~51~

5.5K 235 5
                                    

Rose pov

Stanęłam przed lustrem i zaczęłam się sobie przyglądać z każdej strony. Błękitna sukienka, podkreślała moje atuty, a blond włosy, które sięgały mi już do połowy pleców, opadały delikatnymi falami na plecy. W tafli lustra, napotkałam swoje spojrzenie. Przez twarz przewijały mi się wspomnienia z minionego roku. Koncert Mendesa, na którym bawiliśmy się jak jeszcze chyba nigdy w życiu.  Zakończenie roku szkolnego, zdanie matury, moje dziewiętnaste urodziny, wakacje z rodziną i wyjazd w góry z Nate'em.

- Rose! Nate czeka! - usłyszałam zniecierpliwiony krzyk Jasona. Przełknęłam ślinę i wygładziłam sukienkę. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam ze światem powietrze. Właśnie dziś, mija nasza rocznica, a Nate powiedział, że ma dla mnie niespodziankę, dlatego też, nie mogę się doczekać. Z pufy wzięłam niewielki prezent i na drążących nogach, udałam się na dół.

Czekał tam, czekał na mnie odziany w krótkie spodnie, zwykłą bokserkę i sportową marynarkę, przewieszoną przez ramię. Czapka z prostym daszkiem, przykrywała jego bujne włosy utworzone w artystycznym nieładzie. W ręce trzymał bukiet czerwonych róż.

- Zapraszam, Piękna. - Wystawił do mnie dłoń, którą od razu przyjęłam. Drugą ręką podał mi kwiaty, a ja odłożyłam je czym prędzej do słoika, uprzednio zatapiając w nich nos i wąchając ich słodki zapach.

Nie żegnając się z Jason, wyszliśmy z domu, trzymając się za ręce. Nate zaprowadził nas do swojego auta, którym pojechaliśmy w stronę niespodzianki. Po drodze rozmawiałyśmy na błahe tematy, śmiejąc się przy tym błogo.

- Jesteśmy. - powiadomił nas, parkując blisko lasu. Zmarszczyłam brwi, widząc zwykłe drzewa jak i zarośla. Powoli odpiełam pas, a kiedy chciałam otworzyć drzwi, Nate mnie w tym wyręczył, pojawiając się tuż przed drzwiami.

- Dziękuję. - wydukałam, wychodząc z auta i chwytając automatycznie dłoń mojego chłopaka. - Skarbie, gdzie my jesteśmy? - zapytałam, patrząc na niego niepewnie.

- Niespodzianka. - odpowiedział tajemniczo, uśmiechając się do mnie lekko. Ciągnąc mnie za rękę, podążał tylko sobie znanym kierunku.

Ze zmarszczonymi brwiami, obserwowałam, przypominający mi widok.

- Nate. - powiedziałam zszokowana, widząc podobny widok, do tego... Z naszej randki od której to wszystko się zaczęło. - To... To, to? - zapytałam, mało inteligentnie, ale się tym nie przejmowałam. Czy on mnie zaprowadził na moją ulubioną polankę?

- Tak, skarbie, to, to. - powiedział czule, obejmując mnie w pasie i całując w kącik ust.

- Kocham cię, kochanie, tak bardzo. - powiedziałam, patrząc na niego ze łzami w oczach.

- Ja też. - przyznał. - Chodź, pójdziemy  popływać, a poźniej coś zjemy, hm? - Zaproponował, odstawiając na ziemię wiklinowy koszyk i wskazując gestem ręki na niewielkie jeziorko.

- Ale ja nie mam stroju. - zaprotestowałam. Nate poruszał znaczącą brwiami, a ja otwarłam zszokowana usta. - O nie, nie, nie, Nate. Nie będę pływać nago! - zbulwersowałam się.

- Tak, skarbie, tak, tak. - powiedział, uśmiechając się do mnie i ciągnąc za rąbek sukienki. Zmroziłam go wzrokiem i strzepnełam jego ciekawską dłoń z pod mojego ciała.

- Zobaczymy. - mruknęłam pod nosem. - Mam coś dla ciebie. - dodałam, przypominając sobie o prezencie dla mojego skarba. Hehe, ale by się fochnął gdyby wiedział jak go nazywam. - Proszę, to dla ciebie. - powiedziałam, podając mu paczuszkę.

- Dzięki. Nie musiałaś. - powiedział, całując mnie w nos, na co go zmarszczyłam, a on się zaśmiał. - Czapka z naszymi inicjałami?! Jak ją zdobyłaś?! - zapytał rozradowany, wyjmując wcześniej wspomniany przedmiot. Delikatnie się uśmiechnęłam i pogłaskałam go po ręce.

- Tam jest coś jeszcze. - powiadomiłam go, wskazując głową na zawartość prezentu. Brunet zmarszczył brwi, jednak zajrzał do środka.

- O boże. - wymamrotał, po chwili wyciągając ze środka dwa bilety na mecz koszykówki, jego ulubionych zespołów. - Idziemy razem, boże, jak ja cię kocham! - wykrzyknął, porywając mnie w ramionami i całując po twarzy. Zaśmiałam się głośno, oddając jego pocałuneki.

Jak ja go kocham.

------

Jeszcze jedne dziś.

Po prostu chce to skończyć przed kolonią, na którą jadę już w środę.

Gwiazdkujcie, komentujcie.

Wasza
Princess_of_asshole

I hate you ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz