21. Trzy minuty po północy.

22.8K 1.4K 1.2K
                                    


Lily

Kanada, moja ukochana Kanada. Cieszyłam się na powrót do domu, stęskniłam się za mamą i wreszcie będę mogła na żywo opowiedzieć Sky o tym, jak cholernie szczęśliwa jestem.

No i przepakuję walizkę, bo już ledwo ją dopinam.

Jutro są urodziny Shawna i naprawdę bardzo się stresuję, bo jednak będą tam jego znajomi, rodzina, a ja jestem mistrzynią w robieniu z siebie idiotki.

Na lotnisku po część przyjechała rodzina i przyjaciele, po innych taksówki, a jeszcze innym (czytaj Shawnowi) dostarczono ich samochód. Pan gwiazda. Znaczy, nie żebym narzekała, bo jeszcze przed wylotem, gdy Andrew pytał, czy mi zamówić taksówkę, on zadeklarował, że mnie odwiezie do domu.

Wreszcie moje łóżko. Moje kochanie ukochane.

Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy zobaczyłam budynek, w którym mieszkałam. Zatrzymaliśmy się przy nim, po czym wysiedliśmy z auta. Shawn wyciągnął moje walizki z bagażnika.

- Wiesz, tak sobie pomyślałem, że mamy jeszcze do obejrzenia trzy części Harry'ego Pottera i teraz mamy trochę luzu, może wpadłabyś dzisiaj do mnie i zrobilibyśmy sobie wieczór filmowy?

- Nie wiem, czy mama się zgodzi...

- Przekonasz ją, Lily, proszę. - spojrzał na mnie, próbując zrobić oczy niczym kot ze Shreka.

- Ale będziesz musiał mnie odwieźć jutro, żebym mogła się przebrać i przygotować na wieczór.

- Możesz się przygotować u mnie, zabierz wszystko, czego potrzebujesz, a ja po ciebie przyjadę, dobrze?

- O ile moja mama się zgodzi.

- Oczywiście.

- To do zobaczenia, dziękuję za podwiezienie. - stanęłam na palcach i cmoknęłam go w policzek. Chłopak uśmiechnął się szeroko. - Napiszę ci co i jak, dobrze?

- Jasne.

Gdy weszłam do domu, mama od razu wyszła z kuchni i uściskała mnie mocno.

- Ale za tobą tęskniłam! - wyszeptała mi do ucha, wciąż mnie do siebie tuląc.

- Mamo, dusisz.

- Oj, już dobra, dobra. - odsunęła się ode mnie i zmierzyła mnie wzrokiem. - Ty pewnie teraz wolisz przytulanie kogoś innego, prawda? - położyła jedną z dłoni na swoim biodrze. - Chłopaka, hmm?

Spuściłam wzrok, starając się ukryć rumieńce, które najprawdopodobniej pojawiły się na moich policzkach.

- Nie wierzę! Ty naprawdę coś z nim ten-teges! Ja żartowałam, ale ty młoda damo masz mi chyba sporo do opowiedzenia! - pociągnęła mnie za rękę do kuchni, gdzie czekał na mnie mój ulubiony obiad - lasagne.

- To nic takiego, przyjaźnimy się, nic więcej - wydukałam, omijając nieco prawdę. Znaczy, mówiłam prawdę, ale ominęłam kilka szczegółów. W końcu nie musi wiedzieć, że się całowaliśmy, co nie?

- Przyjaźnicie się i się rumienisz? Jesteś moją córką od siedemnastu lat, Lily. Wiem, kiedy się przyjaźnisz z chłopakiem, a kiedy chodzi o coś więcej.

Spuściłam wzrok, ładując widelec w makaron. Powiedzieć, czy nie powiedzieć? Jak powiem, to może nie chcieć mnie puścić do niego na noc. Jak nie powiem, to też może nie chcieć, bo będzie snuć jakieś swoje dziwne domysły.

- No... może całowaliśmy się tam raz, czy coś - wybełkotałam.

- Tylko całowaliście? - spojrzała na mnie podejrzliwie. Wywróciłam oczyma.

More important | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz