~30~

8.4K 292 139
                                    

Rose pov

- Za trzy godziny wyjeżdżamy! - krzyknął Blake z dołu. Przekręciłam zirytowana oczami, słysząc mowę o wyjeździe już setny raz w tym dniu.

- Oczywiście! - odkrzyknelismy chórem znudzeni, znikając w swoich pokojach. Ja również zniknełam za dębową powłoką, rzucając się na małżeńskie łóżko. Wylądowałam twarzą na miejsce, gdzie zawsze śpi Nate. Mimowolnie zaciągnęłam się jego zapachem, rozmarzona.

- Co ty robisz? - Dotarł do mnie rozbawiony głos bruneta. Zaskoczona odwróciłam się w jego stronę i z przestraszoną miną obserwowałam jak przystojny jasnooki kroczy w moją stronę w samych spodniach.

Cholerka

- Eem, nic? - Bardziej zapytałam niż stwierdziłam. Posłałam mu niewinny uśmieszek i zatrzepotałam rzęsami. Nathan posłał mi niedowierzając spojrzenie i pokręcił ze śmiechem głową.

W kilka dużych krokach pokonał przestrzeń dzielącą nas od siebie. Wtulił twarz w zagłębienie w mojej szyi i mruknął niczym kotek.

- Jesteś pewna? - zapytał, gdy oderwał się ode mnie. - Mi się wydaje, że to ja śpię na tamtej części łóżka. - powiedział pewnie, uśmiechając się zadziornie. - A to by znaczyło, że prawdopodobnie zaciągałaą się moim zapachem. - mruknął, całując mnie w odsłonięte ramię. - Właśnie tak - powiedział, zaciągając się zapachem moich włosów. Mruknęłam z aprobatą, czując narastające podniecenie.

Musnełam delikatnie ustami wargi bruneta, na co ten wydawał się zaskoczony, ale po chwili zadowolony odwzajemnił pieszczotę.

- Może obejrzymy jakiś film? - zapytałam, przerywając nasz namiętny pocałunek. Nathan jęknął niezadowolony, ale z kwaśną miną sięgnął po laptopa leżącego na stoliku nocnym.

Wpisał w przeglądarkę komedię i odpalił ją, przyciągać mnie do siebie. Tyfon wskoczył na nasze kolana, a ja sięgnęłam po paczkę żelek.

***

- Która godzina? - Ziewnełam, przeciągając się. Spojrzałam na przystojną twarz Nate i na podpierających się łokciach, pocałowałam go czule w usta.

- Mmm - mruknął zadowolony. - Jest 15:06, a co? - odpowiedział, gdy oderwał się od niego z lubieżnym uśmiechem. Gdy usłyszałam godzinę, zerwałam się jak oparzona z łóżka i w pośpiechu zaczęłam pakować swoje rzeczy do walizki. - Co ty robisz? - zapytał zdezorientowana, siadając na krańcu łóżka.

- Pakuje się! Za pół godziny wyjeżdżamy! - krzyknęłam zestresowana. Wrzuciłam wszystkie ubrania do walizki i pędem pobiegłam do łazienki z której wyjęłam wszystkie żele, łącznie z tymi bruneta, jak i szczoteczki wraz z przyborami do makijażu. Włożyłam wszytko do kosmetyczki i wrzuciłam ją do troby.

Kucnełam przed swoim bagażem i siłowałam się chwilę z zamkiem, lecz gdy to nie poskutkowała warknełam rozdrażniona, czym rozśmieszyłam chłopaka stojącego za mną.

- Czego się śmiejesz? - Warkełam przez zaciśnięte zęby, gromiąc Nate wzrokiem.

- Nic, nic, po prostu...- Wydukał podczas napadów śmiechu. - To jest, takie ś-śmieszne i-i... - Wybuchł śmiechem, a ja przewróciłam zirytowana oczami. - J-jak chcesz m-moge ci pomóc - powiedział, uspokajając się.

I hate you ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz