Nate pov
- Nate, skarbie - usłyszałem zaraz po obudzeniu. Przyciągnąłem do siebie delikatne ciało Rose, wtulajac się w jej szyję. Po chwili usłyszałam głośne stęknięcie, przez co podnieciłem się jeszcze bardziej i położyłem swoją dużą dłoń na jej odkrytym brzuchu. Głaskałem go opuszkami palca, całując jej szyję i mrucząc do ucho sprośne słowa. - Nate kurwa - warkneła blondynka, lekko mnie od siebie odpychający. Spojrzałem na nią zdziwiony, a dostrzegając iskrzące się w oczach łzy wytrzeszczałem szeroko oczy i przyciągnąłem ją do siebie delikatnie. - To boli - wyszeptała, wskazując na swój brzuch. Przerażony spojrzałem na nią i zacząłem panikować.
- Wody ci odeszły?! - zapytałem przerażony, widząc na pościeli coś mokrego.
- Nie - warkneła dziewczyna. - Tyfon się poślinił idoto. - odpowiedziała zła.
- To o co chodzi? - zapytałem zdezorientowany, nic nie rozumiejąc. Dziewczyna westchnełam, aby po chwili zwinąć się w kłębek z powodu uciążliwego bólu. Spojrzałem na nią z troską, głaskając jej brzuch.
- Okres mam - odpowiedziała, odwracając się w drugą stronę.
***
- Podpaski allways, podpaski allways - powtarzałem jak mantrę, lawirując wśród półkami w sklepie. Przed sobą pchałem ten zakichany wózek w którym znajdowała się tona słodyczy wraz z dwoma paczkami tamponów, teraz szukałem podpasek. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mówią. Zmrużyłem oczy dostrzegając na samym dole moją przyszłą zdobycz.
- Cross? - usłyszałem rozbawiony głos za mną. Z paczką podpasek w ręce odwróciłem się w stronę właściciela męskiego głosu. Ujrzałem przed sobą idiotę, po prostu idiotę. Noah Craft stał przede mną z kpiącym uśmiechem i dziwką uwieszoną przy jego ramieniu.
- Jakiś problem? - zapytałem retorycznie, wrzucając opakowanie do metalowego koszyka. Uniosłem brew patrząc na niego i czekając na jakąś reakcję.
- Stałeś się pantoflarzem, widzę - powiedział, olewając kompletnie moje pytanie. Wskazał na wózek stojący obok mnie ledwo powstrzymując swój perfidny uśmiech. Szmaciarz.
- Nie? - odpowiedziałem.
- Jak nie, jak tak? Kim jest ta nieszczęśnica, co nie przejrzała na oczy? - zapytał, kiwając lekko głową. Na jego twarzy gościł ohydny uśmiech, który skutecznie mnie od niego odpychał. Ja naprawdę nie wiem, co widzą w nim dziewczyny. Ponoć jest przystojny. Ta, ciekawe z której strony. Niby on jest numerem dwa wśród szkolnych przystojniaków. A jeden, cóż można się domyślić. Szach mat, skurwielu. - Może Abigail z 2a? Ta, co wiecznie się do ciebie dostawia? Albo Meghan, ta ruda dziwka co świetnie obciąga. Nie, raczej nie ona. Może Emily, co chwilę widzę jak na ciebie zerka na korytarzy. A nie, to pewnie Miranda! Ta... - zaczął swój wywód na głos. Jego głos jest tak cholernie pedalski, że maskara. Dostaję raka uszu, słysząc jego głos.
- Rose - odpowiedziałem, przerywając mu.
- Co? - zapytał zdezorientowany. Uśmiechnąłem się wrednie.
- No Rose. Tak ma na imię dziewczyna z którą chodzę - wyjaśniłem amebie społecznej. No może nie do końca chodzimy, ale już nie długo będziemy.
- Rose? Z naszej szkoły? - Kiwnąłem potwierdzające głową. - W naszej szkole z tego co wiem są tylko trzy Rose. - zastanowił się. - Nazywa się Rosenthal czy Rosalia?
- Rosenthal - odpowiedziałem, unosząc prawa brew i uśmiechając się usatysfakcjonująco.
- Ale... Rosenthal jest siostrą Jasona, a ona cię... Rosenthal Thompson? - zapytał z nieodgadnioną miną.
- Tak
- Nie wierzę - powiedział, gwałtownie podszasając głową na boki.
- To uwierz - warknąłem. - Jesteśmy razem, frajerze. I nie wąż się jej tknąć.
- Jak nie zobaczę to nie wiedzę - powiedział nie tracąc rezonu. Głęboko westchnąłem.
- Zgoda - niechętnie się zgodziłem. - Jutro ognisko na polu namiotowym. Weź żarcie - rzuciłem na odchodne, nie czekając na odpowiedź.
Popchnełam wózek i ustawiłem się w kolejce do kasy. Ludzie dziwnie na mnie patrzyli, jakby co najmniej im kota zarzynał. Ha, kota zarzynać to mi będzie Rose jak jej tego świństwa nie przyniosę. Świństwa, świństwa, a potem będę je jadł. Cóż...
- Dzień dobry - usłyszałem miły głos kobiety, więc szybko odwróciłem w jej kierunku głowę. Na oko 25 latka uśmiechała się do mnie przyjaźnię i na coś czekała. Zmarszczyłem w niezrozumieniu brwi i spojrzałem na kolejkę przede mną. Chyba byłą kolejkę. 25 latka siedząca przy kasie fiskalnej ponagliła mnnie gestem ręki, nie zmieniając mimiki twarzy. Szacun.
- Eee, dzień dobry - odpowiedziełem lekko speszony, wykładając na ladę zakupy. Chipsy walały się obok ciastek, a te obok czekolad. Opakowania tamponów i podpasek wyraźnie prześwitywały przez stertę słodkości. Kobieta zrobiła ogromne oczy, lecz widząc opakowanie tamponów uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
- Proszę wziąść jeszcze te - szepnęła, podając mi opakowanie kolejnej słodkości. - Działają cuda - wyjaśniła, widząc mój niepewny wzrok. Słabo kiwnąłem głową i położyłem je obok zakupów.
- 71 dolarów się należy - oznajmiła kasjerka po skasowaniu i spakowaniu produktów. W osłupieniu wyciągnąłem kartę kredytową i wstukalem odpowiedni pin.
- Kiedyś przez tą kobietę zbankrutuje - Mruknąłem pod nosem, biorąc do rąk reklamówki. Słysząc chichoty kobiet odwróciłem się do nich przed wejściem i rzuciłem - Dowidzenia!
- Powodzenia z dziewczyną, dowiedzenia - odpowiedziała kasjerka, miło się uśmiechając.
Wsiadłem do auta i wyjechałem spod sklepu. Po kilkunastu minutach dojechałem do polu namiotowego i zaprkowalem pojazd. Wychodząc z niego wytaszczyłem te kilka reklamówek. Idąc obok namiotów, ludzi patrzyli się na mnie jakbym co najmniej sklep obrobił. Miałem ogromną ochotę krzyknąć im " Nie moja wina, że moja dziewczyna ma okres!" Jednak było by w tym kłamstwo. Ta cholerna Rose, nie jest moją dziewczyną.
A to koniecznie trzeba zmienić.
----
Takie trochę luźniejsze, ale postaram się częściej dodawać. W końcu chcę skończyć tę część. Myślę, że będzie max 50 rozdziałów.
Gwiazdkujcie, komentujcie!
Jeśli macie jakiś pomysł na rozdział lub chcecie coś poruszyć to piszcie! Dużo autorek robi Q&A ale ja tam nie widzę potrzeby, jednak jeśli chcecie to oczywiście zrobię, ale musicie zadać wtedy DUŻO pytań.
Wasza
Princess_of_asshole
CZYTASZ
I hate you ( W Trakcie Korekty)
Teen FictionOPOWIADANIE WYMAGA GRUNTOWANEJ KOREKTY- NIE MAM BLADEGO POJĘCIA KIEDY TO ZROBIĘ. - Naprawdę mi na tobie zależy. Jesteś moim małym promyczkiem. Moją odskocznią w tym pieprzonym świecie. Ty jedyna we mnie wierzysz, bez względu na to co robię. - Wziął...