Jeśli dostaliście więcej powiadomień, to przepraszam, Wattpad znowu mi swiruje ;)))
Prawdopodobnie dopiero teraz dostaliście powiadomienie o rozdziale, który był po południu i którego cofnęłam publikacje. Miał być jutro, ale dostałam masę wiadomości, Wiec dla świetego spokoju - enjoy ❤️
**
Shawn
Stałem na lotnisku, rozglądając się za jedną osobą. Gdzie ona była? Powinna tu już być jakiś czas temu. Jak można być tak nieodpowiedzialnym? To nie jest kolacja w hotelu, samolot nie będzie za nią czekał, do cholery!
- Gdzie ona jest? - mruknąłem do siebie, zwracając tym samym na siebie uwagę Geoffa, który siedział na krzesełku obok i wlepiał wzrok w telefon.
- Kto?
- No Lily, powinna tu już dawno być! Zaraz odlatujemy, a jej nie ma!
- To ty nic nie wiesz? Jej mama wczoraj zadzwoniła i powiedziała, że Lily nie będzie nam towarzyszyła na kolejnych koncertach. Zrezygnowała.
Miałem wrażenie, jakby ktoś mi w tym momencie przypierdzielił czymś ciężkim w głowę. Jak to zrezygnowała? Ona nie mogła mi tego zrobić! Po prostu nie mogła.
Wczoraj przegiąłem. Nie powinienem jej mówić tych wszystkich rzeczy, ale ona wcale nie była lepsza! Po prostu stwierdziła, że najlepiej to skończyć i już, tak?
I teraz jeszcze stchórzyła i stwierdziła, że zachowa się jak księżniczka i nawet ze mną nie porozmawia o tym wszystkim? Przecież byliśmy razem. Krótko, ale byliśmy. To chyba wymaga rozmowy, a nie tylko kłótni, słów, wypowiedzianych w emocjach.
Ścisnąłem mocniej butelkę wody, którą trzymałem w ręku.
Może dla niej to było lepsze wyjście? Może była zadowolona takiego obrotu spraw? Co jeśli ona podczas tego pocałunku wczoraj zdała sobie sprawę, że on będzie dla niej lepszy?
Jestem jednocześnie wkurzony i smutny. Chcę, żeby była szczęśliwa. Naprawdę mi na niej zależy i jestem w niej kurewsko zakochany. Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. A potem pojawiła się Lily, która po prostu weszła do tego hotelowego pokoju i zawróciła mi w głowie. Była taka urocza, prosta i prawdziwa we wszystkim, co robiła. Nie chce mi się wierzyć, że to już koniec. Tak nie można!
Chciałem się spytać, gdzie jest Andrew i wyjaśnić z nim to, ale głos z głośników oznajmił, że pasażerowie lotu do Montrealu proszeni są do wejścia na pokład samolotu, więc stwierdziłem, że poczekam z tym, aż będziemy na miejscu.
Lot nie był długi, ani zbyt męczący, ale i tak po przylocie jedyne, czego chciałem to iść spać. Byłem chyba bardziej zmęczony tą sytuacją, niż podróżą. Dziwnie było jechać do hotelu bez Lily, nie słyszeć jej głosu i nie widzieć uśmiechu.
Zjebałeś, Mendes.
Nie rozumiem, dlaczego jej to wszystko powiedziałem. Że co? Że dobrze się bawiła? Przecież wiem, że tak nie było. Przy niej czułem się jak normalny nastolatek, nie traktowała mnie tak, jak inni.
Zjebałeś, Mendes.
Usiadłem na łóżku, wyciągając telefon z kieszeni. Odblokowałem urządzenie i uśmiechnąłem się, widząc zdjęcie na mojej tapecie. Zdjęcie, które Aaliyah zrobiła nam na moich urodzinach. Uwielbiałem je.
Wszedłem w kontakty, wpatrując się, chyba zbyt długo, w ten jeden konkretny.
Moja superfajna dziewczyna
CZYTASZ
More important | Shawn Mendes
FanfictionO Shawnie Mendesie słyszeli chyba wszyscy. Dziewiętnastoletni Kanadyjczyk z ogromnym talentem i sercem do fanów. Dziewczyny piszczą na jego widok i są w stanie zrobić wszystko, by go spotkać. Niczym od nich nie różni się Lily. Ona też jest totalnie...