Chapter I - VI

5.7K 299 38
                                    

Pogoda, która zawitała tego dnia, była wręcz idealna do wizyty w Hogsmeade. Śnieg lekko prószył, przez co wszystko na zewnątrz mieniło się na biało, a uczniowie spokojnie mogli urządzić bitwę na śnieżki, bądź po prostu pobawić się na śniegu. Nainsi uwielbiała grudniowy klimat, gdzie Hagrid przynosił choinki, które profesorowie stroili za pomocą magii, bądź zajmowały się tym skrzaty. Dodatkowo, choinka w salonie ślizgonów, ustrojona tylko w srebrne ozdoby, miała niesamowity urok i dziewczyna była pewna, że gdy opuści już Hogwart i jako dorosła kobieta założy rodzinę, tak właśnie będzie wyglądać choinka w jej domu.

- Czy ta choinka spełnia marzenia, skoro siedzisz przy niej po kilkadziesiąt minut dziennie?

Nainsi usłyszawszy zgryźliwy ton blondyna, westchnęła tylko i delikatnie odwróciła się w jego stronę.

- Lubię zapach świeżej choinki, poza tym, musisz przyznać, że to jak ustrojona jest, daje niesamowity klimat, ona jest taka... Ślizgońska? Nie mam bladego pojęcia jak to określić, ale naprawdę tu pasuje i wygląda przy tym przepięknie.

- Choinka jak choinka - Draco przerwrócił oczami nie rozumiejąc, co takiego dziewczyna widzi w zwykłej choince.

- Dla mnie to choinka, nie wyobrażam sobie świąt bez niej, albo bez świątecznych lampek.

- To tylko roślina, która i tak zwiędnie, bo nie ma szansy przeżyć.

- Dlaczego jesteś nastawiony do wszystkiego w ten sposób? - Nainsi wzdychnęła i opuszkiem palca dotknęła gałązki drzewka. - W twoim domu, choinka zawsze wydaje mi się smutna... Jest na niej pełno różnorakich łańcuchów w kolorze czerwonym, bądź złotym, ale brakuje jej bombek, jest bez nich łysa.

- W domu nikt nie zwraca uwagi na to, co znajduje się na drzewie, które i tak uschnie za dwa tygodnie.

- Skoro ma umrzeć, to niech umrze wyglądając pięknie.

- To tak nie działa, Black.

- Owszem działa - żachnęła się. - Idąc do Hogsmeade, kupię kilka rodzajów bombek i będąc u ciebie, udekoruję biedulkę. Niech chociaż raz w życiu, ktoś z nich odejdzie z tego domu pięknie ubranym.

- Po co ma wyglądać pięknie, skoro zawróci tym w głowie innym?

- Po to jest choinka, Malfoy.

Nainsi spojrzała w jego stronę i uniosła brwi, widząc, że ślizgon jedną dłonią złapał srebrną bombke i powoli, opuszkami palców, badał jej strukturę.

- Nie chcielibyśmy wam przeszkadzać w rozmowie, na jakże ciekawy temat choinki, ale musimy się zbierać do wyjścia - rzuciła Pansy, stając koło Blaise'a z założonymi rękoma. - Jak twoja głowa, Nan?

Ślizgonka wstała z podłogi i strzepała ze spodni iglewia, które zgubiła choinka. W myślach przyznała Draco rację, że w końcu każda z nich uschnie. Można było utrzymać ją przy życiu, za pomocą magii, jednak pod jej wpływem roślina robiła się sztuczna i nie wydzielała pięknego zapachu lasu. Staneła na przeciwko przyjaciół i spojrzała na Pansy, siląc się na lekki uśmiech.

- Już dobrze, dziękuję.

- Super! - Pansy klasnęła w dłonie i wskazała dłonią na wyjście z salonu. - Zatem w drogę.

Wychodzili z zamku w kompletnej ciszy. Czwórka ślizgonów co prawda szła koło siebie, ale żadne z nich nie miało dobrego tematu do rozmowy. Dopiero, gdy opuścili zamek, Nainsi zaczęła przeszkadzać cisza, której nienawidziła ze względu mieszkania samej, gdzie jedyny dźwięk wydawała ona sama, bądź Boudika.

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz