2.

1K 65 23
                                    

Ugh, no i brawo ja, zaspałem. Można było się tego spodziewać, po całej nocy spędzonej na dramie, no i kilku fanfikach.

Baek, ty idioto...

Czy jeśli spóźnię się 2h to ktoś zauważy jeśli pojawi się ktoś nowy? Obawiam się, że ktoś zechce ze mną porozmawiać, co niestety będę musiał znieść, bo moja kochana ładowarka postanowiła popsuć się dzisiejszej nocy, i tak oto mam 5% baterii, przegryw.

Nie, że mam coś do ludzi, ale zwyczajnie uważam ich za nudnych, rozmowa szybko mnie nudzi i nie mam ochoty spędzać z nimi ani minuty dłużej. Jedynie w internecie łatwiej mi się komunikować.

Nie mam dużo "internetowych przyjaciół", ale wiem, że mogę porozmawiać z nimi o wszystkim, o dramie, ff, o moim nudnym życiu, po prostu się poużalać i mnie nie wyśmieją...

Wbiegając niczym antylopa do budynku, na moje nieszczęście była przerwa, co oznaczało, że ktoś zobaczy moje nieogarnięte włosy i czerwoną twarz jak burak, no fajnie, gorzej być nie może.

Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Czemu to cholerne życie jest przeciwko mnie. Oczywiście wykrakałem swego rodzaju fatum i w chwili, gdy zmierzałem do toalety, ogarnąć się choć trochę, wpadłem na wysokiego, uszatego bruneta, który akurat w tym momencie przechodził z gorącą kawą, która w połowie wylądowała na moim błękitnym sweterku i jego czarnej bluzie.

- Uważaj jak chodzisz! - Wydarł się, na co tylko zastygłem w miejscu.
- P-przepraszam... - Tylko tyle udało mi się wydukać, aby zaraz potem ukłonić się i szybko uciec do toalety.

Wole nie wiedzieć ile osób mnie zapamiętało, serce biło mi jak szalone, chciało mi się wymiotować. Na szczęście nie było nikogo w łazience, a przynajmniej tak mi się wydawało.

Przemyłem twarz, ułożyłem włosy, wziąłem kilka głębokich wdechów i już miałem wychodzić, gdy ktoś mnie zatrzymał. - Baekhyun? Byun Baekhyun? - Usłyszałem zza ściany przyjazny głos. Odwróciłem się i zobaczyłem wyższego ode mnie chłopaka z różowo-niebieskimi włosami i obok nieco niższego, uroczego blondyna.

- T-tak? - Odezwałem się niczym skarcony szczeniak i przyglądałem się im. Czy to są jego kumple? Już nie żyje... Ucałujcie mojego Puszka, tylko szkoda, że nie dowiem się czy Dean i Sam pokonają Lucyfera, dlaczego tak musiałem skończyć. Wewnętrznie płakałem i błagałem o litość.

- Spokojnie, nic ci nie zrobimy. - Zaśmiał się uroczym głosem, co wygląd blondyn. Nieco odetchnąłem z ulgą, jednak dalej nie wiedziałem czemu mnie zaczepili i skąd znają moje imię.

- Jestem Sehun, a to Luhan. Chodzimy do jednej klasy, a że jako jedyny nie byłeś na lekcjach, to obstawialiśmy, że to ty. - Wyjaśnił, jakby właśnie mi czytał w myślach.

- Uh, no, ten... Trochę zaspałem. - Nie miałem zamiaru mówić z jakiego powodu, bo to jednak trochę dziwne jak na chłopaka. Przynajmniej ja tak uważam.

Obydwoje zaśmiali się, jakbym powiedział coś zajebiście śmiesznego, a ja tylko stałem jak kołek i zastanawiałem się, co mam ze sobą zrobić. - W jakiej sali mamy następną lekcje? - Chciałem się jak najszybciej stamtąd ulotnić i w momencie, kiedy zadawałem pytanie, zadzwonił dzwonek sygnalizujący koniec przerwy.

Zapowiada się piękny dzień w nowej szkole.

- Teraz mamy biolce, chodź. - Wyminął mnie Sehun i zaczął prowadzić w stronę odpowiedniej sali. Za nim ruszył blondyn, który co chwilę oglądał się czy podążam za nimi. W tym momencie nie miałem innego wyjścia i tak chodzimy do jednej klasy, więc byśmy się prędzej czy później spotkali.

Przechodząc korytarzem, rozglądałem się tylko czy nie ma tego chłopaka, na którego wpadłem wchodząc do szkoły. W tym momencie uświadomiłem sobie, że wciąż mam na sobie ten piękny sweter ozdobiony solidną kawową plamą. Zatrzymałem się, spojrzałem w dół i próbowałem jakoś to zakryć, ale poddałem się, gdy Luhan, bodajże tak miał, podszedł i zapytał co się stało, jakby wcześniej tego nie zauważył.

- Masz coś pod spodem?
- Um, podkoszulek, ale... - Nie zdążyłem dokończyć, bo w tym momencie chwycił brzegi materiału i podniósł energicznie do góry, elektryzując mi włosy i zostawiając na środku korytarza, w pudrowo-różowym podkoszulku. Super.

Zadzwonił drugi dzwonek, na co ten nie dając mi dojść do słowa, pociągnął mnie za rękę, do wołającego nas Sehuna.
- Cholera, jesteśmy spóźnie... - Odwracając się, chyba zrozumiał nasze lekkie "opóźnienie" i niemal nie wybuchnął śmiechem, za co Luhan skarcił go wzrokiem. - Widzę, że prime ballerine mamy w klasie. - Zażartował, za co dostał solidnego kuksa.

Don't leave me || ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz