32. Zrobię dobre śniadanko.

19.5K 1.2K 551
                                    


Shawn

- Wszystko mamy? - spytała, kładąc się obok mnie na łóżku. Mieliśmy iść do sklepu po jakieś jedzenie na film, ale Lily stwierdziła, że jej się nie chce i przecież skoro ma żelki i popcorn, to jest wszystko.

Tak bardzo za nią tęskniłem.

- Nie, nie mamy! Muszę napisać do Sky, że nie oddzwonię! - podniosła się, wychodząc z pokoju. - Zostawiłam telefon na dole!

Byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Obawiałem się tutaj przyjść, byłem bliski temu, żeby jednak nie zadzwonić do drzwi i wrócić do siebie. Jakaś część obaw zniknęła, gdy znowu miałem ją w swoich ramionach, taką drobniutką i roztrzęsioną. Poczułem się tak jak w Portland, na początku wakacji. Z tym, że teraz wiedziałem już, jak cudowna jest ta dziewczyna i że chcę z nią być.

- Przeszkodziłem wam w rozmowie? - spytałem, całując ją w czoło, gdy już wróciła i położyła się, wtulając się we mnie. Objąłem ją ramieniem, jeszcze bardziej przyciskając do siebie.

- Nie, już miałam jej dość. Szaleje przed balem zimowym. Został miesiąc, a ona chciałaby mieć już wszystko gotowe.

- A ty? Już gotowa? - pocałowałem ją we włosy.

- Nie idę na żaden bal.

- Co? Dlaczego?

- Nie mam partnera, a nie mam ochoty tam iść z kimś kogo nie trawię, a potem patrzeć na te wszystkie zakochane pary z chęcią wydłubania sobie oczu.

- Teraz chyba nie masz takiego problemu. No, chyba, że mnie nie trawisz.

- Co? - podniosła głowę, patrząc na mnie w szoku.

- Pójdę z tobą na ten bal, jeśli chcesz.

- Nie mogę cię do tego zmuszać, masz pewnie bardzo dużo na głowie, nie chcę ci dokładać obowiązków.

- Lily, to, że być może mam troszkę więcej obowiązków, niż inni dziewiętnastolatkowie, to nie znaczy, że nie możesz nic ode mnie wymagać. Masz do tego całkowite prawo. Nie musisz martwić się tym, że mnie wykorzystujesz, czy coś, bo w związku o to chodzi, żeby coś robić dla drugiej osoby, tak?

- Czyli, że chcesz iść ze mną na ten bal?

- Najbardziej na świecie, słonko. Kiedy dokładnie on jest?

- Siedemnastego lutego.

- Okej, możesz na mnie liczyć.

- Kocham cię, bardzo, naprawdę. - uśmiechnęła się i wtuliła mocno we mnie. Opatuliłem ją szczelniej kocem, tak, żeby było jej ciepło.

- Ja ciebie też, bardzo, ale włącz już ten film, bo zaraz ci tutaj usnę.

Pokręciłem głową, ale zgodnie z jej obietnicą wcisnąłem play na laptopie, który leżał w nogach łóżka.

Nie potrafiłem się skupić na filmie. Świadomość, że miałem w swoich ramionach Lily, moją Lily, po takim czasie, była naprawdę niesamowita. Przez prawie cały czas leżałem wgapiony w nią, zamiast w ekran. Co jakiś czas prosiła mnie, żebym podał jej żelka albo coś innego do jedzenia, a ja z chęcią to robiłem. Była taka mała i urocza. Naprawdę, czasami zastanawiałem się, jak można być tak drobnym, jak ona była.

Tak więc, praktycznie cały czas wykorzystałem na gapienie się na nią. No, i może na wstawienie na instastory zdjęcia naszych złączonych rąk, które leżały sobie swobodnie na kocu.

- Podobało mi się, cieszę się, że mnie do tego zmusiłeś. - gdy film się skończył, podniosła głowę do góry, zadzierając brodę i spojrzała na mnie z uśmiechem.

More important | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz