Chapter I - XI

5.4K 272 35
                                    

Draco siedzący w fotelu, doskonale wyczuwał zapach drewna, które powoli paliło się w kominku. Próbował się zrelaksować po ciężkim dniu zajęć, które od paru dni spędzały mu sen z powiek. Wygodnie oparł się na miękkiej strukturze siedzenia, przymykając oczy i wsłuchując się w strzelanie drewna, kompletnie odcinając się od uniesionego głosu Pansy i Blaise'a, którzy po raz kolejny zaczęli się kłócić.

Chciał oczyścić swój umysł od pewnej osoby, która ostatnie czasy nie dawała mu wręcz spokoju, rujnując wszystkie jego dotychczasowe plany.

I ku jego rozczarowaniu, wcale nie była to Astoria, która zaczęła podobać mu się w drugiej klasie.

Jak na złość, właśnie ta osoba przekroczyła próg salonu z szerokim uśmiechem na ustach i książką od astronomii pod pachą. Spod przymrużonych powiek obserwował każdy ruch, który wykonała. Od odłożenia książki na stolik, przez pogłaskanie Boudiki i przywitanie się z resztą, aż do związania swoich czarnych jak węgiel włosów w niskiego koka i rozpuszczenie kilka pasm włosów na twarz.

- Draco nie ma z wami? - zmarszczyła nos i usiadła po turecku na ziemi, spoglądając na Blaise'a.

- Siedzę w fotelu, Black - odchrząknął, chcąc pozbyć się chrypki. - Zdążyłaś zatęsknić?

- Śnisz, Malfoy. Zastanawiałam się, jak wiele szczęśliwego czasu bez twojej obecności mi zostało - posłała mu sztuczny uśmiech.

- Nie wydaję mi się - prychnął. - Wtedy użyłabyś mojego nazwiska.

- Myślisz, że cały czas mówię o tobie po nazwisku? - również prychnęła, odwracając się w stronę chłopaka i twardo patrząc mu w oczy. - Trochę to głupie, nie sądzisz?

Postanowił zignorować jej słowa i uśmiechnął się cwanie, wiedząc już co powie, aby podnieść dziewczynie ciśnienie.

- Randka udana, Black?

- Owszem, dziękuję, że pytasz.

Puściła zdezorientowanemu blondynowi perskie oczko i wstała udając się do torby, którą położyła koło drzwi.

- Widzisz to, Malfoy? Connor wie, czego potrzeba przyjaciółce - uniosła dwie kroniki i uśmiechnęła się pod nosem. - Jeśli chcesz wyznać miłość Astorii, powinieneś zapytać mojego chłopaka o radę.

Nie miała pojęcia dlaczego to powiedziała. Wiedziała, że między nią i krukonem definitywnie nic nigdy nie zaiskrzy, a on zapewne się wścieknie, gdy dowie się o jej kłamstwie.

- Nie potrzebuję rad kogoś, kto zapytał o związek po dwóch tygodniach znajomości - spojrzał na nią kpiąco. - Jego złote rady mogłyby się skończyć tragicznie.

- Kto powiedział, że to on zapytał? - splotła dłonie na klatce.

- Nie chciałem posądzać cię o desperację, jednak sama się do niej otwarcie przyznajesz.

- Dobra, wystarczy już - Pansy posłała im krytyczne spojrzenie. - Myślałam, że w końcu zaczniecie rozmawiać normalnie, ale jak zwykle się przeliczyłam.

- Z nim nie idzie porozmawiać po ludzku - fuknęła. - Malfoy zawsze musi mieć jakiś problem.

- Właściwie to ty zaczęłaś, Black. - Jego lewa brew uniosła się w górę. - Czyż nie mam racji, Pansy?

- Mnie w to nie wciągaj, Malfoy - wycelowała w niego palcem. - To sprawa pomiędzy wami.

- Więc dlaczego zawsze komentujesz? - czarnowłosa przewróciła oczami.

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz