Dziewczyna o kruczoczarnych włosach, raz jeszcze stanęła przed lustrem w swoim pokoju i delikatnie poprawiła szmaragdową szatę, gdzie z dumą reprezentował się herb slytherinu. Spojrzała na zegarek na dłoni i mało co, a zakrztusiłaby się wodą, którą aktualnie piła. Z prędkością światła pobiegła do salonu i złapała swoją kotkę, która również posiadała czarny kolor swoich kocich włosów. Jedynie jedna jej łapa, a konkretnie lewa na tyle, miała małą białą plamkę na łapce.
- Boudika, nie narzekaj teraz, bo zaraz się spóźnimy! - posłała kotce spojrzenie, które jawnie mówiło, że nie jest to dobry czas na wygłupy. Jednak widząc zdegustowaną minę czworonoga, uśmiechnęła się pod nosem i pogłaskała ją za uchem. - No dobrze, nie denerwuj się.
Złapawszy kotkę pod pachę, a walizkę w drugą rękę, wyszła na ulicę i gestem dłoni przywołała taksówkę. Podała taksówkarzowi adres, który prowadził na stację kolejową King's Cross. Posadziła naburmuszonego kota na swoich kolanach i westchnęła na myśl co czeka ją w tym roku szkolnym.
Jak chyba każdy uczeń, stresowała się nadchodzącymi SUM-ami, ponieważ niebywale ważne było dla niej jej wykształcenie w przyszłości. Sama nie do końca jeszcze wiedziała, co dokładnie chciałaby robić, lecz myślała nad czymś, co będzie ściśle związane z jej ulubionym przedmiotem nauczanym w Hogwarcie - eliksirami. Ostatecznością byłaby dla niej praca w Ministerstwie Magii mimo, że właśnie to jest cel wielu uczniów.
Delikatnie głaskając i zagłębiając palce w miękkiej sierści kota, pomyślała o tym, że kolejny rok, już właściwie piąty, więc powinna się do tego przyzwyczaić, będzie na językach nie tylko wielu uczniów, ale i również profesorów. Powód był niesamowicie niewygodny dla ślizgonki, nie lubiła być wypytywana o kobietę, która dała jej dom nad głową i jakąś część jej życia, opiekowała się nią. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby tą kobietą nie była, aktualnie siedząca w Azkabanie - Bellatrix Lestrange. Właściwie nie wiedziała nic konkretnego o swoim pochodzeniu. Owa kobieta, zagroziła każdemu, kto mógłby jej zdradzić tajemnice jej pochodzenia, a sama powiedziała jej tylko tyle, że nie łączą ich żadne więzy krwi. Liczyło się tylko to, aby wiedziała, że nazwisko dostała praktycznie za nic i jej krew była czysta. Nigdy nie dowiedziała się jak znalazła się w tym miejscu, bądź kim byli jej biologiczni rodzice. Krew zalewała ją za każdym razem, gdy uświadamiała sobie, że Bellatrix, którą od czasu do czasu, nazywała ciotką, znała odpowiedzi na wszystkie jej pytania.
Od czasu, gdy jedna z sióstr Black siedzi w Azkabanie, druga, która aktualnie nosi nazwisko Malfoy, przyjęła sobie za cel wychowania Nainsi jak własnej córki. Każde święta, bądź dłuższe wolne spędzała w Dworze Malfoyów, a także dostawała od czasu do czasu listy od kobiety. Narcyza chwaliła dziewczynę za każdy jej sukces, starając się w jakiś sposób zapełnić pustkę dziewczynie. Ta od zawsze dziwiła się, jak to możliwe, że ona i jej siostra tak bardzo się od siebie różnią.
‐ Jej synek mógłby być taki jak ona, prawda? - podniosła kotkę i spojrzała jej w oczy, ta wydała z siebie tylko głośne miałknięcie. - Cieszę się, że mnie rozumiesz, Boudika.
Z jej krótkiego monologu, wyrwał ją taksówkarz odwracający się w jej stronę.
- Stacja kolejowa King's Cross, proszę pani.
Spojrzała kolejny raz tego dnia na zegarek i odetchnęła z ulgą, gdy zauważyła, że do odjazdu pociągu zostało jej około pół godziny, czyli nie była spóźniona, a tego obawiała się najbardziej.
CZYTASZ
Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.
Fanfiction[ZAWIESZONE] ៚ ❝Potomek❞ - pojęcie używane w prawie oraz genealogii, oznaczające każdego kolejnego potomka tej samej osoby: jej dziecko, wnuka, prawnuka, praprawnuka itd. [Wikipedia]. Nastaje kolejny rok w Hogwarcie, gdzie Nainsi ma dość życia w k...