Chapter I - XXVIII

308 21 11
                                    


Dłoń Nainsi co chwila sięgała do niesfornego kosmyka włosów, który co chwila uciekał zza jej ucha, gdy pochylała się nad książką do eliksirów i kociołkiem. Stojący naprzeciw niej po drugiej stronie blatu Draco, obserwował to z niemałym rozbawieniem.

- Mógłbyś mi powiedzieć co tak niesamowicie cię śmieszy? - Syknęła w końcu, posyłając mu wściekłe spojrzenie. - Sproszkuj mi to - podała mu ruty zwyczajne nie spoglądając na niego, zbyt zajęta czytaniem instrukcji.

- Myślałem, że nie robimy felix felicis - mruknął, a następnie sięgnął po ruty, które były obok podręcznika. Przypadkiem musnął rękę Nainsi, która odsunęła ją w ciągu sekundy, jakby dotyk Draco ją poparzył.

- Rozmyśliłam się. Felix felicis jest dla mnie i jest on planem numer jeden, jeśli on nie wyjdzie, w życie wcielę plan drugi, czyli podanie mu veritaserum.

Potarła swoje skronie, spoglądając na zegar na ścianie. Minęło dopiero dwadzieścia minut odkąd tu jest, a miała wrażenie, że zaśnie zaraz na stojąco. Uniosła wzrok znad podręcznika, spoglądając na Draco, który wpatrywał się w nią z ciekawością.

- Skończyłem.

- Moje gratulacje - mruknęła. - Przeczytaj mi na głos co powinnam robić i możesz już pójść.

- Bałem się, że będziesz wymagać ode mnie rzeczy niemożliwych, a tu proszę, całkiem przyjemne te zadania - prychnął. - Więc mam czytać? Sprawdzasz moje umiejętności z eliksirów czy języka angielskiego?

- Czy ty ze mnie drwisz, Malfoy?

- Skądże.

- Skoro tak bardzo chcesz się wykazać to jutro w tym samym miejscu i o tej samej godzinie to ty będziesz wykonywać veritaserum, a ja będę zajmować się przygotowaniem składników no i, oczywiście, czytaniem. - Oparła się o stół, spoglądając mu wyzywająco w oczy. Te jakby się do niej zaśmiały co nieco ją speszyło i zmusiło do ponownego spojrzenia w podręcznik. - Jak układa ci się z Greengrass?

Po wypowiedzeniu tego na głos miała ochotę zakopać się pod ziemią. Uszy nieprzyjemnie zaczęły ją piec, a policzki poszły w ich ślady, zalewając jej twarz soczystym rumieńcem.

- Znakomicie. Co z tobą i tym krukonem? - odbił piłeczkę, również będąc zażenowanym całą tą sytuacją. Niemniej jednak nie pozwolił sobie, aby ślizgonka to zauważyła.

- Nazywa się Connor, Draco - twardo zaakcentowała imię blondyna. - Dobrze. Dogadujemy się znakomicie.

- Super.

- Tak, super.

Zapanowała cisza, którą przerywało tylko gulgotanie z kociołka. Ślizgonka zrezygnowała z wykorzystania chłopaka do czytania na głos, czytając samemu.

- Możesz już iść. Dalej dam radę sama. - Rzuciła, gdy na zegarku wybiło za pięć pierwsza. Uniosła wzrok po dobrej minucie, gdy w odpowiedzi usłyszała tylko miarowy oddech. - Malfoy?

Oczy chłopaka były zamknięte, a jego klatka unosiła się w spokojnym rytmie. Siedział na krześle, które musiał sobie wyczarować bo wcześniej go tu nie było i Nainsi była tego pewna, opierając policzek na dłoni.

Nainsi powoli zdjęła rękawice ze swoich dłoni, aby go nie obudzić, i pozwoliła sobie na chwilę zapomnienia, skupiając się na detalach jego twarzy. Blond kosmyki opadały mu delikatnie na czoło, będąc nieco dłuższymi niż zazwyczaj. Mimo późnej godziny nadal były idealnie ułożone, a przynajmniej na takie wyglądały. Jego brwi były nieco zmarszczone, jakby nawet przez sen głęboko się nad czymś zastanawiał. Następnie Nainsi skupiła się na długich rzęsach, które chroniły te przepiękne oczy dla których niekiedy traciła rozum. Westchnęła cicho spoglądając na delikatnie rozchylone usta, które pierwszy raz miała okazję ujrzeć naturalne. Bez wykrzywiania ich w złośliwych, kpiących i wywyższających się uśmieszkach, oraz bez zaciskania w wąską linię. Wydawały jej się być tak miękkie, że wręcz odruchowo jej dłoń ruszyła ku nim, chcąc sprawdzić czy naprawdę takie są.

Gdy tylko zbliżyła dłoń bliżej jego twarzy, otworzył szeroko oczy. Ciało Nainsi przeszły dreszcze, a jej usta przyjęły fałszywy złośliwy uśmieszek.

- Już miałam cię uderzyć. Zniszczyłeś mi całą zabawę.

- Pokusiłbym się o stwierdzenie, że chciałaś mnie dotknąć.

Jej serce zabiło tak mocno, że mało brakowało, a straciłaby równowagę.

- A ja pokusiłabym się o stwierdzenie, że twoje fantazje są zbyt śmiałe. Świat musiałby stanąć na głowie, a Voldemort samodzielnie oddać się w ręce aurorów, abym dotknęła cię z własnej woli. - Puściła mu oczko. - Zbieraj się, Malfoy. Wyglądasz jak trup.

- Dziękuję, Black. Również wyglądasz zniewalająco, szczególnie mając skorupkę żmijoptaka we włosach - rzucił kąśliwie w jej stronę. Czarnowłosa automatycznie sięgnęła dłonią do włosów, poszukując owej skorupki. Blondyn westchnął udając się w jej stronę i stanął naprzeciw, sięgając dłonią do skorupki, którą delikatnie wyjął. - Tutaj, Black.

Nainsi uniosła wzrok na jego dłoń i skorupkę pomiędzy jego palcami. Nie potrafiła wyjaśnić dlaczego, ani co konkretnie nią kierowało, ale przysunęła się nieco w jego stronę, unosząc wzrok na jego twarz, a następnie usta. Szybko znów wróciła do spoglądania w jego oczy, próbując zagłuszyć w sobie uczucie sławnego jej z książek, stada motyli.

Powiększyło się ono niesamowicie, zalewając całe jej ciało, gdy i blondyn przesunął się w jej stronę, powoli nachylając się ku niej. Przełknęła ślinę i przymknęła oczy, gdy poczuła jego ciepły oddech na swoim policzku. Chwilę później poczuła miękkie wargi ślizgona na swoich.

Jej zdradzieckie ciało robiło wszystko wbrew jej umysłowi. Przysunęła się bliżej jego ciała, jedną dłoń zaplatając w puszystych włosach, a drugą obejmując jego szyję i przyciągając bliżej siebie, pogłębiając pieszczotę. W głowie obu szalało stado różnych myśli. Zaczynając od zawahania, złości do samego siebie, kończąc na zalewającym ich pożądaniu.

Cofnęli się do tyłu, napotykając się na swojej drodze ławkę. Nainsi oparła na niej dłonie bojąc się, że jeszcze chwila, a upadnie. To uczucie potęgowały dłonie Draco, które delikatnie zaciskały się na jej talii.

Przeciągali ten pocałunek w nieskończoność. Gdy pierwszy raz oderwali się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza, chwilę później znów złączyli swoje wargi w o wiele spokojniejszym pocałunku. Za drugim razem wymienili się kilkoma krótkimi całusami, a dopiero za trzecim oderwali się od siebie.

Dłonie Draco również spoczęły na blacie ławki, gdy oboje ciężko dyszeli po tym incydencie. Nikt się nie odezwał. Nie tylko dlatego, że żadne z nich nie wiedziało co mogłoby powiedzieć, ale również dlatego, że nie chcieli psuć tej chwili.

Nainsi przymknęła oczy poraz kolejny tego wieczoru, próbując ustabilizować swój nierównomierny oddech. Otworzyła je dopiero, gdy poczuła chłód, a postać blondyna kroczyła ku wyjściu z zaciśniętymi w pięści dłońmi. Sam widok jak mocno były one ściśnięte przyprawiał Nainsi o nudności.

Dopiero, gdy została w pomieszczeniu sama, odetchnęła pełną piersią, a myślom pozwoliła na kłótnie między sobą. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Sama myśl o tym co przed chwilą się wydarzyło ją żenowała, a gdy myślała o tym, jak bardzo jej się to podobało, miała ochotę rzucić na siebie Avadę.

Usiadła na ziemię w dłoniach chowając swoją twarz. Nie miała pojęcia jak ponownie spojrzy w twarz Draco, albo Narcyzy, mając w głowie myśl o tym, jak dobrze było jej w objęciach jej syna. Błagała o to, aby Pansy nie nabrała jutro żadnych podejrzeń, a także o to, aby blondyn nikomu nie opowiedział o tym co się tu wydarzyło. Wystarczająco już teraz czuła upokorzenie i naprawdę nie potrzebowała, aby ktoś zadawał jej niewygodne pytania.

Podniosła wzrok na zegar, który wskazywał trzydzieści minut po pierwszej w nocy. Jęknęła cierpieńczo, przypominając sobie o jeszcze jednym spotkaniu, które dziś ją czekało. I mimo, że wcześniej z niecierpliwością go wyczekiwała to teraz miała ochotę je ominąć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 26, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz