Epilog

22.2K 1.5K 978
                                    

Shawn

Wszedłem po cichu do domu, zostawiając walizkę i gitarę w przedpokoju. Zdjąłem buty i bluzę, kierując się w stronę schodów. Tak cholernie się stęskniłem, że jedynym, na co miałem ochotę, to zobaczyć moją, najpiękniejszą na calutkim świecie, żonę. Miesiąc w trasie to zdecydowanie za długo, zwłaszcza, gdy wiesz, że w domu czeka na ciebie ktoś, kogo kochasz najmocniej na świecie.

Była szósta rano, więc Lily najprawdopodobniej spała, dlatego starałem się być cicho, by móc obudzić ją tak, jak najbardziej lubi - odgarniając włosy z jej twarzy i całując ją w policzek Poczułem się cholernie szczęśliwy i spokojny, gdy zobaczyłem ją, leżącą plecami do mnie, opatuloną kołdrą po szyję. Zmarzluch najukochańszy.

Położyłem się obok niej, chwytając między palce pojedyncze kosmyki brązowych włosów, które opadały jej na twarz i składając nieco długi pocałunek na jej policzku. Nie otworzyła oczu, ale na jej usta wpełznął zadowolony uśmiech.

- Czyżby mój cudowny mąż wreszcie wrócił do domu? - wymamrotała zaspanym głosem, nie odwracając się w moim kierunku. Wciąż miała przymknięte powieki.

Zszedłem z pocałunkami trochę niżej, na szyję, w końcu docierając do ramienia.

- Do swojej cudownej żony. - cmoknąłem jeszcze raz jej blade ramię.

- Nie masz pojęcia jak tęskniłam. - zwinnie odwróciła się w moją stronę, wtulając głowę w moją koszulkę. - Która jest godzina?

- Chwilkę po szóstej, kochanie. - pocałowałem ją we włosy, obracając w palcach kilka pasemek.

- To wcześnie. Chciałabym jeszcze pospać, ale powinnam ci o czymś powiedzieć, ale jak ci powiem, to w życiu nie pozwolisz mi dalej spać.

- Coś się stało?

- Ale pozwolisz mi iść dalej spać, prawda? - otworzyła swoje zaspane oczka, patrząc na mnie wyczekująco.

- Obiecuję.

- Okej, to daj ręce.

Chwyciła moje obie dłonie, przykładając je do swojego brzucha, który, faktycznie, był bardziej zaokrąglony, niż zawsze. Spojrzałem na nią, oczekując wyjaśnienia i potwierdzenia tego, o czym myślę.

- Nie wiem, czy to chłopczyk, czy dziewczynka, ale za pięć miesięcy będzie nas trójka.

- J-jesteś w ciąży?

Szatynka delikatnie skinęła głową, jakby bojąc się mojej reakcji. A ja nie wiedziałem, co powiedzieć. Wpatrywałem się w nią, będąc w sporym szoku i naprawdę, wydukanie choć jednego słowa było dla mnie ciężkie.

- Nie cieszysz się, prawda? Nie chciałeś mieć jeszcze dziecka? - jej oczy pokryła mieniąca się warstwa, a głos zaczął się łamać.

- Co? Kochanie, nie, nie płacz. Cholernie się cieszę, najbardziej na świecie, po prostu nie wiem, co powiedzieć. Kruszynko, nie płacz, proszę. - zabrałem ręce z jej brzuszka, przyciągając do siebie mocno i przytulając.

- Będziesz je kochał? - wydukała słabym głosem. Słyszałem, że bardzo mocno hamowała się przed rozpłakaniem się.

- Co to za durne pytanie, kochanie? To będzie nasze dzieciątko, część mnie i część ciebie, dlaczego miałbym go nie kochać?

Poczułem wilgoć na materiale mojej koszulki, a z jej ust wydobyło się ciche kwilenie. Docisnąłem ją do siebie jeszcze mocniej, a ona przeprosiła mnie, wyjaśniając, że ostatnio jest strasznie wrażliwa. Pocałowałem jedynie jej włosy, głaszcząc po plecach i szeptając słowa otuchy do ucha.

Nie potrzebowałem niczego więcej. Miałem ją w swoich ramionach, razem z dzidziusiem, którego wspólnie mieliśmy oczekiwać. To było w a ż n i e j s z e, niż cokolwiek innego.

- Kocham cię najmocniej na calutkim świecie i obiecuję, że będę najlepszym tatą dla tego bąbelka.

- Ja ciebie też kocham. I postaram się być dobrą mamą.

- Najlepszą.

KONIEC CZĘŚCI 1

More important | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz