Zapraszam do głosowanie na nowe opowiadanie w rozdziale ~44~
Nate pov
Usiedliśmy na czerwonym kocu w kratkę. Rose nadal miała wlepiony wzrok w widok przed nami, zachwycała się nim, chłonąc wszystko.
- Podoba ci się? - Zapytałem tubalnym głosem. Rose spojrzała na mnie z promiennym uśmiechem, który mówił wszystko. Miałem ogromną nadzieję, na to, że wszystko co przygotowałam jej się podoba.
- Sam to przygotowałeś? - zapytała, kiwając głową na jedzenie spoczywające obok wiklinowego koszyczka.
Zmieszany podrapałem się po karku, a moje oczy wędrowały z drzewa na drzewa. Nie miałem pojęcie jak mam jej odpowiedzieć, aby jeszcze bardziej się nie skompromitować.
- No... Ja, ale pomagała mi mama razem z siostrą. - odparłem w końcu. Zdziwiona spojrzała na mnie, na co jedynie lekko się uśmiechnęłam, odsłaniając swoje, mam nadzieję, białe, zęby.
- Ty masz siostrę? - Zrobiła przekomiczną minę, na którą momentalnie zacząłem się śmiać i o mało co nie posikałem się ze śmiechu.
- No tak - parsknąłem, rozluźniając sie. - Sally ma 13 lat, ale większość czasu mieszka z ojcem. No wiesz, rodzice się rozwiedli. - dokończyłem. Pokiwała ze zrozumieniem głową, słysząc moją odpowiedz.
Następne dwie godziny spędziliśmy na zajadanie się pusznościami i rozmawianiu. Opowiedziałem jej wiele rzeczy, jak na przykład to, że do dziesiątego roku życia spałem zn zapaloną lampka i otwartymi drzwiami na ościerz, czy choćby to, że w dzieciństwie podkradałem jej lalki Barbie, po to aby samemu się nimi bawić z trzy miesięczną siostrą. Policzki z pewnością płonęły rumieńcem, a brzuch Rose prawdopodobnie ją bolał, ponieważ przez cały czas trzymała się za niego z ogromnym uśmiechem na swoich słodkich usteczkach.
Jednym słowem, mam nadzieję, że jej się podobało, bo mi bardzo.
Kiedy miałem sięgnąć po kolejną truskawkę, moja ręka się zatrzęsła przez co przewróciłem czerwone wino, a te, rozlało się po ziemi, farbując trawę na krwisty kolor. Przestraszony spojrzałem na Rose, która zdeozrientowana na mnie patrzyła, jak ,w pośpiechu sprzątam pustą butelkę. Moja prawa ręka, cały czas masowała w zakłopotaniu po karku. Cały się w środku jak i na zewnątrz trzęsłem. Stres zawładnął całym moim ciałem, a baczne spojrzenie Rose w całe tego nie ułatwiało.
- Wszystko w porządku, Nate? - zapytała, po chwili, patrząc na mnie niepewnie. Spojrzałem na nią rozbieganym wzrokiem, a kiedy natrafiłem na jej brązowe tęczówki, gwałtownie wstałem i zacząłem krążyć po polanie. Mrugałem kilkakrotnie powiekami, a w głowie układałem cały pochrzaniony plan, dzięki któremu, albo będę najszczęśliwszym człowiekiem naa świecie, albo stanę się jego wrakiem.
Zajebiście.
Nie spieprz tego.
- Rose, ja... Ja - zacząłem, zacinając się okropnie. Spojrzałem na nią jeszcze raz. Stała tam, na środku łąki i wpatrywała się we mnie, nic nie rozumiejąc. Jej piękne, blond włosy, falowały na wietrze. Rose zmarszczyła swoje, lekko malowane brwi, i podeszła do mnie na krok. Spuściłem głowę i zaczęłam wpatrywać się w trawkę i niezliczoną ilość insektów łażących mi po nogach. Zrobiłem bliżej nieokreslony ruch stopami, podskoczyłem w miejscu, strzępując te ohyctwa z nóg i stanąłem w miejscu. Zagryzłem w niepewności, jak i stresie wargę i wypuściłem drżącymi wargami, powietrze. - Naprawdę mi na tobie zależy. Jesteś moim małym promyczkiem. Moją odskocznią w tym pieprzonym świecie. Ty jedyna we mnie wierzysz, bez względu na to co robię. - Wziąłem głęboki wdech i odwróciłem się tak, aby patrzeć w jej piękne oczy. - Pocieszasz gdy jest mi smutno. Opiekujesz gdy jestem chory. Martwisz się gdy nie wracam w nocy. - Spuściłem wzrok na swoje białe superstary aby nie zauważyła, że moja twarz przybrała kolor dojrzałych buraków, jednak po chwili ciszy podniosłem go. W jej pięknych oczach ujrzałam stres pomiaszaną z troską. Moja kochana.- Kocham gdy się śmiejesz. Gdy się uśmiechasz. Gdy się rumienisz z powodu moich głupich tekstów. - Parsknąłem gromkim śmiechem. - Kocham twoje włosy, oczy, usta, po prostu... Kurwa, pewnie brzmię jak pieprzonym romantyk, a-ale... K-kocham Cię, Rosenthal Jennifer Kylie Thompson. Tak mocno cię, kurwa k-kocham. - Wyznałem łapiąc oszołomioną dziewczynę za rękę.
CZYTASZ
I hate you ( W Trakcie Korekty)
Teen FictionOPOWIADANIE WYMAGA GRUNTOWANEJ KOREKTY- NIE MAM BLADEGO POJĘCIA KIEDY TO ZROBIĘ. - Naprawdę mi na tobie zależy. Jesteś moim małym promyczkiem. Moją odskocznią w tym pieprzonym świecie. Ty jedyna we mnie wierzysz, bez względu na to co robię. - Wziął...