29.

375 26 2
                                    

Obudził mnie delikatny, słodki zapach smażonego ciasta. Ciekawość przezwyciężyła lenistwo i udałem się sprawdzić źródło.

- O, dzień dobry. - Przywitała mnie moja rodzicielka, gdy zszedłem na dół. No tak, zapomniałem, że postanowiła zostać na noc w domu.

- Dobry... - Ziewnąłem i nalałem do szklanki trochę wody. - Co to? Naleśniki? - Zapytałem, zabierając łyk.

- Tak. - Uśmiechnęła się. - Pamiętam, jak byłeś mały i zawsze o nie prosiłeś. - Rozmarzyła się, wylewając odpowiednią ilość ciasta na patelnie.

- Mhm, nie przypominam sobie. Jedyne co pamiętam to to, że nigdy nie było cię w domu i opiekowała się mną sąsiadka. - Odłożyłem szklankę na blat. - I nie jestem głodny. - Stwierdziłem nieco oschle i wróciłem do swojego pokoju.

Rzuciłem się na łóżko i pierwsze co, to jak co dzień odpowiedziałem na wiadomość od Chanyeola, dając mu tym samym znać, że jestem aktywny.

Od: Channie
Dzień dobry, miłego dnia!

Do: Channie
Dobry... Miłego, chociaż ten dzień nie zapowiada się za ciekawie.

Od: Channie
Co się stało?

Do: Channie
Mama...

To jedno słowo wystarczyło, żeby Chanyeol do mnie zadzwonił, bo mniej więcej wiedział już, jak wygląda nasza relacja.

Opowiedziałem mu o tym zacnym śniadaniu. Chwilę się zastanowił, westchnął i odpowiedział.

- Po części rozumiem twoje postępowanie, ale dlaczego reagujesz tak negatywnie? - nie widziałem jego twarzy, ale szło się domyślić, że ma nieco zmartwioną minę.

- W sumie, sam nie wiem, to tak samo wychodzi. - Przewróciłem się z brzucha na plecy, opierając nogi o ścianę.

- To może idź i spróbuj chociaż przez chwilę z nią porozmawiać, zapewne jest jej przykro, a to w końcu twoja matka.

- No... Niby masz racje, ale... - Przerwał mi.

- Nie ma żadnego "ale", idź i później mi opowiesz. Przyjdę po ciebie za jakieś dwie godziny, dobrze?

- N-no dobra...

Po moich słowach pożegnał się, wysyłając telefonicznego buziaka i rozłączył się.

Niepewnie znów zszedłem na dół i pierwszy raz w życiu, pomyślałem o tej kobiecie w kuchni, jak o swojej matce.

Stała tyłem do mnie, tylko tym razem wkładała suche naczynia do szafki.

- P-przepraszam... - Odezwałem się, żeby dać o sobie znać.

W tym samym momencie, odwróciła się i z uśmiechem mi odpowiedziała. - Jednak głodny? Idź usiąść, zaraz przyniosę.

Nie powiedziałem nic więcej, tylko zastosowałem się do polecenia. Talerze były przygotowane na stole, jakby wiedziała, że jednak zjemy razem, jak widać nadzieja umiera ostatnia.

Nie musiałem długo czekać, bo wyglądało, jakby wszystko miała gotowe i czekała tylko na moje przyjście.

Znów wszystkiego było od wyboru do koloru. Posypki różnego rodzaju, bita śmietana, owoce, dżemy... Aż zastanawiałem się, skąd ona to wszystko wzięła.

- No, to opowiadaj co tam u ciebie synku. - Zaczęła, nakładając trochę truskawek na naleśnika.

- Nic ciekawego... - Przypomniała mi się rozmowa z Chanyeolem i spróbowałem z nią porozmawiać, w końcu nie wiadomo kiedy zdarzy się kolejna taka okazja. - Dostałem się do tego liceum co chciałem, poznałem nowych ludzi, w tym jedną wyjątkową... - Uśmiechnąłem się pod nosem.

- Uu, mam nadzieję, że nie będą jej przeszkadzać twoje spotkania z Suzy.

Już miałem zareagować, ale wziąłem głęboki wdech i wewnętrznie policzyłem do dziesięciu.

- Nie mam zamiaru spotykać się z Suzy, mamo. - Uśmiechnąłem się, podkreślając ostatnie słowo.

- Co, dlaczego, przecież to taka super dziewczyna.

- Nie pomyślałaś, że mógłbym już mieć kogoś? Nie interesowałaś się mną...

Przerwała jedzenie i wyprostowała się na krześle. - Masz rację, ale teraz będę częściej w domu i możemy nadrobić stracony czas. - W tym samym czasie, zadzwonił jej telefon.

Spojrzałem na urządzenie. - Odbierz, to pewnie coś ważnego. - Ważniejszego ode mnie... Wolałem już nie dodawać tych słów, bo jednak powinienem uważać co mówię, żeby nikogo już nie zranić, ale jak widać ciężko mi to wychodzi.

Przeprosiła i odeszła od stołu. Norma. Wyszło na to, że śniadanie zjadłem sam.

Poszedłem wziąć szybki prysznic, przed spotkaniem z Chanyeolem i ogólnie się ogarnąć.

Wszystko było pięknie, do czasu, aż nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zapomniałem mu napisać, żeby nie dzwonił, żeby przypadkiem nie otworzyła moja matka.

Niestety stało się najgorsze. Nie moja wina, że akurat w tym momencie byłem w toalecie...

- O, dzień dobry. - Przywitał się uszaty.

- Dzień dobry, ty jesteś... Przyjacielem Baekhyuna, prawda? - Uśmiechnęła się.

- Tak... Chociaż tak właściwie... - Przerwał, kiedy z hukiem wyszedłem i posłałem mu złowrogie spojrzenie.

- Wychodzisz? - Zapytała, jakby nie zauważyła, że od co najmniej pół godziny szykuje się do wyjścia.

- Tak, nie wiem kiedy wrócę. - Odpowiedziałem, ściągając bluzę z wieszaka.

- Ah... A ja chciałam zabrać cię do kina. - Nieco zesmutniała. - Może twój kolega pójdzie z nami? - Zapytała, z nadzieją patrząc na Chanyeola.

- Nie, dziękujemy, już mamy inne plany. - Szybko odpowiedziałem, nie dając mu dojść do słowa, bo wiedziałem, że mogłoby to się źle skończyć.

Nie mówiła nic więcej, dlatego chwyciłem uszatego i pociągnąłem do miejsca, gdzie znikniemy z jej pola widzenia.

- Nic nie mów, tylko chodź. - Powiedziałem do Chanyeola, a ten grzecznie, bez słowa, podążał za mną.

Puściłem go dopiero wtedy, jak już miałem pewność, że jesteśmy bezpieczni i chcąc się przywitać, zbliżyłem się do pocałunku, ale zostałem przez niego zatrzymany.

Spojrzałem na niego ze zdziwieniem i miał bardzo poważny wyraz twarzy.

- Z każdym przyjacielem się całujesz na przywitanie? - Skrzyżował ręce na piersi z miną cwaniaczka.

- No weź... Nie mogłem jej jeszcze powiedzieć, nie teraz... - Nadymałem policzki i uwiesiłem się na jego ramieniu.

- To kiedy? Baekhyun, im dłużej z tym zwlekasz, tym będzie ciężej... - Spojrzał mi w oczy.

- No wiem, obiecuje, że jej powiem. - Zrobiłem błagalną minę. - To nie dostane buziaka?

Zauważyłem, że zagościł na jego twarzy uśmiech. - No nie wiem, nie wiem... - Udawał, że rozmyśla nad propozycją, a chwilę później uśmiechnął się i podniósł mnie do pocałunku tak, że oplotłem się nogami wokół jego talii. - Stęskniłem się za tobą. - Spojrzał mi głęboko w oczy i znów złączył nasze usta.

- Ja bardziej. - Uśmiechnąłem się i mocno go przytuliłem. Tak bardzo się cieszyłem, że znów jest blisko mnie.

Don't leave me || ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz