Chapter I - XIX

1.8K 125 27
                                    

- Wzięłaś najgrubszą z książek w tej bibliotece, gdy ja znalazłem dla ciebie najcieńszą z eliksirami. - Blondyn spojrzał na Nainsi spod rzęs gdy usiadła po drugiej stronie stolika do szachów i położyła na nim grubą książkę z wielkim napisem "Akt Własności Rodziny Black". - Poza tym co mam z tą książką robić, czytać na dobranoc?

- Umowa była prosta - przewróciła oczami. - Czytamy książki, a ostatniego dnia świąt opowiadamy o tym co było w nich zawarte, tak, aby zachęcić słuchacza.

- Jest tak gruba, że cokolwiek z niej opowiem będzie ciekawe - odłożył ją na bok i zaczął rozkadać szachy. - Wygrana osoba zaczyna dziś pojedynek przy Bellatrix, a przegrana robi wszystko by przegrać - Nainsi spojrzała na niego z kpiną wypisaną na twarzy. Może i jej życie nie było idealne, ale z pewnością nie chciała go kończyć. - Taka była umowa, Black. Zgodziłem się tylko dlatego na ten kretyński pomysł z książkami.

- Aż tak ci życie przeszkadza, Malfoy? - zakpiła i łokciami oparła się o stół, pochylając się lekko w stronę blondyna, usilnie próbując pokazać pewność siebie. - Mówiąc skromnie jestem niezła w szachy.

- Mówiąc skromnie, słyszałem pogłoski, że jestem najlepszy w szachy - puścił jej oczko i rozłożył szachy na szachownicy.

Czarnowłosa zaśmiała się pierwszy raz od kilkunastu godzin całkowicie szczerze i usiadła wygodniej, przygotowując się do gry.

- Więc się przekonajmy.

Po kilku minutach wiedziała już, że prawdopodobnie wygrana jest po stronie blondyna. Jej głowę zaprzątały słowa, które usłyszała od ślizgona niespełne dwie godziny temu na temat obejścia wstąpienia do śmierciożerców. Nie wiedząc jak wtedy przerwać tą niezręczną ciszę, spowodowaną jej nagłym wylaniem emocji, zaproponowała pierwszy lepszy pomysł, którym okazał się ten głupi książkowy zakład. Ostatnim czego by się spodziewała to wspólna partia szachów z Draco.

Przez głowę przeszła jej myśl, jak wyglądałaby reakcja Pansy i Blaise'a na aktualną sytuację. Zaśmiała się pod nosem co nie umknęło uwadze chłopaka.

- Myślę, że Parkninson i Zabini uwieczniali by tę chwilę za pomocą magicznych aparatów.

- Prawdopodobnie - odpowiedział w dosyć wymijający sposób, jednak lewy kącik jego ust podniósł się do góry.

Jednak tak szybko jak się pojawił, tak i zniknął.

- I tak to widziałam - poruszyła bierką, zbijając tę blondyna. - Może jednak uda mi się to wygrać?

- W snach, Black.

- W snach, zamiast tej bierki byłbyś ty.

Na chwilę zapanowała głucha cisza, gdzie obaj patrzeli na siebie. Śmiech, który Nainsi wstrzymywała te kilka sekund wydobył się z jej ust, a spokój i cisza została przez niego przerwana. Po chwili usłyszała prychncięcie śmiechu i po drugiej stronie.

- Nie sądziłam, że dożyję tej chwili, gdzie będę się z tobą śmiać do łez - rąbkiem bluzy wytarła łzę, która zawieruszyła się w kąciku oka.

- Vice versa, Bl-

Przerwała mu gestem dłoni i westchnęła zrezygnowana.

- Tak, tak, wiem już. Black, Black, Black i jeszcze raz Black. - Zbiła kolejnego bierka. - Wysiliłbyś się trochę.

- Szach mat - uniósł kącik ust w górę, a Nainsi spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami.

- Jakim cudem?! Oszukiwałeś, tak? - spojrzała nad niego mrużąc oczy.

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz