~27~

7.3K 289 3
                                    

Upewnij się, że przeczytałeś rozdział ~26~

Rose pov

- Zapraszam na na niezapomnianą i niezwykłą randkę, kochanie 

Pocałował mnie delikatnie w policzek i pociągnął za rękę w kierunku balonu. Nathan posłał mi promienny uśmiech, złapał ostrożnie w tali, przez co zadrżałam i pomógł mi wejść do środka. Po chwili znalazł się obok mnie i pociągnął za jakiś sznurek, przez co zaczęliśmy się unosić nad ziemią.

Stałam osłupiała w ciszy, przetrawiając wszystkie wydarzenia z przed chwili. Obserwowałam jak w dole moja przyjaciółka maleje, a wraz z nią piękny lasek.

W milczeniu wpatrywałam się w migoczące gwiazdy i wsłuchiwałam się w wiatr.

- Pięknie, prawda? - zapytał nagle, niepewnie Nate, obejmując mnie od tyłu w pasie. Położył swoją brodę na moim ramieniu, a ja odwróciłam głowę lekko w bok, przez co mogłam obserwować prawy profil chłopaka.

- Tak, pięknie - szepnełam, gładząc go po policzku. Brunet ufnie wtulił się w moją rękę, przez co serce chciało mi wyskoczyć z piersi. - Kim była ta dziewczyna? - zapytałam niepewnie, zerkając na niego.

- To była... instruktorka - wyznał speszony. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale on nawet na mnie nie zerknał. - Uczyła mnie jak działa te ustrojstwo. Wiesz...planowałem tę randkę od dość dawna, a ona, no uczyła mnie jak tym sterować - powiedział pokazując rękę na balon. - Maddie mi też pomagała. No wiesz, uspokajała cię. I no dlatego wiedziała jaka jest trasa, bo jej już kilka razy tłumaczyłem. - dokończył, wreszcie na mnie zerkając. Oszołomiona wpatrywałam się w niego pustym wzrokiem.

- A to zdradziecka menda - mruknelam, gdy już się odsząsnełam z szoku. Chłopak zaśmiał się dźwięcznie i mocniej mnie objął. - Pięknie tu - przyznałam, po chwili ciszy.

- To prawda. Pięknie - szepnął patrząc na mnie. Zarumieniłam się i próbowałam ukryć swoje rumieńce za swoimi gęstymi włosami. - Mówiłem ci już, że do twarzy ci w czerwonym - upomniał mnie, zaczesując moje włosy za ucho i całując mnie w polik. Ponownie oblałam się rumieńcem, czym spowodowałam cichy śmiech Nathana. Mimowolnie się uśmiechnęłam, ciesząc się z naszej beztroski.

Spędziliśmy długi czas w ciszy, napawając się wspólnym dotykiem i pochłaniając piękne widoki. Nagle, niespodziewanie zostałam gwałtownie odwrócona przodem do Crossa.

- Nie mogę już, jesteś taka piękna - przyznał, patrząc mi głęboko w oczy. Zaczął się przybliżać, a po chwili czułam już gorące usta chłopaka na swoich. Całował z początku delikatnie, a później zaczął pogłębiać pocałunek. Oddawałam go z ogromną żarliwością, wplatając palce w miękkie włosy bruneta. Chłopak mruknął z uznaniem i przegryzł moją dolną wargę, przez co z moich ust uciekł cichy jęk. Naszą namiętną chwilę przerwało gwałtowne szarpnięcie, przez co oboje zatoczyliśmy się do tyłu. - Co u diabla - warknął wściekły, spoglądając za moje ramię. Ja stałam skołowana uwięziona w jego umięśnionych ramionach, cała napalona. - Cholerne drzewa - mruknął, odsuwając się ode mnie i wedrujac do zwisających kabli. - Będziemy zaraz ladować - powiadomił mnie, szarpiąc za jedną z lin.

Kiwnełam, nadal oszołomiona, głową zaciskając kurczowo palce na krawędziach kosza. Patrzyłam na poczynania chłopaka, który majstrował coś przy palniku. Po chwili z powrotem zaczęliśmy lecieć, ale tym razem w dół, a nie w górę. Odwróciłam się i próbowałam cokolwiek dojrzeć w mroku, lecz ledwo co widziałam swoją rękę wystawiona w kierunku liści drzew. Po kilku minutach, bezpiecznie wylądowaliśmy na trawie, przy przyjemnym łaskocie. Brunet uśmiechnął się do mnie i pomógł mi wyjść z podniebnej machiny, wczesniej zabierając kosz piknikowy.

- Moja piękna, zapraszam - ukłonił się przede mną całując mnie w rękę. Zaprowadził do niewielkiego zakamarku przy którym rozłożył koc. Położyliśmy się razem i spletlismy swoje ręce. Nate przyciągnął mnie do swojego umięśnionego torsu do którego z chęcią się wtuliłam. - Jesteś taka piękna - mruknął bawiąc się puklem moich włosów. - Taka mądra, piękna, seksowna, uparta, cudowna i piękna - mówił, bawiąc się moim włosami i gładząc mnie po ramieniu. - Dlatego cię ko...uwielbiam - wyznał całując mnie delikatnie w usta. - Jesteś idealna - wyszeptał do mojego ucha, lekko go przegryzając.

- Nikt nie jest idealny, Nate - zaprzeczyłam, rumieniąc się i przegryzając dolną wargę.

- Ty jesteś. Jesteś moim ideałem, skarbie - powiedział cicho całując moje ramię. - Mam nadzieję, że wiesz, że jest to nasza pierwsza randka? - zapytał, spoglądając w moje oczy.

- Pierwsza? To będzie ich więcej? - zapytałam cicho, błądząc wzrokiem po jego twarzy.

- Będzie ich mnóstwo. Ale wstępnie pięć. - powiedział, patrząc na moją twarz.

- Reguła pięciu randek? - Wyszeptałam, ginący w jego oczach.

- Tak, a na ostatniej będzie niespodzianka - obiecał cicho.

Wpatrywaliśmy się w siebie, spragmieni naszych ust, dotyku, głosu. Po chwili zarejestrowałam jedynie, zbliżające się pełne usta Nate, a później już jego rozgrzane wargi całujące moje z żarliwością.

-----

Przepraszam, że tak późno, ale nie dałam rady wcześniej.

Powodzenia wszystkim gimnazjalistom!

Gwiazdkujcie, komentujcie!

Wasza
Princess_of_asshole

😊😊😊😊😊

I hate you ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz