28.

384 27 8
                                    

Nadszedł ten nieszczęsny weekend. Chanyeol wrócił do siebie i pomimo tego, że już dobrze się czułem, to cały czas się o mnie martwił. Co było cholernie urocze i kochane.

Czas dłużył się niemiłosiernie, a ja od pół godziny siedziałem gotowy do wyjścia. Zastanawiałem się czy czegoś jeszcze nie muszę zrobić.

Zakupy zrobiłem, kota nakarmiłem, naczynia umyłem, siebie też, telefon naładowany, no i to wszystko.

Miałem w planach słuchać muzyki, dlatego nie używałem już telefonu, jedyne co, to napisałem do Chanyeola, żeby się nie martwił, jak nie będę odpisywać, bo tylko oszczędzam baterię.

W końcu przyjechała moja rodzicielka  i pojechaliśmy na miejsce spotkania. Po drodze, chyba próbowała coś do mnie mówić, ale mając słuchawki nie słyszałem za dużo.

Miejscem docelowym, była piękna restauracja, obok cudownego jeziora. Niesamowity widok... Muszę przyjechać tu kiedyś z Chanyeolem.

- Chodź i ściągnij już te słuchawki. - Powiedziała, szturchając mnie w ramię.

To akurat usłyszałem, ale nie miałem najmniejszej ochoty rozstawać się z muzyką, dlatego z wielkim bólem serca schowałem wszystko do kieszeni.

Weszliśmy do wielkiej, bogato zdobionej sali i przywitał nas elegancki co wystrój kelner, pytający o rezerwację. Tak się śpieszyliśmy, a wyszło na to, że będziemy czekać, bo jesteśmy trochę przed czasem.

Nie wypada w takim miejscu używać telefonu przy gościach, dlatego jedyne co mi zostało, to oglądanie sufitu.

Nieznacznie się wystraszyłem, gdy moja matka zaczęła się ekscytować tym, że już są. Zignorowałem to i wróciłem do poprzedniej czynności.

- B-Baekhyun? - Usłyszałem znajomy głos i spojrzałem w jego kierunku.

- Suzy? - Nie dowierzałem własnym oczom. Dziewczyna, z którą chcą mnie zeswatać, jest mi już znajoma. Nie wierze w takie przypadki, a to spotkanie jest przykładem na to, jaki ten świat jest mały.

- To wy się znacie? - Zapytała matka dziewczyny, siadając obok mojej.

- Wychodzi na to, że chodzimy razem do szkoły. - Stwierdziłem, patrząc na nią, a ona na potwierdzenie skinęła głową.

- No, to tym lepiej. - Zaśmiała się moja rodzicielka. - Wy sobie porozmawiajcie, poznajcie się bliżej, przejdźcie się po okolicy, a my porozmawiamy o swoich sprawach.

- Bardzo dobry pomysł! - Zachwyciła się również jej matka.

Popatrzeliśmy po sobie i widząc u niej entuzjazm, westchnąłem i zgodziłem się na krótki spacer po okolicy.

Dopiero jak wstałem, to zwróciłem uwagę na jej ubiór. Miała na sobie piękną pudrowo-różową sukienkę do kolan, dobrane pod kolor lakierki i nie mogło zabraknąć biżuterii. Na szyi miała złoty łańcuszek z koniczynką, który wyglądał tak samo delikatnie jak ona.

W drodze do wyjścia, chwyciła mnie pod ramię z delikatnym uśmiechem. Nie podobało mi się to zbytnio, ale czując wzrok naszych matek, stwierdziłem, że jestem na przegranej pozycji.

Jak już poczułem świeże powietrze, odsunąłem się na tyle, żeby nie zrobiło jej się przykro, ale też dać do zrozumienia, że to mi się nie podoba.

- P-przepraszam, ale nie chciałam, żeby moja matka miała o tobie złe zdanie. - Stanęła niepewnie, jak przestraszony szczeniaczek.

- Domyśliłem się, ale tak szczerze to nie interesuje mnie jej zdanie. Przyszedłem tu tylko ze względu na moją matkę, w sumie, gdyby nie ktoś to bym w ogóle tu nie przyszedł. - Wzruszyłem ramionami.

- Rozumiem... - Chwilę się zawahała. - Idziemy się przejść? Tam nad jeziorem można usiąść. - Spojrzała się w docelowe miejsce.

- Innego wyjścia za bardzo nie mam. - Westchnąłem. - Prowadź. - Wskazałem dłonią.

Weszliśmy na górkę, z której było widać jezioro i lasy, które je otaczały. W tafli wody odbijało się bezchmurne niebo z mocno świecącym księżycem w pełni.

- Pięknie tu. - Rozejrzałem się.

- Moja reakcja była dokładnie taka sama, jak tu pierwszy raz przyszłam. - Zaśmiała się i udzieliła mi się jej radość.

Usiedliśmy na jednej z pięciu ławeczek, odwróceni w stronę jeziora.

- Nie przeszkadza tobie to, że matka próbuje znaleźć ci partnera? - Zapytałem, nie odwracając wzroku od wody. - Przecież to twoje życie.

- Niby tak, ale u nas to normalne. Jesteśmy rodziną biznesmenów, tutaj nie ma miejsca na pomyłki, żeby interes dalej istniał, trzeba się poświęcić.

- Tylko dlatego wybierasz takie życie? - Spojrzałem na nią i poczułem jak się we mnie zaczyna gotować. - Nie masz żadnych marzeń?

- Po co marzyć? Trzeba myśleć realistycznie, a marzenia wszystko komplikują i życie staje się trudniejsze.

- Nie... To właśnie możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest fascynujące. Tworzysz nowe wspomnienia, poznajesz nowych ludzi i jesteś szczęśliwy. Nie tkwisz w błędnym kole szarej codzienności.

- Widzisz jakie to kłopotliwe? - Zauważyłem, że zaszkliły jej się oczy. - Gdybym miała jakiekolwiek marzenia, nie mogłabym spełnić oczekiwań rodziców... Zawiodłabym każdego. To nie jest takie łatwe, jak się wydaje. - Spłynęła łza po jej policzku, a ja poczułem wyrzuty sumienia, przez to, że nie pomyślałem wcześniej o tym, jak ona się czuje, dlatego zbliżyłem się do niej i przytuliłem do siebie.

Poczułem ciepłe łzy na swoim ramieniu, aż miałem ochotę wrócić do domu i położyć się do ciepłego łóżka, żeby już nikt nigdy przeze mnie nie płakał.

- Przepraszam... - Wyszeptałem, kiedy wypuściłem ją z objęć.

- Mhm, to ja przepraszam, nie powinnam była dać się ponieść emocjom. - Przetarła delikatnie policzki z łez. - Zbieramy się? Pewnie już wszystko uzgodniły. - Znów zawitał na jej twarzy uśmiech.

- Mhm. - Już mi brakło słów. Czułem się beznadziejnie, a ona po tym wszystkim potrafi się zwyczajne uśmiechać.

W drodze powrotnej do restauracji rozmawialiśmy o swoich zainteresowaniach i dowiedzieliśmy się trochę o sobie. Na początku było dość niezręcznie, ale jej sposób bycia zniwelował tę barierę.

Tak jak przypuszczaliśmy, kobiety skończyły już dyskusję i czekały na nas. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domów.

Po drodze moja mama próbowała się czegoś dowiedzieć, ale jak zwykle nie byłem dość rozmowny, więc sobie odpuściła, mówiąc tylko, że Suzy byłaby idealną kandydatką na moją żonę.

W odpowiedzi jedynie parsknąłem i założyłem słuchawki, ignorując cały świat.

W domu dowiedziałem się, że pierwszy raz od dawna, moja matka śpi w domu. Chyba aż zapisze to sobie w kalendarzu.

Don't leave me || ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz