Chapter I - IX

5.1K 327 48
                                    

Ciche pomrukiwanie Boudiki obudziło Nainsi ze snu, uśmiechnęła się lekko, zadziwiająco będąc w dobrym humorze i nastawieniu na dzisiejszy dzień. Zabrała kotkę z brzucha, kładąc na materacu zaraz obok siebie i wstała, przeciągając się. Wczorajsze zajęcia ze Starożytnych Run doprowadziły ją do granic jej możliwości, dlatego praktycznie zaraz po nich udała się na drzemkę, którą przerwała tylko na rzecz kolacji i rundki w szachy z Blaisem.

Nasunęła na siebie szlafrok, wychodząc z dormitorium z zamiarem pójścia do łazienki i ogarnięcia się przed zajęciami. Bez większych problemów wykonała poranna toaletę i w pełni odświeżona wróciła do salonu, gdzie w wejściu przywitał ją Blaise i Pansy, która mocno ją przytuliła.

- Wszystkiego najlepszego! - zdezorientowana Nainsi przyjęła od niej prezent. - Otwórz, no!

- Jak bardzo powinno być mi głupio, skoro zapomniałam o własnych urodzinach? - zaśmiała się niezręcznie i rozdarła papierek, który ochraniał prezent. - Dziękuję - uśmiechnęła się wyjmując notes i zestaw ołówków, o którym myślała już dłuższy czas.

- Spełnienia marzeń - Blaise objął ją jedną dłonią, a drugą trzymał prezent, który po chwili wsadził dziewczynie do rąk.

Nainsi wyjęła z pudełka wielki puchaty sweter w szmaragdowym kolorze i ku jej zaskoczeniu mniejszy, który przeznaczony był dla kotki.

- Dziękuję w moim, oraz Boudiki imieniu, Blaise.

- To... - Pansy zaczęła niepewnie i wystawiła trzy prezenty przed siebie. - Srebrne są od Crabbe'a i Goyle'a, a czarny od Draco.

- Gdzie Malfoy o tak wczesnej godzinie? - zmarszczyła brwi i odebrała od przyjaciółki prezenty, kładąc na ziemi.

- Wydaję mi się, że na dziedzińcu z Astorią, ale nie jestem pewna.

Uśmiech Nainsi na chwilę zmalał. Ten jeden dzień, mógł chociaż na chwilę być obecny, albo przynajmniej wręczyć samemu prezent urodzinowy...

- W porządku, zbieramy się zaraz na śniadanie?

- Pomogę ci odnieść prezenty - zaoferowała Pansy i na potwierdzenie swoich słow złapała dwa w rękę. - Potem pójdziemy na śniadanie i możemy wyjść na stadion, jeśli wystarczy nam czasu.

Nainsi i Blaise zgodzili się z jej pomysłem skinieniem głowy. Gdy dziewczyny znalazły się w sypialni, Nainsi nie potrafiła odpuścić i ubrała kotkę w sweterek.

- Wyglądasz przepięknie, Boudika - pogłaskała kotkę pod pyszczkiem, wsłuchując się w jej mruczenie z zadowolenia.

- Musimy już iść, jeśli chcemy zdążyć.

- Już idę - mruknęła odsuwając się od kotki. - Wezmę nam po Kociołkowym Piegusku, czekaj.

- Po co?

- Nie mam tortu, a przydałoby się zjeść coś słodkiego, skoro są moje urodziny.

- Widzę, że coś cię gryzie, Nan. Co siedzi ci a głowie? - zapytała Pansy, widząc jak przyjaciółka zawiesiła się na chwilę przed kociołkami.

- Nic, tylko... Zastanawiałam się czy zabrać też dla Draco - mruknęła. - Mimo, że nie mam z nim tak dobrych stosunków jak z tobą czy Blaisem, to chcąc nie chcąc jest w naszej małej paczce.

- Jest ci przykro, że, no wiesz... Że nie było go rano?

- Nie - prychnęła od razu, nie chcąc dać po sobie poznać prawdy. - Skoro woli spędzać czas z Greengrass to niech sobie spędza.

- Czyli jesteś zła?

- Nie jestem zła - przewróciła oczami idąc w stronę wyjścia z pokoju. - Jego strata.

Slytherin Kings ⇴ Draco Malfoy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz