~9~

9.7K 397 141
                                    

Rose pov

Stałam przed szafą cała zdenerwowana. Była godzina 15:06, a o 16:30 miał być po mnie Luke. Mieliśmy jechać najpierw do jakiejś restauracji, a potem "niespodzianka", który nie chciał mi wyjawić.

Otworzyłam szybko mebel i prawie do niego weszłam w samej bieliźnie. Czarna, koronkowa bielizna subtelnie podkreślała moje jasne włosy.

Przekładałam wieszaki w poszukiwaniu idealnego ubioru na wieczór. W końcu zdecydowałam się na czarną, rozkloszowaną i sięgającą przed kolano sukienkę. Miała ona wcięcia w talii, przez co wydawałam się smuklejsza. Dekolt miałam nie za duży, w łódkę.

Skierowałam się z ubraniem do łazienki. Usiadłam na taborecie przed lustrem i zaczęłam suszyć i prostować włosy. Po ułożeniu włosów zabrałam się za makijaż. Gdy moja twarz wyglądała w miarę w porządku, ubrałam sukienkę. Na nogi założyłam czarne pończochy.

Wyszłam z łazienki uprzednio posilając się swoimi ulubionymi perfumami z Calvin'a Klein'a. Na szyję zawiesiłam złoty naszyjnik ze znakiem nieskończoność.

Wyjęłam telefon. Na ekranie głównym migneła mi jedna wiadomość. Od razu w nią weszłam.

Sexyboy: Hej co dziś porabiasz?

Ja: A idę na randkę. Popiszemy wieczorem

Ja: Papa :-*

Sexyboy: papatki :-*

Uśmiechnęłam się na tą rozmowę i sprawdziłam godzinę. Była 16: 19, więc miałam trochę czasu zanim przyjedzie brunet. Wzięłam małą, czarną torebkę na srebrnym łańcuszku i włożyłam do niej telefon, portfel, klucze od domu i chusteczki. Podekscytowana wyszłam z pokoju zmierzając po schodach na dół.

Kiedy pojawiłam się w kuchni, aby przed wyjściem napić się wody Nate również do niej wszedł. Obleciał mnie wzrokiem i przegryzł wargę.

- Wybierasz się gdzieś?- Spytał udając niewzruszonego, ale jego wzrok go zdradzał. Był przepełniony pożądaniem.

Podoba mi się to

- Idę z Lukiem. - Odpowiedziałam wzruszając ramionami.

- Z Lukiem?- Zapytał że zmarszczonymi brwiami.

- No, tak.

-  To idę z wami.

- Nie.

- Dlaczego? W końcu Maddie też tam będzie, prawda?

- No, nie. To jest randka.

- Oooo. Okey.

- No, więc...- Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ przerwał nam klakson samochodu.

- Przepraszam muszę iść. - Powiedziałam.

- Spoko. - Odpowiedział. - Pamiętaj o zabezpieczeniu się.- Powiedział z pogardą.

- Słucham?- Zapytałam z niedowierzaniem.

- No. Mówię, że jak mu już dasz dupy, to żebyś nie zapomniała o prezerwatywie.- Powiedział poważnie i odszedł w stronę schodów.

Przez kilka sekund stałam w miejscu z szeroko otworzoną buźą i zastanawiałam się dlaczego jest on taki bezczelny, arogancki, głupi, idiotyczny, chory psychicznie,...

Mogłabym wymieniać bez końca, ale głos klaksonu pobudził mnie do ruchu. Poszłam do przedpokoju gdzie założyłam wysokie, czarne szpilki i czerwoną podszewką i wyszłam z domu, głośna trzaskając drzwiami.

I hate you ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz