Chapter I - IV

6.3K 327 45
                                    

Nainsi siedziała w szkolnej bibliotece i raz za razem dotykała różnych ksiąg, które mogły w jakiś sposób jej pomóc w znalezieniu biologicznych rodziców. Westchnęła, gdy przez kolejną godzinę, nie znalazła nic, co mogłoby jej pomóc w jakikolwiek sposób. W końcu chwyciła pierwszą kronikę, której napisu nie było nawet widać i przekartkowywała bezcelowo kartki. Raz za razem trafiała na fotografie uczniów obok profesora, którego nie miała jeszcze okazji poznać.

- Klub Ślimaka? - zmarszczyła brwi i dalej przeglądała zdjęcia, delikatnie dotykając starych stron.

Lecz w pewnym momencie zdjęcia się skończyły, a Nainsi w zdezorientowaniu wpatrywała się w żółte kartki. Przekartkowała na sam koniec, gdzie zobaczyła kilka różnych typów pisma. Zrozumiała, że każdy z członków klubu wpisywał się na pamiątkę. Przewróciła oczami widząc podpis Lucjusza Malfoya. Więcej imion nie kojarzyła, jedynie imiona czasami coś jej mówiły. Miała zamykać księgę, gdy w oczy rzuciło jej się pewne nazwisko.

Black.

A konkretnie Regulus Black.

Zgryzła policzek od środka i zapisała na pergaminie obok imię i nazwisko, a następnie odłożyła książkę na jej miejsce i szybkim krokiem ruszyła w stronę dormitorium.

Przeskakiwała schody co dwa, a idąc lochami nie zwracała uwagi na to, kogo potrąca łokciem. Po dosyć nerwowym wypowiedzeniu hasła, wchodząc do salonu, wzrokiem szukała tej jednej blond czupryny, która była silnie związana z rodem Blacków.

Znalazła go siedzącego na kanapie i rozmawiającego z Adrianem, którzy równie emocjonanie jak ostatnio rozmawiali na temat Quidditcha.

- Szukasz czegoś, Black? - brunet o lekko przydługich włosach uśmiechnął się pod nosem, na co Nainsi prawie cofnął się obiad.

- Jesteś ostatnią osobą od której szukałabym czegokolwiek, Pucey - syknęła, nie mogąc znieść widoku znienawidzonego chłopaka.

- Złość piękności szkodzi, złotko.

- Posłuchaj mnie, Pucey - ślizgonka nerwowym krokiem podeszła w stronę kanapy i stanęła na przeciwko chłopaka, schylając się tak, aby jedną dłonią opierać się o zagłówek, a palec od drugiej, boleśnie wbijała w tors chłopaka przed nią. - Nie pozwalaj sobie, bo gorzko tego pożałujesz. Nie masz żadnego prawa, żeby mówić do mnie w ten sposób, rozumiesz?

- Ciekawe czyj temperament masz, mamusi czy tatusia? Oh, zapomniałem - uśmiechnął się przebiegle, a jego twarz pokazywała jak bardzo rozbawiony był. - Już się tego nie dowiemy - Nainsi zamarła, czując jak jej serce rozbija się na milion małych kawałeczków. - Swoją drogą - zlapał kosmyk jej włosów w swoje palce. - Wyładniałaś przez te wakacje.

Nainsi nadal będąc w szoku nie zareagowała. Jej oczy się zaszkliły, a łzy uporczywie próbowały znaleźć drogę na zewnątrz. Z każdym kolejnym razem, gdy przypominała sobie słowa ślizgona, jej serce dosłownie krwawiło.

Blondyn siedzący nieopodal wpatrywał się w nią kilka dobrych sekund, a gdy zauważył spawającą łzę na policzku dziewczyny westchnął i zwrócił się w stronę chłopaka.

- Pucey, nie wydaje mi się, żebyśmy skończyli rozmowę - spojrzał w stronę bruneta, który bawił się w ciągu dalszym czarnym kosmykiem włosów. Nie miał pojęcia dlaczego, ale to zachowanie niesamowicie go zirytowało. Dlatego wstał i stanął obok dziewczyny. - Nie ignoruj mnie, Pucey. A ty - złapał za nadgarstek Nainsi, która dopiero teraz się ocknęła. - Nie przeszkadzaj komuś w rozmowie.

Z ogromną siłą odepchnął ją od kanapy i posłał jej wściekłe spojrzenie. Szybko otarła łzę i spoglądając na bruneta na kanapie, splunęła.

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz