Rozdział 19

286 31 6
                                    

*** Tobirama ***

Wchodząc z powrotem do stróżówki po treningu coś mi nie pasowało. Rozejrzałem się po otoczeniu i zobaczyłem

- Gdzie tamta kunoichi? - zapytałem zdenerwowany.

- Poszła sprawdzić czy demon nie zabił Uchiha. - powiedział chłopak z wykałaczką w ustach.

- Przeklęta idiotka! - powiedział Hashirama wbiegając do pokoju. pobiegłem zaraz za nim. w pokoju zastałem plującą krwią Mito-koi i nieprzytomnego Uchiha. po przeciwległej stronie leżała lekko zmroczona kunoichi.

- Masz szczęście, że zdążyłam zakończyć pieczęć zanim mnie od niego oderwałaś. - powiedziała Mito-koi potężnym głosem by dodać - Jeżeli bym nie zdążyła to nie tylko on by zmarł, ale Ty, Ci co z Tobą przyszli i moja drużyna, a także najbliższa wioska jaka jest stąd. - po tych słowach wyszła i ponownie się odezwała - Hatake, zawiodłeś jako sensei i jako uczeń niby mistrza fuinjutsu. - po paru chwilach było słychać jak drzwi wejściowe trzaskają.

Z bratem pomogliśmy wstać kunoichi i wyszliśmy z pokoju chorego. Po chwili podbiegł do nas ten z wykałaczką i odebrał z naszych rąk kobietę.

- Co się tam stało? - zapytał mężczyzna w zielonym stroju z wąsem.

- Kunoichi weszła tam gdzie nie powinna. - powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi. kiedy je otwierałem usłyszeliśmy huk, a po chwili można było odczuć drżenie ziemi. pobiegłem w stronę gdzie czułem chakrę Mito-koi. to co zastałem sprawiło, że zdębiałem. Mito-koi w lewym oku aktywowany Byakugan, a w prawym Sharingan, a na czole miała Rinnegana. Unosiła się jakieś dwa metry nad ziemią, a jej włosy sięgały jej pośladek i falowały za nią w niewyczuwalnym przez nas wietrze.

- D..demon - szepnęła kobieta.

- To co widzicie zrobiła mi wasza kochająca Lady Kushina sprzedając mnie jako królika doświadczalnego do Orochimaru. - powiedziała Mito-koi głębokim głosem. słysząc to kobieta zaczęła powtarzać "Nie wierzę. Nie wierzę."mężczyźni natomiast tylko głośno wciągnęli powietrze do płuc. Ona kontynuowała - Macie zakaz myślenia, mówienia, przekazywania w jakikolwiek sposób, a także pytania o to co właśnie zobaczyliście i usłyszeliście, a teraz wracać. Później do was dołączę. - wszyscy odwróciliśmy się i poszliśmy tak jak nam kazała bez zastanowienia do stróżówki.

- Głodni? - zapytał Kakashi robiąc kanapki. Nikt mu jednak nie odpowiedział.

- Jak mogliście wejść mimo tego, że wiedzieliście jakie są konsekwencje przerywania pieczęci? - zapytałem.

- Musiałam zobaczyć czy go nie zabiła. - powiedziała kobieta.

- Kunoichi, zamknij się. Twoje niby wyjaśnienia znamy. Chcemy wiedzieć co ma do powiedzenia reszta. - odezwał się mój ototo-anija.

- Jakim prawem przepytujecie wyższych stopniem? - powiedział ten z wykałaczką.

- Jako jedna z rodzin założycieli Konoha. - powiedziałem oschle - Pasuje? - kiedy nikt nic nie powiedział dodałem - A teraz odpowiadać.

- Potrzebowała kogoś tam w środku by asystował. - powiedział Kakashi.

- I dlatego nie wszedłeś tam TY, który jako uczeń Hokage znasz się lepiej na Fuinjutsu niż cała reszta? - zapytałem z sarkazmem w głosie. - Hipokryci. - po tych słowach ruszyłem by sprawdzić co z Uchiha.

- Nie wierzę, że mieszkańcy wioski, którą nasz pradziadek budował z taką pieczołowitością zmieniła się w to... - słyszałem jak mówi Hashirama. 'Trochę to zabawne, że musi o sobie mówić w taki sposób.' pomyślałem uśmiechając się pod nosem.

OdrodzeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz