22.

441 31 10
                                    

Wraz z Luhanem i Sehunem, spędziliśmy z nią resztę czasu w szkole, pokazaliśmy wszystkie sale i nieco mogliśmy powiedzieć już o nauczycielach.

Po lekcjach tak się stało, że zostałem z nią sam, bo jakoś bardzo nam się nie śpieszyło, a chłopacy, gdzieś tam byli umówieni i wyszli wcześniej. 

Przyjemnie mi się z nią rozmawiało, sprawiała wrażenie takiej niewinnej i słodkiej. Nie mówiła za dużo, ale nie pasowałoby do niej, gdyby nawijała bez końca. To dodawało jej uroku.

- Dziękuję wam za dzisiaj. - Posłała uśmiech, gdy zmierzaliśmy w kierunku szatni.

- Nie ma za co, to była sama przyjemność móc komuś pomóc. - Oczywiście sam bym nie wpadł na taki pomysł, bo jakoś nie miałem na to ochoty, ale jak Sehun zaproponował pomoc w ogarnięciu szkoły, to nie potrafiłem odmówić, a dla niej to też pewnie lepszy początek.

- Masz może czas dzisiaj? Poszlibyśmy gdzieś na ciasto czy coś? 

W tym samym czasie, zauważyłem stojącego przy wyjściu Chanyeola, który jak zauważył, że się patrzę, nagle zaczął coś sprawdzać w telefonie.

- No, niezbyt. - Spojrzałem na uszatego, a ona podążyła za moim wzrokiem.

- Aaaa... Już ktoś mnie wyprzedził? - Zaśmiała się. - To nic, może innym razem. Bawcie się dobrze. Jeszcze raz dziękuję. - Pocałowała mnie w policzek i uśmiechając się do Chanyeola, wyszła.

Stałem nieco zszokowany. No dobra, podziękowała, ale żeby od razu w taki sposób? Chyba nie rozumiem dziewczyn.

- Kto to? - Zapytał Chanyeol, od razu jak do niego podszedłem.

- Suzy, dopiero się tu przeniosła. - Wzruszyłem ramionami.

- Mhm, już jesteście przyjaciółmi? Świetnie się dogadujecie.

- Nie, z chłopakami oprowadziliśmy ją po szkole, nic więcej. Możemy już iść? 

- Jasne. - Wyszedł z budynku. - Podoba ci się?

- No, urocza jest, ale żeby mi się tak podobać podobać, to raczej nie. Przecież nawet jej nie znam. - Trochę zdziwiło mnie jego pytanie.

- Jesteś świadom tego, że wpadłeś jej w oko?

- Proszę cię... Ja? - Zaśmiałem się. - Ale zaraz... Czy ty jesteś zazdrosny? - Spojrzałem na niego.

- A mam być? - Uśmiechnął się.

- Nie masz o co. - Cmoknąłem go szybko w policzek i chwyciłem za rękę. - A tak zmieniając temat, to dzwoniłeś do dziadków?

- Tak, zgodzili się, a nawet ucieszyli, gdy powiedziałem, że będę z kimś. 

- Nie powiedziałeś, że jestem chłopakiem? Może oczekują twojej wybranki życiowej, a tu tak niespodzianka i mnie znienawidzą? I co wtedy? - Zmartwiłem się, bo jednak nie chciałem, żeby przeze mnie ich relacje się popsuły.

W tym samym momencie zatrzymaliśmy się i spojrzał mi głęboko w oczy.

- Po pierwsze, tą "wybranką życiową" jesteś ty, po drugie, wiedzą, że jestem bi i nie mają nic przeciwko. Poza tym, ciebie nie da się nienawidzić, więc nie masz się o co martwić. - Uśmiechnął się i mocno mnie do siebie przytulił. - A nawet jeśli, to w tym momencie, jesteś dla mnie najważniejszy i muszą to zaakceptować.

Wtuliłem się i ucieszyłem, jak usłyszałem to co powiedział. To było tak cholernie kochane, aż poczułem przysłowiowe motylki w brzuchu.

Spojrzałem na niego i miałem ochotę powiedzieć prosto z mostu "kocham cię", ale nie wiem czemu, zawahałem się.

- Hm, co się stało? - Zapytał, widząc moją nieco dziwną minę.

- Co? Nie, nic... - Uśmiechnąłem się. - Idziemy?

Znów zostałem odprowadzony i w sumie, już się do tego zacząłem przyzwyczajać, pożegnałem go i wchodząc do domu, zdziwiłem się, że tym razem nie przywitał mnie Puszek.

Zdjąłem buty, kurtkę i poszedłem go szukać, bo to do niego niepodobne.

Zacząłem się denerwować.

Przeszukałem miejsca, w których najczęściej bywał, ale nie było go tam. Wołałem i nawet karmą hałasowałem, ale to nie poskutkowało.

Naszło mnie wiele myśli, może ktoś go porwał, może uciekł, może gdzieś leży umierający, a ja nie mogę go znaleźć, może się obraził i schował...

Zacząłem wymyślać przeróżne scenariusze, ale najgorsze było to, że dalej go nie znalazłem.

Usiadłem na podłodze i się rozpłakałem. Wyciągnąłem telefon i wcisnąłem pierwszy kontakt z ostatnich, którym był Chanyeol.

- Channie... - Wyszlochałem.

- Baekhyun? Co się stało? Ty płaczesz?  - Zapytał zmartwionym głosem.

- Przyjdziesz? Proszę...

- Kto to? - Usłyszałem jakiś żeński głos i się przeraziłem. Kobieta. Przecież mieszka sam. Kto to i co robi u niego o tej porze.

- Chyba jesteś zajęty, przepraszam, że ci przeszkadzam, zapomnij, że o coś prosiłem, poradzę sobie... - Mówiąc to, zacząłem jeszcze bardziej płakać.

- Czekaj, Baekh- - Rozłączyłem się i poczułem lekkie ukłucie w sercu. Nie wiedziałem już co mam myśleć.

Położyłem się na ziemi, zwinąłem w kulkę i trzymając telefon w dłoni, usnąłem.

W którymś momencie usłyszałem pukanie do drzwi, ale byłem zbyt zmęczony, żeby jakkolwiek zareagować, tym bardziej, że domyślałem się kto to.

W tamtym momencie miałem ochotę zasnąć i się nie obudzić.


Don't leave me || ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz