Rozdział 1

15.1K 323 217
                                    

-Vanessa! Chodź szybko na dół!-usłyszałam głos mojej rodzicielki

-Idę!!- odkrzyknęłam

-Wiesz co dzisiaj jest za dzień kochanie?

-Yyy sobota?-powiedziałam pytająco

-No właśnie...sobota, a która?

-Emm....emm nie wiem która?

-Trzecia...

-Weź nie pierdol!-powiedziałam trochę głośniej niż chciałam a mama skarciła mnie spojrzeniem.-mamo ja nie idę z wami do Shey'ów!

-Przykro mi ale musisz-oznajmiła surowo

Jak coś rodzina Shey jest nawet spoko. Noo....nie licząc Christiana. Jest to pieprzony, zapatrzony w siebie dupek,kretyn,chuj,szmaciarz,męska dziwka,egoista,idiota noo i długo by tu jeszcze wymieniać... przeleciał już chyba każdą dziewczynę ze szkoły noo z wyjątkiem mnie i mojej przyjaciółki Rose ale nie jestem pewna co do tego z Rose nie to że jest dziwką czy coś ale miała już dużo chłopaków a może on był jednym z nich chociaż też za sobą szczególnie nie przepadają i nawet lepiej bo by była pewnie jak każda z tych jego szmat i w kółko powtarzała
,,jaki to on jest cudowny", ,,że będą jeszcze razem" chociaż żadna z nich chyba w to nie wieży bo on nigdy nie miał dziewczyny na dłużej z tego co mi sie wydaje nie licząc Stelli, on ma zasadę

,,rozkochać,przelecieć,zostawić" zero uczuć, zero związków nic tylko gra w której to on dyktuje zasady...dupek.

Ja i Chris...heh chyba każdy w szkole i w mieście to wie...moi przyjaciele,jego elita, nauczyciele,dyrektor,woźni, każdy...dosłownie każdy uczeń szkoły to wie że lepiej jest dla mnie i dla niego jak trzymamy sie z daleka od siebie bo dosłownie ZAWSZE kończy sie to jakaś dużą kłótnią, aferą, często są też rodzice do szkoły wzywani noo takie dosłownie pożal sie Boże no ale nie moja wina że nienawidzimy sie od piaskownicy?...taaa.... po prostu tak bardzo sie kochamy że aż wcale, a nasi rodzice są najlepszymi przyjaciółmi i jeszcze jedno! Mieszkamy na przeciwko siebie! Tiaa po prostu żyć nie umierać! Cni'e takie jest już moje szczęście że zawsze raz w miesiącu dokładnie w każdą trzecią sobotę miesiąca mamy takie ,,uroczyste kolacje" z okazji świętowania naszej doskonałej przyjaźni chociaż też mamy kazania że w końcu pora ,,dorosnąć" i przestać zachowywać sie jak dzieci bo ja mam 17 lat a Chris 18 no ale niestety kiblował więc jest ze mną w klasie...

⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳

-Vans! Chodź już idziemy!!-usłyszałam głos mojego taty a po chwili razem z mamą zjawili sie w moim królestwie.
-kurwa! Ty jeszcze w dresach?
-Tom! Słownictwo!-skarciła go mama- Vans rusz swoje szanowne cztery litery ubieraj sie i chodź bo i tak ci tego nie odpuścimy w tym miesiącu.
-Głowa mnie boli, nigdzie nie idę...-zaczęłam symulować bo nie mam najmniejszej ochoty iść do tego popaprańca.
-Tym razem słonko ci sie to nie uda, już sie na to nie nabierzemy-uśmiechnęła sie z politowaniem mama.
-Ughhh super!

Podeszłam do mojej garderoby i wyjęłam z niej taki strój i sie w niego ubrałam:

Podeszłam do mojej garderoby i wyjęłam z niej taki strój i sie w niego ubrałam:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No sory jakoś specjalnie sie stroic przecież nie będę. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż po 20 minutach byłam gotowa do niechcianego wyjścia...

⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳⏳

stoimy przed domem Shey'a aż drzwi sie otwierają i wyłania sie z nich Hazel (mama tego idioty) wyglądała ślicznie jak zawsze.
Blond włosy do połowy ramion lekko pofalowane, niebieskie oczy, dobrze dobrany makijaż, ale trochę za bardzo wystawnie tak samo jak jej mąż Bruno i moi rodzice tylko ja taka heh mało galowa upsi dupsi?

-Christian! Zejdź już na dół goście już są!-odezwał sie Bruno.
-5 minut!- usłyszałam ten irytujący głos omgg jak ja go nienawidzę! Help me! Boże za jakie grzechy,sie pytam za jakie grzechy!??

Po niecałych paru minutach na dół zszedł szanowny pan i władca przeczesując jeszcze włosy ręką.

-Dobry Wieczór Tom, Mia-uśmiechnął sie mile do moich rodziców-Hej Vans-zwrócił sie do mnie i posłał mi swój perfidny uśmieszek...
-Taaak...cześć-syknęłam
-Skoro jesteśmy już tu wszyscy usiądźmy do stołu-powiedziała trzydziesto-sześcio latka (czyt~Hazel) jak powiedziała tak też zrobiliśmy. Zajęłam miejsce obok mojej mamy a na moje nieszczęście na przeciwko mnie usiadł ten dupek. Teraz dopiero sie zorientowałm że tylko ja jestem tu normalnie ubrana tak codziennie a nie wystawnie bo Hazel granatową sukienkę w białe paski i granatowy żakiet oraz czarne szpilki, Bruno granatowy garniak i czarne buty, mama beżową sukienkę w białe paski i beżowy żakiet oraz białe obcasy a tata beżowy garniak i tego samego koloru buty. Christian miał ubraną białą koszulę i czarne rurki.

Po zjedzeniu posiłku dorośli śmiali się w najlepsze i rozmawiali a ja? Biedna ja nie miałam co z sobą zrobić więc siedziałam w telefonie na wszystkich social-mediach.

-Christian, może zabierzesz Vanesse do swojego pokoju i porozmawiacie...-zachrząkała Hazel.
-Uwierz mi mamo ale wolałabyś nie...
-To sie źle skończy w szczególności dla niego-wtrąciłam sie szybko żeby tego nieszczęścia uniknąć...ja?w jednym pokoju z męską dziwką? Sama? No chyba ich coś pojebało!?- a po za tym i tak sie źle czuję więc wrócę już do domu....-znowu zaczęłam symulke
-Vans to samo mówiłaś przed wyjściem że sie źle czujesz...-zaczął tata.
-No bo serio źle sie czuję, głowa mnie napierdala...-kurwa zdradziłam sie! Ja nie przeklinam jak się źle czuję! Kurwa Vans czemu jesteś taka głupia!? Czemu!!?
-Vanss....-przeciągnęła moja mama. Widziałam jak tego chuja bawi moje zakłopotanie...skończony idiota...
-Dzieciaki! Koniec tematu musimy ustalić parę spraw a wy nam do tego nie jesteście potrzebni-powiedział surowo Bruno.
-Dobra! Chodź..!-powiedział wkurwiony Chris.
-A-ale...
-Vanessa...
-Jprdl...

Szłam z tym typkiem po schodach do góry w ciszy aż zaczęłam...
-Uwierz...to sie źle skończy...
-Wierzę...
-To tak ja spierdalam przez okno, powiesz że sie źle czułam i wyszłam...
-Serio?-spytał rozbawiony-serio chce ci sie w to bawić? I tak mają nam coś potem powiedzieć więc nie radzę ci spierdalać a po za tym zabiłabyś sie...
-Bynajmniej nie musiałam bym patrzeć na ten twój krzywy ryj-przewróciłam oczami.
-Ehh a ja na twoją pyskatą osobę-westchnął-zapraszam-krzywo sie uśmiechnął gdy staliśmy pod drzwiami do jego pokoju.

-Noo Vans powiedz mi moja droga jak tam u Josh'a?
-Ahh Chris bardzo dobrze ostatnio wylądował u higienistki po mu przez ,,przypadek" przyjebałam drzwiczkami od szafki w nos, a co ze Stellą? Już nie jesteście razem?
-Odpierdol sie, jej w to nie mieszaj...
-No co boli serduszko że twoja JEDYNA dziewczyna jaką miałeś nie licząc tych do pieprzenia zdradziła cie Josh'em...?
-Tylko że to twój fagas ją zaciągnął do kantorka woźnego.
-Myślisz że ona taka święta była? Proszę cie-uśmiechnęłam sie zwycięsko a on tylko przewrócił oczami.
-Szmata.
-Chuj.
-Dziwka.
-Męska dziwka. A i ps. ja nie pieprzę sie z byle kim, nie to co ty.
-Suka.
-Frajer.
-Idiotka.

No tak mniej więcej wygląda nasza wymiana zdań...ZAWSZE...i jakoś nam sie to wcale nie nudzi my po prostu nigdy nie żyliśmy,żyjemy, i nie będziemy żyli w zgodzie po prostu jesteśmy jak pies i kot. Ogień i deszcz, ale nie potrafimy żyć bez siebie a raczej bez naszych kłótni.
-Christian! Vanessa! Zejdźcie na dół!-rozbiegł sie głos Toma czyli mojego ojca.
-Nareszcie!- krzyknęłam w duszy i szybko wstałam i zbiegłam schodami do jadalni gdzie przebywała starsza część towarzystwa, a po chwili dołączyła do nas męska dziwka.

-Musimy wam coś powiedzieć...-zaczęła

-Zamieszkacie razem...-powiedziała spokojnie Hazel.
-Że co kurwa!? No chyba nie!-powiedziałam
-Pojebało was? Ja i ona pod jednym dachem nieee
-Tak, zamieszkacie. Musicie rozwiązać wasz konflikt który trwa od zawsze! Wakacje zaczynają sie za dwa miesiące a my wynajęliśmy wam domek w górach i tam pojedziecie na całe wakacje.-dodał Bruno.
-NIEE!!-powiedzieliśmy razem.

🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉
No heej 😎
Witam was w nowym opowiadaniu
Bad Boy and Bad Girl. Proszę o gwiazdki,komy i pomysły na inne opowiadania👑

Bad Boy and Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz