Chapter I - III

7.2K 346 109
                                    

Nainsi jeszcze nigdy nie znalazła się w Wielkiej Sali tak prędko jak dziś. Po drodze co prawda, musiała cofnąć się do dormitorium, ponieważ zapomniała zabrać swojej pracy pisemnej na eliksiry, które miały być za niecałe czterdzieści minut. Zajęła miejsce na przeciwko Pansy, a obok Blaise'a i po włożeniu sobie porcji jedzenia do buzi, spojrzała na nich, nie wiedząc jak zacząć. Dopiero teraz zauważyła brak blondyna, jednak niezbyt ją to w tym momencie interesowało. Prawdopodobnie spędzał dziś przerwę obiadową w obecności sióstr Greengrass, oraz Pucey'a, który był jedną z bardziej irytujących osób, które znała Nainsi. Co prawda większość ślizgonów, uważała go za niesamowitego chłopaka, bo przecież w końcu był cudownym ścigającym.

‐ Gdybyście byli kronikami - zaczęła, a widelcem zaczęła bawić się makaronem na jej talerzu. - Gdzie byście byli?

Pansy i Blaise w zdezorientowaniu spojrzeli na dziewczynę, skąd nagle takie pytanie?
Chłopak westchnął i odwrócił się w stronę przyjaciółki.

- Co kombinujesz, Nan?

- Nic - wzruszyła ramionami i nabiła na widelec trochę makaronu. - Jestem po prostu ciekawa, widziałam dziś jak Longbottom przeglądał prawdopodobnie kronikę starych zawodników Quidditcha i temat mnie zaciekawił.

- Zapewne szukał swojego ojca, który był w drużynie Quidditcha w tych latach - Pansy wzrokiem wyszukała gryfona.

Wtedy Blaise'a olśniło i nagle zrozumiał dlaczego Nainsi zapytała właśnie o kroniki. Na chwilę się zmieszał, nie wiedząc czy to dobry pomysł, aby dziewczyna zaczęła grzebać w swojej przyszłości. Jednak jakie szanse na to miała? Neville znał imiona i przede wszystkim nazwiska swoich rodziców, oraz domy do których należeli. Nie chciał mówić tego przyjaciółce prosto w oczy, dlatego w po dłuższej chwili się odezwał.

- W bibliotece jest specjalny dział, poszukaj tam.

Czarnowłosa oparła swoją głowę o rękę i westchnęła. Odłożyła widelec na stół, obok talerza i skupiła wzrok w swoich dłoniach. Nie była pewna co właściwie chce znaleźć. Poczuła przeszywający wzrok Blaise'a, który zdążył zorientować się, co chce zrobić i zmieniła temat na pierwszy lepszy, który przyszedł jej do głowy.

- Gdzie Malfoy?

- Razem z Adrianem rozmawiają o zbliżających się przesłuchaniach do drużyny - Blaise kiwnął głową w lewą stronę stołu, gdzie blondyn i brunet żywo rozmawiali. - Skład się zbytnio nie zmienia, ale w tym roku obaj nasi pałkarze odchodzą, więc trzeba znaleźć nowych.

- Marcus nadal jest kapitanem? - ślizgonka zapytała i zmrużyła oczy patrząc na znienawidzonego ślizgona.

- Oczywiście, że tak - Blaise zaśmiał się spoglądając na zirytowaną przyjaciółkę. - Nadal masz mu za złe, sytuację sprzed roku?

- Oczywiście, że tak - przedrzeźniła chłopaka. - Nie będzie mi jakiś dupek, komentował mojej gry.

- Cóż, granie na pozycji ścigającego z Marcusem i Adrianem, musi być dla ciebie trudne, co? - Pansy się zaśmiała i rzuciła przyjaciółce rozbawione spojrzenie. - Widząc twoją twarz na każdym meczu, mam wrażenie, że zaraz ktoś z nich spadnie z miotły.

- Uwierz mi, gdybym nie była w tej samej drużynie co oni, to z pewnością bym to zrobiła.

- Nie przesadzaj - Blaise szturchnął ją ramieniem, a ona posłała mu wściekłe spojrzenie. - Zastanawiam się, czy istnieje w tej szkole osoba, która cię nie irytuję.

- Ty? - bardziej zapytała niż opowiedziała. - Pansy i...

Zamyśliła się specjalnie i westchnęła aktorsko, spoglądając na chłopaka.

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz