34. Całuję, Shawn.

20K 1.3K 610
                                    

Lily

Do balu zostały pieprzone dwa tygodnie i byłam tym naprawdę zestresowana. Co prawda mama, zaraz po tym, jak dowiedziała się o tym, że ja i Shawn do siebie wróciliśmy i idziemy tam razem, wyciągnęła mnie na zakupy. Wybrałyśmy śliczną sukienkę, buty i wszystko inne, co będzie potrzebne.

Moi przyjaciele polubili Shawna, byłam szczerze zaskoczona, że tak szybko złapali wspólny język. Zwłaszcza z Tylerem. On był z początku troszkę w szoku, że przez ten cały czas chodziło właśnie o Mendesa i od razu przeprosił go za to, co zrobił. Atmosfera rozluźniła się, gdy Shawn rzucił tekstem w stylu: okej, ale na przyszłość nie całuj mojej dziewczyny na moich oczach.

Zapukałam do znajomych drzwi, czekając, aż ktoś mi otworzy. Wyszłam na spacer, mając dość trajkoczącej mamy, która przeżywała ten bal chyba bardziej, niż ja. Z początku miałam przejść się tylko po moim osiedlu, ale plany się zmieniły, gdy stwierdziłam, że potrzebuję zobaczyć Shawna. Miałam szczerą nadzieję, że będzie w domu i nie będzie mu przeszkadzać moja niezapowiedziana wizyta.

- Lily, kochanie, co ty tutaj robisz? - spytał, wyraźnie zdziwiony, gdy otworzył mi drzwi.

- Zgubiłam się? - spojrzał na mnie wzrokiem w stylu a-tak-na-serio. - Potrzebowałam się przejść i tak jakoś wyszło. Mogę wejść?

- Tak, oczywiście, wchodź. - otworzył szerzej drzwi, wpuszczając mnie do środka. Wzdrygnęłam się, czując spory przypływ ciepła. - Mogłaś zadzwonić, przyjechałbym po ciebie. Jest strasznie zimno.

- Nie planowałam, że do ciebie przyjdę. - kucnęłam, żeby ściągnąć buty.

- Powiedz proszę, że masz coś pod spodem, oprócz tej bluzy. - postanowiłam nic nie mówić, co wziął za odpowiedź. - Będziesz chora, głupolu. Pójdę ci po jakąś moją bluzę i zrobię herbatkę, a ty maszeruj do salonu.

Skinęłam głową i podążyłam za nim. Rozdzieliliśmy się, gdy ja zatrzymałam się na tej cudownej, wygodnej kanapie.

- Ręce do góry. - Shawn stanął nade mną z czarną bluzą w rękach. Spełniłam jego rozkaz, a on założył mi to ciepłe cudo. - Zrobię ci herbatkę, poczekaj.

- Nie, lepiej posiedź ze mną, proszę. - Mendes chciał zaprotestować, ale postanowiłam go uprzedzić. - Nie chcesz mnie przytulić? Proszę, bo się pogniewam.

- Jesteś manipulantką - stwierdził, siadając obok mnie. Chwycił koc, który leżał w rogu kanapy i okrył mnie nim szczelnie. To był taki prosty gest, a mimo tego, w moim sercu rozlało się przyjemne ciepło.

- Ja? A kto od dwóch tygodni maltretuje fanów zdjęciami naszych rąk?

- Nie tylko rąk, ostatnio to byłaś ty. - wzruszył ramionami, kładąc się wzdłuż sofy i ciągnąc mnie na siebie. Rozłożyłam odrobinkę koc, którym byłam okryta, tak aby ogrzewał też jego. Objął mnie ręką, przytulając do siebie, a ja zaczęłam krążyć palcami po jego klatce piersiowej, rysując różne wzorki

- Jak szłam przed tobą, trzymając cię za rękę. Za rękę.

- Serduszko. - podniosłam głowę, spoglądając na niego. - Narysowałaś serduszko. Palcem.

- Czy ty mnie w ogóle słuchałeś?

- Oczywiście, mówiłaś coś tam o rękach.

- Jesteś okropny.

- Nie narzekaj. - zachichotał, szybko całując mnie w usta, po raz pierwszy dzisiaj. - Masz zimne usta.

- To się tym zajmij.

- Cóż to za odważne propozycje. - zarechotał, ale i tak cmoknął jeszcze raz moje zmarznięte wargi.

Kochałam tego chłopaka do szaleństwa i nigdzie nie czułam się tak dobrze jak w jego ramionach. Może banalnie to brzmi, ale uwielbiałam, gdy mnie tulił do siebie, głaskał moje plecy, całował w czoło i robił te wszystkie drobne gesty, które świadczyły o jego trosce. Dawał mi poczucie bezpieczeństwa i pokazywał, że naprawdę jestem dla niego ważna, że mu zależy.

***

Czułam się cholernie dumna, idąc obok Shawna w stronę sali gimnastycznej, na której był bal. Większość spojrzeń była skierowana na nas, ale nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie. Przed nami szedł Tyler z Zoey, a za nami Sky ze swoim partnerem. Słyszałam pojedyncze szepty osób zaskoczonych obecnością Shawna na naszym balu, ale nie skupiałam się na tym.

Miałam na sobie długą, błękitną suknię na ramiączkach z dekoltem w serek, odcinaną w pasie. Ponoć wyglądałam w niej naprawdę dobrze i chyba tak też się czułam. Aczkolwiek nikt nie wmówi mi, że ktokolwiek na tej sali będzie wyglądał lepiej, niż mój chłopak. Miałam problem z oddychaniem w pierwszej chwili, gdy go zobaczyłam. Czarny, idealnie dopasowany garnitur i mucha pod kolor mojej kreacji. Wyglądał obłędnie.

Cała sala była utrzymana w zimowym, biało-niebieskim wystroju. Z sufitu podwieszanego jasnymi materiałami zwisały śnieżynki i świecące zimnym światłem lampki, co tworzyło przecudowny efekt. Sztuczne drzewka ze świecącymi gałązkami ustawione gdzieniegdzie prezentowały się przepięknie. Samorząd szkolny naprawdę wysilił się w tym roku.

Bawiliśmy się dobrze, bardzo dobrze. Dużo rozmawialiśmy z naszą małą paczką, tańczyliśmy, a ja i Shawn od czasu do czasu pozwoliliśmy sobie na odrobinkę czułości. Nie odstępował mnie na krok i wyłapywał wzrokiem każdego chłopaka, który spojrzałby na mnie chociażby przez sekundę. Ale nie złościłam się o to, bo jego zazdrość nigdy nie była szkodliwa, raczej urocza. Odszedł ode mnie dopiero, gdy zadzwonił jego telefon, a on nie mógł odebrać na sali przez panujący hałas. Niepokoiłam się, gdy nie było od pięciu minut, ale tłumaczyłam to sobie tym, że to pewnie coś ważnego.

- Ci ludzie to debile. Po prostu debile. - podeszła do nas Stacey, moja znajoma, z którą miałam angielski.

- Co się stało?

- Chodzą i gadają, że na naszym balu jest Shawn Mendes. Co, do cholery, Shawn Mendes miałby tutaj robić? Szkoła nie chciała kupić nowych automatów do napojów, bo nie było ich stać, a co dopiero na taki występ!

- Już jestem, Geoff zapomniał, że tu jestem i czegoś chciał, a potem kilka osób poprosiło mnie o zdjęcie - jak na zawołanie, u mojego boku pojawił się wcześniej wspomniany szatyn, który objął mnie ręką w talii.

Stacey spojrzała na niego w niemałym szoku, mrugając kilkukrotnie.

- Ale, że co? Co on tu robi? Lily?

- Shawn, poznaj Stacey, Stacey, poznaj Shawna.

- Cześć, miło mi.

- O cholera ja-znaczy, mi też. Co tu się właśnie stało?

Ta sytuacja wydawała mi się co najmniej komiczna. Mina blondynki była wciąż tak śmieszna, że miałam ochotę zrobić jej zdjęcie, ale postanowiłam nie być niemiła.

***


@shawnmendes: cześć. Jak pewnie już zauważyliście, w moim życiu pojawił się ktoś szczególny. Dziś chciałbym przedstawić wam ją oficjalnie. Chciałbym, żebyście poznali i zaakceptowali Lily. Cudowną dziewczynę, która od pierwszej chwili, gdy tylko ją zobaczyłem, namieszała w mojej głowie i sercu. Jest przy mnie, gdy jej potrzebuję, potrafi słuchać i poprawić humor. Kocham ją i liczę, że także w tym wyborze będziecie mnie wspierać. Przepraszam, że informuję was dopiero teraz, ale oboje potrzebowaliśmy chwili spokoju tylko dla siebie. Was także mocno kocham, całuję, Shawn.

******

Jutro widzimy się z epilogiem

Buzi

mrsgabriellee xx

More important | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz