5. To ty tu jesteś pan gwiazda.

24.2K 1.4K 646
                                    

Lily

Usiadłam na łóżku, czując się jakoś totalnie zestresowana. Pierwsza rozmowa była praktycznie o niczym i jakoś sama się wywiązała, ale co z kolejnymi? To będzie armagedon.

Shawn zostawił mnie samą, żebym mogła odpocząć i przygotować się na kolację z resztą jego ekipy.

Bałam się ich poznać. Co jeśli wezmą mnie za kogoś niepotrzebnego i będą mnie źle traktować? O ile Shawn, na razie, jest miły, to reszta może nie być zadowolona z tego, że jakaś małolata przez najbliższe dwa miesiące będzie im się plątać pod nogami.

Oby nie. Proszę nie.

O osiemnastej Shawn obiecał po mnie przyjść i razem mieliśmy iść na kolację. Nie chciał, żebym jeszcze na domiar wszystkiego zgubiła się w hotelu. I tak jestem już wystarczająco spanikowana. No, ale to jego słowa.

Umyłam, wysuszyłam i rozczesałam włosy, pomalowałam się trochę i przebrałam. Było okej, tak mi się zdaje.

Miałam jeszcze piętnaście minut, więc usiadłam na łóżku i chwyciłam telefon, żeby posprawdzać wszystkie social media. Rozmawiałam już z mamą, ale nie wiem jeszcze, co w moich ukochanych internetach. Pierwsze co zrobiłam, to sprawdziłam powiadomienia o aktywności Shawna i uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam nasze zdjęcie na jego snapie i instastory. Zrobiłam screeny i weszłam na Twittera.

I, o panie, pierwszym, co zobaczyłam, znowu było nasze zdjęcie. Tym razem z dopiskiem od kogoś z Twittera. Bałam się opinii ludzi na temat tego, że spędzę z nim najbliższe dwa miesiące. Mimo tego przeczytałam to, co ta osoba miała do powiedzenia.

@shawnixxxx: ta dziewczyna to pieprzona szczęściara, zazdroszczę jej.

Uśmiechnęłam się i weszłam w odpowiedzi.

@yourcatisdead: wydaje się w porządku, liczę, że naprawdę taka jest i nie będzie sprawiała mu problemów.

Spokojna głowa, koleżanko.

@pizzandme: ciekawe jak on pachnie

Zaśmiałam się i nie mogłam nie odpowiedzieć na tego tweeta.

@mendesgirlfriendxx: ślicznie, lepiej niż się spodziewałam :D

Chciałam przeczytać więcej odpowiedzi, ale przeszkodziło mi pukanie do drzwi. Już? Zostało dziesięć minut, halo. Odłożyłam telefon i wstałam z łóżka.

Ruszyłam w stronę drzwi, które otworzyłam, nawet nie pytając kto to, bo, jak przewidywałam, był to Shawn. Cholernie dziwnie było go widzieć z tak bliska i to bez żadnej ochrony i tłumów wokół. Miałam spore wątpliwości, czy to prawdziwy on, czy jakiś hologram albo coś w tym rodzaju.

- Gotowa? - uśmiechnął się szeroko.

- Nie miałeś przyjść za jakieś dziesięć minut?

- Jeśli nie wyjdziemy wcześniej, to będziemy czekać długo na windę, bo oni wszyscy wychodzą na ostatnią minutę, plus zjedzą wszystko, co najlepsze. Ostatnio zostawili mi same pomidory, ty to rozumiesz?

Zaśmiałam się.

- Rozumiem. Okej, możemy iść, wezmę tylko kartę do pokoju i telefon. - wróciłam do środka i wzięłam te dwie, najpotrzebniejsze rzeczy.

Zamknęłam za sobą drzwi i razem ruszyliśmy w kierunku windy. Tym razem czułam się trochę niezręcznie przy nim. Za pierwszym razem chyba byłam w tak wielkim szoku, że go spotkałam, że nie myślałam zbytnio o tym, że to jest Shawn Pieprzony Mendes i powinnam się zachowywać, żeby nie zrobić z siebie idiotki.

More important | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz