Chapter I - X

5.1K 286 12
                                    

Nainsi zatraciła się w nauce do tego stopnia, że nie zauważyła nawet rozpoczynającego się weekendu. Dzień jej urodzin był przeciętny i z pewnością nie tak go sobie wyobrażała. Zaraz po tym, gdy po krótkiej rozmowie z Connorem (z którym spędzała ostatnio zadziwiająco dużo czasu), piątka ślizgonów udała się na zajęcia, które dosłownie zwaliły ją z nóg. Tego samego dnia zaraz po kolacji, usadowiła się na kanapie w pokoju wspólnym i odrabiała miliony zadań, bądź uczyła się na zbliżające SUMy, które nie dawały jej spokoju, powodując ciągły stres. W momencie zamknięcia książki na zegarze wybiła równo pierwsza w nocy, co oznaczało, że jej dzień dobiegł końca.

Kolejne dni mijały jej tak samo. Nie rozmawiała z przyjaciółmi, olewając raz za razem podekscytowaną Pansy, bądź Blaise'a, który proponował jej grę w szachy czarodziejów.

Stanęła przed drzwiami do gospody Pod Świńskim Łbem i ostatni raz się rozglądając, oraz poprawiając czapkę weszła do środka.
Widząc wielu uczniów z różnych domów (oczywiście brak było wychowanków Slytherina), zrobiło jej się słabo. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak wiele mogła stracić, będąc właśnie w tym miejscu. Widząc śmiejącego się do niej Connora, o mało się nie przewróciła.

Zauważyła Neville'a Longbottoma, bliźniaków Weasley razem z ich przyjacielem Jordanem, oraz najmłodszą Weasley. Zaraz z tyłu nich siedziała Cho Chang (która nadal cierpiała po śmierci Cedrika), Lavender, Justyna z Erniem, oraz blondynkę, którą zapamiętała jako Luna (chociaż w Hogwarcie chodziły gorsze określenia). Pozostałych uczniów zbytnio nie kojarzyła, a ich wzrok wydawał się być tym najbardziej palącym.

Krukon gestem ręki wskazał na miejsce obok siebie, a w jego niebieskich oczach coś zaświeciło. Nainsi westchnęła i leniwym krokiem udała się w tą stronę.

- Możecie zaczynać, jestem tu tylko, żeby się pośmiać - mruknęła siadając. - Ale najpierw chcę moją zapłatę, Potter.

Gryfon wstał i poprawił swoje okulary, gdy te lekko opadły na jego nosie podczas schylania się do torby. Wręczył Nainsi fotografię i małą karteczkę z nazwiskami.

- Rzetelna? - rzuciła tylko, wkładając wszystko do kieszeni kurtki.

- Bez błędów. Liczymy na to, że i ty wywiążesz się z umowy.

- Tak jak mówiłam, pomogę. Jednakże zależy mi na dyskretności.

- Pamiętamy o tym. - Do rozmowy wtrąciła się Hermiona, wstając z krzesła. - Harry czas zaczynać.

Brunet kiwnął głową w odpowiedzi i odwracając się na pięcie, wrócił na swoje miejsce.

Nainsi z zaciekawieniem słuchała tego co chłopak ma do powiedzenia. Wiele osób w pomieszczeniu zdawało się nie wierzyć w opowieści chłopaka, raz za razem wysyłając sobie krzywe uśmiechy. Nie wiedząc dlaczego, ślizgonkę naprawdę zirytował ten fakt, dlatego postanowiła się odezwać.

- Skoro mu nie wierzycie, po co przyszliście? Jeśli jesteście tu tylko po to, aby zaspokoić swoją ciekawość na temat śmierci Cedrika, to uwierzcie mi jesteście paskudni - rzuciła obojętnie i wygodniej rozsiadła się na krześle (o ile można powiedzieć w ogóle o jakiejkolwiek wygodzie). - Ja mu wierzę. Całe życie spotykam różnych ludzi i zdecydowanie wiem, że coś jest na rzeczy. Wrócił i zaczyna się robić niebezpiecznie, dlatego zdecydujcie się po jakiej stronie jesteście i jeśli was to nie interesuje to po prostu stąd wyjdźcie. Im mniej przygłupów do nauki tym lepiej.

W pomieszczeniu nastała głucha cisza, a każdy przetwarzał w głowie informację.

- Jaki masz cel w tym, że tu jesteś, co? - usłyszała niemiły ton głosu Ginny. - Mamy uwierzyć, że chce nam pomóc ślizgonka?

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz