Chapter I - XV

2.3K 138 17
                                    


Nainsi westchnęła przeciągle siadając na kanapie i dotykając przypinki. Dołączyła do Brygady Inkwizycyjnej z dwóch bardzo prostych powodów, a mianowicie chęci dopieczenia dyrektorowi Hogwartu (do którego z roku na rok żywiła coraz to większą nienawiść, spowodowaną specjalnym unikaniem jej, gdy pytała o rodziców), oraz namową przyjaciół, którzy podśmiewywali się że ta zapewne spiskuję z resztą uczniów.

I Merlin tylko wie jak blisko byli tej prawdy.

Aktualnie siedziała z przyjaciółmi w salonie czekając na śniadanie, aby zaraz po nim udać się do Hogsmeade na pociąg, który odwieść miał ich do domów na święta.

- Zagrajmy w coś, mamy jeszcze dużo czasu - rzuciła Pansy, która leżała na kanapie oglądając z nudów swoje paznokcie.

- Co proponujesz - ziewnęła Nainsi, rozciągając się co nie co.

Pansy z szerokim uśmiechem podbiegła do swojej torby, wyciągając złote pudełeczko, które miało czarny napis na środku.

W pudełku znajdowało się nic innego jak jej ukochane karty czarodziejów. Zaprosiła wszystkich na leżący na środku salonu dywan i rozkładając karty usiadła po turecku.

- Każdego kogo tyczy karta zjada to - uniosła małą czekoladową kulkę w górę.

- Co to jest? - czarnowłosa zmarszczyła brwi, spoglądając na niewinnie wyglądająca kulkę czekolady.

- W każdej z nich jest jedną fasolka o różnym smaku - uśmiechnęła się złowieszczo rozsypując kilka do miseczki. - Możesz trafić na tą o smaku cytryny, a możesz na zgniły ser.

- To obrzydliwe.

- Nie narzekaj, będzie fajnie - Pansy przewróciła oczami. - Siadajcie.

Gdy czwórka ślizgonów zasiadła po turecku na dywanie, magiczne karty zaczęły grę. Pierwsza z nich poleciała w górę, a następnie przemówiła nudnym, starym głosem:

"Na świecie istnieje też i taki czarodziej, co w swej głowie, znajdzie miejsce na nie jedną dziedzinę, a wiele"

Trzy pary oczu skupiły się na Nainsi, a ona otworzyła usta w zdziwieniu, gdy miseczka z okrągłymi czekoladkami podleciała prosto w jej stronę.

- To niesprawiedliwe - mruknęła i sięgnęła po pierwszą lepszą kuleczkę z góry, wgryzając się w nią.

Jej twarz wykrzywiła się w obrzydzeniu, gdy na języku poczuła smak lukrecji.

- Salazarze tylko nie lukrecja, dajcie mi to wypluć - jęknęła żałośnie sięgając dłonią w stronę Blaise'a, który podał jej paczkę chusteczek.

Kiwnęła głową w stronę kart, dając niemy znak, że można grać dalej.

"Czarodziejów na świecie jest wiele, lecz znajdzie się i taki, który zna tajemnice te, które będą schowane nawet i najgłębiej."

Miseczka delikatnym ruchem poleciała w stronę Pansy, która fuknęła urażona.

- On tak samo plotkuje jak i ja - wskazała palcem na siedzącego naprzeciwko Blaise'a, który cicho się zaśmiał.

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz