Chapter I - VII

5.5K 311 15
                                    

Sala w której odbywały się zajęcia z transmutacji, wyglądała tak, jakby co najmniej kilka troli po niej przeszło. W klasie panował zamęt, który spowodowała Dolores Umbridge po śniadaniu, które było niecałą godzinę temu, więc temat nadal był na językach wielu osób. Nainsi przewróciła oczami, słysząc uniesione w bulwersie głosy gryfonów, mimo, że sama nie przepadała za kobietą to nie czuła potrzeby krzyczenia o tym, jak co niektórzy.

- Głowa mi chyba zaraz wybuchnie - jęknęła Pansy i złapała się za nos. - Merlinie, gdzie jest McGonagall?

- Nienawidzę transmutacji, nienawidzę z całego mojego serca - Nainsi opadła głową na ławkę i ziewnęła. Była niewyspana, głodna i bolała ją głowa przez małą ilość snu, a głośni uczniowie wcale nie sprawiali, że czuła się lepiej. - Muszę wejść do Skrzydła Szpitalnego po lekcji, bo nie dotrwam nawet do połowy.

- Nikt nie kazał ci siedzieć do nocy, szczególnie, że przez ciebie inni też się nie wyspali - fuknęła Pansy.

- Mówiłam ci już. Salon był zajęty, więc musiałam zostać w pokoju.

- Na drugi raz osobiście cię wyrzucę, obiecuję.

- Już nie mogę się do...

Nie dokończyła swojej wypowiedzi, ponieważ do pomieszczenia weszła profesorka, uciszając samą swoją obecnością uczniów. Nainsi westchnęła błogo, słysząc ciszę, która była dla niej jak zbawienie. Pansy z Blaisem zrobili dwa kroki do tyłu, gdy spotkali się ze wzrokiem Minerwy. Takim oto sposobem, Nainsi siedziała obok Draco, mając ochotę rzucić się z Wieży Astronomicznej, wiedząc, że chłopak będąc naprawdę biegłym w transmutacji, zapewne będzie wyśmiewać jej błędy.

- Zajmujemy się dzisiaj niewidzialnością - kobieta machnęła różdżką, a przed uczniami znalazły się ślimaki. - Otwórzcie podręcznik na tym temacie i wyjmijcie różdżki. Teorię omówiliśmy na ostatnich zajęciach, więc jesteście w pełni przygotowani na to zadanie. Pięć pierwszych osób, które wykonają zadanie bezbłędnie, nagrodzę w postaci punktów.

Uczniowie zabrali się do roboty pełną parą, słysząc, informację na temat punktów, które były dla obu domów, niczym wygraną w mugolskiego lotka. Nainsi przekartkowała podręcznik, jeszcze raz uważnie czytając jak wykonać zaklęcie. Westchnęła spoglądając na ślimaka, który powolnym krokiem zmierzał ku brzegu ławki.

- Wybacz, ślimaczku - złapała go w dłoń i postawiła przed sobą. Draco siedzący obok ukradkiem spoglądał na jej poczynania. - Jeśli cię skrzywdzę, pamiętaj, że to nie celowo.

Draco prychnął i usilnie starał się powstrzymać uśmiech. Ostatecznie lewy kącik jego ust podniósł się odrobinę do góry.

- Okej... Nie zrobię ci krzywdy, nie zrobię - wycelowała różdżkę w stronę zwierzątka i jęknęła. - A co jeśli zrobię?

- To tylko ślimak, Black.

- A ty jesteś tylko Mafoy, może użyję zaklęcia na tobie, co? - burknęła i zabrała ślimaka na dłoń, przybliżając się do niego. - Cześć malutki!

Draco przyglądał się dziewczynie z przymrużonymi oczami. Wyglądała dosyć komicznie, mówiąc do małego stworzenia, które szukało drogi zejścia na dół. Spojrzał na swojego ślimaka, który aktualnie znajdował się na środku ławki, swoimi czułkami uderzając o drobne rzeczy na blacie. Ustawił go przed sobą i jeszcze raz zerknął na dziewczynę, która marszczyła nos i uśmiechała się do... Ślimaka. Stworzenia, które nawet nie miało szansy jej usłyszeć i zrozumieć. Wzrokiem zlustrował jej dzisiejszy wygląd, zaczynając od włosów, które miała niechlujnie związane, kończąc na nosie, który nadal marszczyła. Odwrócił wzrok dopiero, gdy usłyszał głos profesorki.

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz