~ 13 ~

8K 348 30
                                    

Upewnij się, czy przeczytałeś wcześniejszy rozdział 👅👀💦

Rose pov

- No, to teraz trzeba cię nazwać. - Powiedziałam.

Zastanawiałam się nad imieniem dłuższą chwilę, ale nie umiałam nic wymyśleć.

To musi być coś oryginalnego...

Pies nagle zaczął gryźć kanapę w salonie. Rzuciłam jej się na ratunek i zganiłam psa.

- Fe! Nie dobry pies! Nie wolno tak! - Krzyczałam na niego, a ten pod potokiem moich słów skulił się w sobie. - Normalnie jak Tyfon. - Mruknęłam pod nosem.

Na dźwięk imienia tytana z mitologii greckiej szczeniak zaczął energicznie ruszać ogonkiem i szczekać przyjaźnie.

- Tyfon? - Zapytałam zdziwona. Reakcja była taka sama.  - Tyfon! Do nogi! - Krzyknęłam z entuzjazmem. Piesek już po chwili znalazł się obok mnie.

Wzięłam Tyfona na ręce i pogłaskałam go po grzbiecie.

- Idziemy na spacer. - Oznajmiłam z wyszłam z domu z szczeniakiem podpiętym do smyczy.

***

Obudził mnie lodowaty strumień wody spływający po mojej głowie. Gwałtownie poderwałam się do siadu wymachując rękami na oślep. Po chwili poczułam jak w coś uderzam i syknełam z bólu razem z... Właśnie z kim?

- Kurwa! Gdybym wiedział, że będziesz bić nie robiłbym tego. - Syknąłem znajomy mi głos.

- Dave! - Krzyknęłam i nie otwierając oczy uwiesiłam się na szyji chłopaka.

- Spokojnie, spokojnie mała. - Zaśmiał się Green.

- Jakie spokojnie! - Krzyknęłam odrywając się od blondyna i otwierając oczy. - Urosłeś? - Zapytałam podejrzliwie, przechylając głową w prawo.

- Może. - Powiedział ze śmiechem.

- Co tu robisz? - Zapytałam wstając z łóżka.

- Serio? Tylko tyle? Przyjechałem do ciebie z Phoenix, a ty mi wyjeżdżasz z pytaniem co ja tu robię?! - Oburzył się.

- Przepraszam, po prostu... - Przerwało mi szczekanie psa z pod kołdry. - Kurde! - Warknęłam i podniosłam nakrycie z łóżka.

Tyfon jak strzała wyskoczył wpadając z impetem w moje ramiona.

- Co to jest?! - Zapiszczał  jak dziewczynka, Dave, ze szczęścia. - Daj, daj, daj! - Powtarzał w kółko z wystawionymi rękami które zaciskał i rozluźniał w pięści.

Ah, dzieci...

- Masz. - Oddałam psa w uradowane ramiona chłopaka.

Po chwili Green już upajał się zapachem futrzaka i szeptał mu różne komplementy.

- Będę brał cię na spacery, chodził na zakupy, odganiał natrętnych chłopaków...- Zaczął wyliczać, a ja wybuchnęłam śmiechem.

- Dave to jest pies, a nie dziecko. - Powiedziałam podchodząc do szafy. - A tak wogóle to chłopak. - Dopowiedziała wyciągając z wnętrza mebla parę spodenek i bluzkę.

- Jak się nazywa?! - Zapytał z entuzjazmem.

- Ty... - Przerwało mi gwałtowne otwarcie drzwi.

Przez próg pokoju wbiegł  zaspany Nate z konsolą do gry i wymachiwał ją na oślep. A co najlepsze miał zamknięte oczy.

- Kto tu jest?! - Krzyczał zaspanym, ale zdenerwowanym tonem Cross.

Patrzyliśmy z blondynem zdziwnieni na chłopaka. Po chwili spojrzeliśmy na sobie i wybuchneliśmy  gromkim śmiechem.

Brunet otworzył zdziwiony oczy, a gdy zobaczył, że nic mi nie jest odetchnął z ulgą.

- Co ty robiłeś?- Zapytałam opanowując śmiech.

- No usłyszałem jakieś krzyki z twojego pokoju, a drzwi wejściowe były otwarte, więc... - Podrapał się zawstydzony po karku.

- Więc chciałeś mnie bronić konsola do gry? W dodatku moją? - Zapytałam rozbawiona.

Chłopak spojrzał na przedmiot trzymany w ręce i cicho się zaśmiał. W reszcie skierował wzrok na blondyna stojącego koło mnie. Zmarszczył w zdziwieniu jak i również w gniewie brwi. Ręce zacisnął w pięści, a całe jego ciało spięło się niemiłosiernie.

Dave widząc to lekko się zmieszał, ale przedstawił się miło.

- Dave Green, miło mi. - Wystawił w jego kierunku rękę, którą brunet z niechęcią ujął. - Przyjaciel tej tu idiotki. - Powiedziawszy to poczochrał mi czule włosy. Strzepnełam wściekła jego rękę i posłałam mordercze spojrzenie. - A ty to kto? - Zapytał z zaciekawieniem.

- Nate Cross. - Odpowiedział.

- Nate? - Dopytał Dave, a chłopak kiwnął głową. - Ten co obciął mojej dziewczynce włosy? - Znowu kiwnięcie. - Ten co wylewał jej w dzieciństwie jedzenie na głowę? - Kolejne kiwnięcie. - Ten co chciał ją wrobić w to, że jest homo? - Zapytał, a Nate po raz setny kiwnął głową. - No stary, gratuluję, nieźle! - Wykrzyknął rozbawiony blondyn i przybił z Cross'em piątkę.

- Ej! A ja?! On mnie skrzywdził, hello!

- Sorry, ale istnieje takie coś jak męska solidarność.- Powiedział podkreślając dwa ostatnie zdania. - Ale za to wszystko powinieneś mieć wpierdol. - Zwrócił się poważnie do Nate'a.

- Powinienem mieć wpierdol za to, że spieprzyłem sprawę. - Wymamrotał ledwo słyszalnie.

Dave posłał mi pytające spojrzenie, a ja jedynie wzruszył ramionami.

Powie się mu później

- A co z Joshem? - Zapytałam zainteresowana.

Nagle drzwi, znowu, otwarły się z hukiem i zza nich wyłoniła się kruczoczarna czupryna włosów.

- Josh! - Krzyknęłam szczęśliwa i rzuciłam się w objęcia chłopaka nie zwracaj na nikogo innego uwagi.

------

Hej!

Od razu może na wstępie:
Przepraszam za błędy!

Chciałabym wam podziękować za ponad 300 wyświetleń! Może nie jest jakaś ogromna liczba, ale dla mnie liczy się każdy sukces.
Także bardzo wam dziękuję, że ze mną jesteście bo widzę, że trochę osób mnie czyta na bieżąco 😉

Tylko mam jedno pytanie:
Dlaczego nie komentujecie?! Musiałam sama wybrać imię dla psa, ponieważ pomimo około 13 wyświetleń nikt nie raczył mi skomentować 😕😒

Ale i tak wam dziękuję!

Zapraszam na mój profil.

Gwiazdkujcie, komentujcie!

• Zostaw po sobie ślad!•

Wasza
Princess_ of_asshole

😌😪😯😛🙃😋😊😍😘😂😚

I hate you ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz