Rozdział 4

829 65 16
                                    

*** Hashirama ***

- Chłopcy, dzisiaj też idziecie naprawiać komponent? - zapytała Kushina-nee podczas kończenia śniadania.

- Hai. - odpowiedzieliśmy równocześnie.

- Czy chcecie bym wam pomogła? - dopytała od niechcenia, a my jak i zawsze odpowiadamy jej tymi samymi słowami od dwóch miesięcy "Dziękujemy, iie." - Szkoda. - mówi wychodząc z brudnymi naczyniami do kuchni.

- Dziękujemy za posiłek. Jak zwykle pyszny, Kushina-nee. - powiedziałem grzecznie kłaniając się z wdzięcznością na koniec. Kiedy już wychodziliśmy powiedziałem do aniki - Jeszcze trochę i będziemy mogli się wprowadzić do domu.

- Jeszcze jakiś tydzień i wszystko będzie wyglądać tak jak dawniej. - odpowiedział mi Tobirama.

Do głównego domu w komponencie Senju doszliśmy po niecałych 20 minutach. Dzisiaj też praca. Cieszyłem się z tego ponieważ okazało się, że nie straciłem swojego powinowactwa z ziemią i wodą. Dzięki czemu mogłem stworzyć drzewo lub jak to wolę mówić Mokuton. Było jednak trudniej niż zapamiętałem, a może to dlatego, że nadal jestem mały i nie mam takiej sprawności i kontroli nad swoim ciałem oraz chakrą jak za czasów mojej świetności. Długo się jednak nad tym nie zastanawiałem bo praca czeka. W tym czasie kiedy ja łatałem dziury w domu Tobirama zmieniał całą hydraulikę i inne instalacje w domu. Co jakiś czas musiałem jednak robić przerwy.

- To głupie ciało - mruknąłem podczas kolejnej takiej przerwy. - Jakbym chciał być w stanie robić to co robiłem kiedyś. - powiedziałem na głos do siebie. Bardzo się przestraszyłem słysząc głos swojego aniki za sobą:

- Hashirama! Co by było gdybyśmy tu nie byli sami i ktoś by Cię usłyszał? - był zły ponieważ podniósł na mnie swój głos.

- Przecież nikogo z nami nie ma Tobi. Prawda?. - powiedziałem w obronie.

- Hai. - powiedział i dodał błyskawicznie - Jeszcze przed chwilą pilnował nas jakiś facet, ale jak zrozumiał, że go znalazłem to zwiał.

- Ojć. Będę ostrożniejszy. - powiedziałem i naprawdę miałem to na myśli. Mój nastrój zmienił się na smutny czym doprowadziłem Tobiramę do większego gniewu. Mimo tego, że nic nie powiedział ja to wiedziałem. Za długo ze sobą żyliśmy oraz zaczęliśmy żyć ponownie bym tego nie zauważył.

- Okej. Tylko uważaj na przyszłość. Szkoda, że tu nie ma Mito-nee, ustawiłaby barierę i bylibyśmy bezpieczni. - powiedział mój aniki. 'Mito-koi.' pomyślałem na wzmiankę o mojej zmarłej ukochanej.

- Może Kushina-nee nam w tym pomoże? - zaproponowałem wracając do siebie.

- To jest myśl. Jednak poprosimy ją dopiero kiedy będzie wszystko gotowe. - powiedział Tobi zgadzając się z moją propozycją i dodał - Sami nie przeniesiemy tych wszystkich ciężkich mebli, które mają się na nowo pojawić w domu. Skończyłeś już łatać dziury w podłogach i dachu? - dopytał.

- Te dwie są ostatnimi wewnątrz. - powiedziałem spokojnie.

- Co z dachem? Już skończyłeś? - zapytał aniki i dodał - ja już zrobiłem wszystko co miałem wykonać i jeżeli chcesz to Ci pomogę. Tak poza tym to dziękuję za klona.

- Dachem zajmował się klon, ale został dezaktywowany. Musiałem to zrobić ponieważ... nie chciałem by ten pomagający Tobie zniknął. - powiedziałem nie patrząc się na niego. - Na strychu są braki belek wsporczych i tym miałem się zająć gdy tylko odpocznę i załatam te dziury. - powiedziałem wstając i kierując się do rzeczonych dziur. Po pięciu minutach już ich nie było. Nawet ślad po nich nie został.

OdrodzeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz