliwa, ale nigdy aż tak. Wiem, że nie należała do osób, które potrafiły trzymać język za zębami i to akceptowałam, ale ostatnimi czasy przeginała.

- Wyjaśnicie sobie wszystko.

- Um, Lily, mogę twój telefon? - spytała moja przyjaciółka, a ja skinęłam głową i podałam go jej. Nie miałam bladego pojęcia, po co go chce i niezbyt mnie to interesowało. Pewnie chciała napisać do swojej mamy, czy coś, bo ona miała wiecznie rozładowaną baterię.

- Nie sądzę, żeby to miało jakąkolwiek przyszłość. - wzruszyłam ramionami.

- Oj, tam, gadasz. - Tyler objął mnie ramieniem. - Pogodzicie się, chajtniecie, będziecie mieli urocze, może utalentowane po tatusiu dzieci, kupicie pieska, zasadzicie drzewo, czy coś.

- Jesteś chory - wydusiłam, śmiejąc się z jego słów.

- Być może. - wzruszył ramionami. - Ale będzie dobrze Lily. Najwyżej, jak już nam stuknie trzydziestka, to się pobierzemy i też kupimy psa.

- Nie zapędzasz się? - spojrzałam w stronę Zoey, z której twarzy uśmiech troszkę zgasł. Było mi jej żal. On, mimo że dogadywali się coraz lepiej i ich relacje stawały się coraz bardziej zażyłe, wciąż nie dostrzegał jej uczuć. Albo dostrzegał i nic z tym nie robił.

- Nie, no co ty. W ogóle, macie jakieś plany na bal? Gorący partnerzy, super kiecki, coś?

- Ja nie idę - rzuciła Zoey. - Ani partnera, ani chęci.

- Ja to samo - dodałam. Zawsze marzyłam, że na bal w ostatniej klasie pójdę z kimś, na kim mi zależy i będę się dobrze bawić, a że chłopak, na którym mi zależy raczej nie chce mieć ze mną nic wspólnego, to nie idę. Po prostu.

- Ale z was nudziary. A ty, Sky?

- Idę, zaprosił mnie ten Mike z równoległej.

Spojrzałam na nią zaskoczona. Nic nie mówiła. Mam wrażenie, że ona ostatnio nic mi nie mówi. Chciałam coś odpowiedzieć, ale zrezygnowałam, nie miałam ochoty wdawać się z nią w dyskusję.

- Ja mam zamiar iść i bawić się tak, że wszyscy mnie zapamietają.

- Ta, a kto się z tobą zgodzi pójść? Może psorka od matmy, co? Nadal składa ci propozycje matrymonialne?

- Przestań, do dziś mam koszmary.

Matematyczka była, albo i jest, totalnie zauroczona w Tylerze i nie raz proponowała mu różne, dwuznaczne rzeczy. Chłopak czuł się dość obrzydzony i prosił, żeby przestała, ale ona odbierała to tak, że grał niedostępnego. Było zabawnie, choć momentami i przerażająco.

- A co do dziewczyny, spokojna twoja rozczochrana, chodzi o kogoś innego.

- Biedna dziewczyna.

- Ty, Anderson, japa.

- Grzeczniej.

***

Kiedy wróciłam do domu, jedyne, o czym marzyłam to moje cieplutkie łóżeczko. Długo spacerowaliśmy i miałam już serdecznie dość. Dlatego wzięłam szybki, gorący prysznic i wskoczyłam do łóżeczka. Chciałam jeszcze tylko sprawdzić snapy i wysłać dni. Sprawa wyższa.

Otwierałam wszystkie po kolei, aż znalazłam się już przy tych osobach, do których ja wysłałam snapy.

Shawn.

Zmarszczyłam brwi. Przecież ja nie wysyłałam snapa do Shawna. Co się dzieje? Czemu on tam jest?

Pięć godzin temu. Przeliczyłam szybko w głowie, co robiłam pięć godzin temu. Byłam na pizzy z Tylerem, Sky i Zoey. Kurwa.

To dlatego Sky chciała mój telefon.

Przymknęłam oczy. Mogę się oficjalnie pożegnać z szansą, że Shawn będzie chciał mieć ze mną cokolwiek do czynienia. Ona na pewno wysłała mu coś takiego, co wyglądało nie tak, jak powinno.

W co ona gra?

***

HEJKA!

Let get Lost tonight Hihi

Jak tam Lost in Japan? Mi na początku nie podeszło, a teraz pętla i jechane hahah

W ogóle, troszku zbieg okoliczności, bo w dzisiejszym rozdziale Shawn jest w Tokio, czyli w Japonii.

Chyba jestem medium.

Czekam na wasze opinie, buzi,

mrsgabriellee xx

More important | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz