19.

499 42 6
                                    

LUHAN

- Cholera... Znowu nie odbiera. - Zdenerwowany, wyłączyłem oczekujące połączenie.

- Luhan, uspokój się, na pewno nic mu nie jest. - Westchnął.

- Sehun, a co jeśli coś mu się stało? Zasłabł? Trafił do szpitala, czy coś innego bardzo poważnego? Nie ma go drugi dzień w szkole, nie odbiera telefonu i nie daje znaku życia. Coś musi być nie tak. - Jeszcze bardziej się zdenerwowałem na reakcję przyjaciela.

- Nie zakładaj takich złych rzeczy. Może po prostu śpi, chce sobie odpocząć czy coś? - Wzruszył ramionami.

- No ale ja nie umiem tak no... Musimy sprawdzić, co się z nim dzieje, bo zaraz wyjdę z siebie i stanę obok.

- Uspokój się. - Odpowiedział i mocno mnie przytulił. - Na pewno nic mu nie jest.

- Obyś miał rację. - Wtuliłem się w niego i trwaliśmy tak chwilę, dopóki odchrząknięcie przechodzącej dyrektorki nam nie przerwało. Powiedziała coś tylko, że to jest szkoła i mamy swoje sprawy prywatne zostawić w domu i wróciła do gabinetu.

Po jej odejściu, popatrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Po chwili zauważyłem idącego w naszym kierunku Kaia. Bez Chanyeola, co było dziwne, bo zawsze byli razem.

- Dzień dobry. - Uśmiechnął się. - Gdzie macie swoją księżniczkę?

- Księżniczkę? Chodzi o Baekhyuna? - Zapytałem zdezorientowany, po pierwsze, dlaczego tak go nazywa, po drugie, dlaczego o niego pyta.

- A no, Baekhyuna, nie ma go w szkole?

- A co cię to interesuje? - Odburknął Sehun, krzyżując ręce na piersi.

- A nic, nic. Ciekawi mnie tylko, co robi Chanyeol. - Odpowiedział śpiewająco.

- Co ma Baekhyun do niego? - Zapytałem naburmuszony. A co jeśli coś mu zrobił? Może to nie przypadek, że go też nie ma i akurat pyta o Baeka? Zacząłem wewnętrznie panikować.

- Oj dużo. - Zaśmiał się i na odchodnym, jakby pod nosem powiedział do siebie, że chyba czeka go miesięczny celibat czy coś w tym stylu. Kompletnie nie wiedzieliśmy o co mu chodzi, ale wzbudził w nas tym samym lekki niepokój, a zarazem ciekawość.

Tym bardziej, że ten człowiek, ma nierówno pod sufitem, a jeśli wchodzi w grę nasz przyjaciel, to jest się czym martwić, dlatego postanowiliśmy, a bardziej ja, bo Sehun nie wyrażał takiej chęci, że po szkole do niego pójdziemy.

Nasze plan uległ zmianie, kiedy dostałem SMS-a od Baekhyuna.

Od: Bakuś
Przepraszam, że się nie odzywałem, miałem rozładowany telefon. Nie ma mnie w szkole, bo trochę źle się czuję, większość wczorajszego dnia przespałem. Jest wszystko w jak największym porządku. Nie martw się, jutro już powinienem być.

W jednej wiadomości, odpowiedział mi na wszystko. Niby rozwiał moje zmartwienia, ale nie wiedziałem czy mogłem mu zaufać co do prawdomówności.

- Jak myślisz, napisał to szczerze? - Zapytałem Sehuna, zaraz po tym, jak przeczytałem mu treść.

- Raczej tak, nie ma powodu, żeby nas okłamywać. Powinieneś się cieszyć, że się w ogóle odezwał.

- Masz rację. - Uspokoiłem się trochę, uwzględniając taką możliwość. - W takim razie, co ty na wspólne wyjście? Tak w ramach tego, że jednak nie idziemy do Baeka?

- Czemu nie, i tak nie mam nic innego do roboty. - Westchnął. - A gdzie chcesz iść?

- Podobno gdzieś niedaleko, jest dobra kawiarnia. - Ucieszyłem się, na myśl o dobrej kawie.

Po krótkim namyśle zgodził się i jedyne co teraz nam zostało, to czekanie na koniec lekcji.

Ostatnia godzina, dłużyła się i miałem wrażenie, że czas stoi w miejscu. Podobno jak na coś czekasz i kontrolujesz czas, wtedy ciągnie się i ciągnie, a jeśli nie zwracasz na niego uwagi, to ucieka z prędkością Shinkansena w Japonii.

Jednak ostatecznie doczekaliśmy się swojej kawy i rzeczywiście była przepyszna. W międzyczasie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, jak zawsze. Tylko tym razem zaczął się temat, którego się kompletnie nie spodziewałem.

- Luhan... Czy ty coś do mnie czujesz? - Spojrzał mi w oczy i z powagą, większą niż normalnie, zapytał.

Nie umiałem nic odpowiedzieć, siedziałem w bezruchu i tylko odwróciłem wzrok, na stojącą filiżankę naprzeciwko mnie.

- No tak, przecież jesteśmy przyjaciółmi. - Zaśmiałem się nerwowo. Niby rozmawialiśmy już tyle razy o tym, jakimi to my przyjaciółmi nie jesteśmy, jak się nawzajem kochamy itd, ale nie rozmawialiśmy już o tym bardzo długo, na pewno nie po tym, jak zacząłem czuć coś więcej.

- Tak, ale nie o takie uczucie mi chodzi. No wiesz... - Zawahał się. - Zakochałeś się we mnie? - Zapytał. - Tylko tu nie chodzi o przyjacielską miłość, tylko no... Sam wiesz. - Dodał, drapiąc się nerwowo po karku.

Byłem zdezorientowany jego reakcją... Nie wiedziałem czy powiedzieć prawdę, czy głupa kleić, bo nie wiedziałem jak zadziała to na naszą relacje, a nie chcę wszystkiego co dotychczas razem przeszliśmy, jednym wyznaniem zniszczyć.

Po chwilowym namyśle, wziąłem głęboki wdech i postanowiłem wyznać całą prawdę. Nie chciałem tego kończyć ani też ukrywać się z moim uczuciem, dlatego podjąłem taką decyzję.

- Tak. - Spojrzałem mu niepewnie w oczy. - Ale zanim coś powiesz, daj mi wyjaśnić... - Spojrzał na mnie z miną, z której nie potrafiłem odczytać żadnych emocji. - Tak więc... Już na początku gimnazjum zacząłem coś do ciebie czuć, po tym jak obroniłeś mnie przed tymi z trzeciej klasy. Zrozumiałem, jak bardzo ważny jesteś dla mnie i nigdy, przenigdy nie chcę, i nie mogę cię stracić, bo bez ciebie będę nikim. Wiele razy mnie wspierałeś, pomagałeś, mimo, że nie jesteś uważany za przyjaznego, dla mnie, jesteś kochanym, czasem wkurzającym, najlepszym przyjacielem, a nawet więcej. Wiem, że to wyznanie może wszystko zniszczyć, ale chce być z tobą szczery i nie mogę tego więcej ukrywać. - Podczas wypowiedzi, poczułem rumieńce na policzkach i dokładnie przyglądałem się jego reakcji.

Jak skończyłem, zamknął oczy i schował twarz w dłonie. Nie wiedziałem, jak mam to rozumieć.

Po chwil jednak, spojrzał na mnie i w końcu odpowiedział. - Ale ty jesteś głupi... Jak można zakochać się w kimś takim jak ja? - Położył dłoń na moim policzku i spojrzał mi w oczy. - Nie... To ja jestem głupi, że wcześniej tego nie zauważyłem, że mówiłem te wszystkie rzeczy o dziewczynach, jakie to one piękne, a jak ty się wtedy musiałeś czuć. Przepraszam, naprawdę cię przepraszam. Dopiero po tej nocy u Baekhyuna zrozumiałem, że to ja będę nikim bez ciebie. Jesteś jedyną osobą, którą tak traktuje, bo się zakochałem i dopiero teraz to do mnie dotarło.

Chwyciłem jego dłoń i się uśmiechnąłem, najprawdziwiej jak umiałem. Cieszyłem się, cieszyłem się, że to nie koniec. Dziękowałem losowi, że tak to się potoczyło. Gdyby nie spotkanie Baekhyuna, nie wiem czy taka rozmowa miałaby kiedyś miejsce.

Dokończyliśmy już lekko schłodzoną kawę i zeszliśmy na lżejsze tematy, po oświadczeniu, że oficjalnie zostaliśmy parą, na szczęście nie odczułem żadnego dyskomfortu w rozmowie i to było cudowne. Nawet nie wiecie, jak bardzo wewnętrznie skakałem z radości.

Od dzisiaj nazwa ,,HunHan", zmienia znaczenie z "wielkiej przyjaźni", na określenie naszego związku.

Don't leave me || ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz