Chapter I - II

7.5K 371 131
                                    

Pokój wspólny Slytherinu, był jednym z tych miejsc, które Nainsi uwielbiała najbardziej.
Salon miał niskie sklepienie i kamienne ściany, a lampy zwisające z sufitu na łańcuchach miały zielonkawy kolor, przez co, gdy tylko je zapalano, całe pomieszczenie nabierało zielonkawej poświaty. Tym co ślizgonka uwielbiała najbardziej był fakt, że pokój znajdował się pod jeziorem. Potrafiła przesiedzieć wiele godzin, przed pięknie zdobionym kominkiem z podręcznikiem od eliksirów w dłoniach, bądź siedząc z ciekawą książką w fotelu na przeciwko okna i oglądać widok na głębię jeziora.

W tym momencie, siedziała na ziemi przy niskim stoliku i raz za razem ogrywała Blaise'a w Szachy Czarodziejów.

- Wygrywasz tylko dlatego, że ten komplet jest twój, a twoje szachy są z tobą zżyte - żachnął się, gdy po raz kolejny przegrał.

- Mówisz to za każdym razem, nawet, jeśli gracie twoim kompletem - siedzący na kanapie blondyn, który obserwował grę, prychnął.

Ślizgonka spojrzała na Zabiniego ze zwycięskim uśmiechem. Nie sądziła, że blondyn stanie po jej stronie, jednakże, gdy chodziło o możliwość dopieczenia Nainsi, bądź Blaise'owi, zawsze wybierał to drugie.

Nagle do pomieszczenia, wręcz wbiegła Pansy, odczekała chwilę, aby zaczerpnąć powietrza, którego jej brakowało i zaczęła mówić do przyjaciół.

- Czwarta klasa... Czwarta klasa miała zajęcia z Dolores Umbridge - wydyszała. - Zakazuje używania różdżek i...

- Brak różdżek na Obronie? - siedząca na podłodze Nainsi zmarszczyła nos. - Jak mamy się nauczyć czegokolwiek na zbliżające się SUM-y bez praktyki? To niewykonalne.

- Nie panikujcie, zaczynamy z nią lekcje dopiero za piętnaście minut, przekonamy się sami - Blaise wzruszył ramionami.

- Jest z Ministerstwa Magii, Blaise - siedząca na przeciwko niego dziewczyna, przewróciła oczami. - Wiadomo, że będzie sprawiać kłopoty.

- To, że jest z Ministerstwa nie oznacza, że zacznie sprawiać kłopoty - do rozmowy dołączył Draco, siadając w fotelu, który znajdował się bliżej reszty ślizgonów.

- To, że twój ojciec pracuje w Ministerstwie i jeszcze ich nie sprawił, nie oznacza, że ona tego nie zrobi - Nainsi próbowała z całej siły nie wzdrygnąć się, gdy pomyślała o Lucjuszu. Od samego początku, gdy tylko go spotkała, wiedziała, że jest zbyt przesądny i surowy w stosunku do właściwie wszystkich, przez co nie czuła wobec niego sympatii. - Sam wczoraj widziałeś, jaką odstawiła scenę podczas przydziału. Czuję, że ta kobieta sporo namiesza w tym roku szkolnym.

Pansy, oraz Blaise zgodzili się z przyjaciółką, na co blondyn nie odpowiedział. Sam doskonale zdawał sobie sprawę, że Umbridge zasieje dużo zamętu, jednak wolał się nie przyznawać do tego głośno.

- Jak zwykle niesamowicie wyszczekana - warknął w stronę czarnowłosej, a ta automatycznie przyjęła bojową postawę. - Nadal nie wiem co pokusiło ciotkę, aby cię przygarnąć.

- Nie wiem co twoją matkę pokusiło, żeby cię jednak nie posłać do Durmstrangu - uśmiechnęła się wrednie. - Aktualnie miałabym jeden problem z głowy, a na ciebie nie musiałabym patrzeć nawet i w szkole.

- Na twoim miejscu, cieszyłbym się z takiej okazji, Black. Mogłaś być teraz w gorszym miejscu, kto wie czy żywa.

- Płaczę po nocach ze szczęścia z tego powodu, wiesz - dziewczyna rzuciła sarkastycznie. - Salazarze, dziękuję za szczęście, które mi się przytrafiło.

Z pewnością dwójka dogadywałaby się jeszcze pewien czas, gdyby nie dźwięk uderzenia dłonią w głowę.

- Ałć - z ust Blaise'a wyleciał jęk bólu. ‐ Za co?

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz