28. Potrzebuję cię.

18.2K 1.2K 749
                                    

Cześć! Dzisiaj wyjątkowy dzień (wyjaśnienie w notce), dlatego napiszcie mi proszę, od którego ff jesteście ze mną! ;)

Lily

Pierwszy dzień szkoły to jedna z moich najmniej ulubionych dat, zdecydowanie. Nie wiem, czy istnieje coś takiego, jak najmniej ulubiona data, bo to brzmi totalnie idiotycznie, ale ja tak mam. Nie lubię jej i tyle.

Ostatnie dwa tygodnie wakacji były... nijakie. Oglądałam całymi dniami jakieś seriale, filmy, czytałam fanfiki, całkowicie odcinając się od ludzi. Byłam na dworze może z trzy razy. I to tylko dlatego, że mama zapomniała kupić mi czegoś w sklepie.

Może to głupie, ale byłam zła na Tylera. Prawdopodobnie nie powinnam, bo w końcu nie wiedział, że ja i Shawn byliśmy razem, ale i tak miałam mu trochę za złe, że to przez niego się rozstaliśmy.

Shawn, po wysłaniu tego SMSa, nie odezwał się do mnie już ani razu. Ani nie odezwał, ani nie napisał, ani nie zadzwonił. Po prostu jakby zapomniał o moim istnieniu. W sumie, czego ja się mogłam spodziewać? W jego życiu nie brakuje dziewczyn, które go uwielbiają. Po co miałby zawracać sobie głowę mną?

Nie powiem, że mnie to nie boli, bo wciąż to do mnie nie dotarło. Nocami oglądam nasze zdjęcia, jakieś durne nagrania i żałuję, że już po wszystkim. Miałam swoje pięć minut. I już. Koniec.

Tęskniłam za nim. Bardzo. Za jego śmiechem, tym, jak mnie przytulał, nawet za oglądaniem tego pieprzonego Harry'ego Pottera. Cholernie tęskniłam za tym wszystkim. Jakieś dwa, trzy razy byłam na takim skraju załamania tą sytuacją, że było już naprawdę blisko, żebym zadzwoniła do niego i poprosiła, żeby powiedział mi, że jestem dla niego ważna i po prostu mnie przytulił. Potrzebowałam tego. Nawet, jeśli on wtedy był w innym kraju. Po prostu potrzebowałam.

Potrząsnęłam głową. Koniec, Lily. Wracasz dzisiaj do szkoły, nie ma już czasu na rozwodzenie się nad tym co się stało. Czasu nie cofnę, będzie dobrze.

- Kogo ja oszukuję? - wymamrotałam, siadając na łóżku, które stało za mną. - Potrzebuję cię, Shawn.

Przymknęłam oczy, czując kotłujące się pod powiekami łzy. Nie chciałam płakać. Nie powinnam. Sama zdecydowałam, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia, rezygnując z trasy.

Ale chyba gdzieś w środku, na dnie mojego biednego serduszka, leżała nadzieja, że on się do mnie jeszcze odezwie, że przynajmniej nie będzie na mnie zły.

Wstałam z łóżka, zdając sobie sprawę, że jest już tak późno, że jeśli nie ogarnę swojego beznadziejnego życia i nie postanowię wyjść do szkoły, spóźnię się już pierwszego dnia. Chwyciłam torbę z książkami z krzesła i zaklęłam głośno. Ale to jest ciężkie, cholera jasna. Zbiegłam po schodach, wchodząc do kuchni, gdzie już czekała na mnie mama.

Przeważnie rano wychodziłyśmy z domu razem, po wspólnym śniadaniu. No, chyba, że albo ona, albo ja miałyśmy jakieś zmiany w naszym harmonogramie dnia. Spojrzała na mnie, odrywając wzrok od gazety, którą czytała.

- O, wyszłaś z tej nory. Żyjesz?

- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne. - Wywróciłam oczyma, siadając obok niej i chwytając jedną z kanapek w rękę.

Oparłam się łokciami o stół, przeżuwając jedzenie i przyglądając się brunetce, która znów wróciła do czytania tego czegoś.

More important | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz