Rozdział 27

246 27 0
                                    

*** Tobirama ***

Po połowie przespanej nocy wstałem dziwnie wypoczęty. Kiedy już całkowicie się rozbudziłem dostrzegłem, że mój ototo-anija dopiero się wybudza ze swojego snu.

- Co się stało? Gdzie Kreto-dżdżowniś? - zapytał dostrzegając mnie zaspanym wzrokiem.

- Mito-chan go ululała do snu. Ciebie zresztą też. Poza tym nie żaden kreto-dżdżowniś, a Czerw Pustynny. - powiedziałem wstając ze śpiwora, które odstąpiła mi Mito-koi i ruszyłem na czworakach do wyjścia.

- Dla mnie i tak pozostanie Kreto-dżdżowniś. - powiedział do mnie mój ototo-aniki. Zatrzymałem się i odwróciłem w stronę brata. 'Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają.' pomyślałem widząc zdeterminowaną minę na twarzy Hashi-kun i wiedziałem, że nie żartuje.

- Jak tam uważasz. - odparłem i ponownie rozpocząłem swoją mozolną podróż do wyjścia. Zatrzymałem się by odsłonić przejście. Zajęło mi to niecałe pół minuty, ale słońce oślepiło mnie natychmiast. Zmrużyłem oczy i aż cofnąłem się na powrót by zaczekać, aż mój wzrok przyzwyczai się do tego ostrego światła.

- Przepraszam. - powiedział w moje plecy Hashirama-ototo-anija.

Nie odpowiedziałem. Nie odwróciłem się na powrót w jego stronę. Mogłem jednak wyczuć jego wzrok na moich plecach więc skinąłem głową i wyszedłem. Powitało mnie piekące słońce i ciężkie powietrze już nagrzane od słońca. Plecami do mnie kucała Mito-koi i intensywnie grzebała w swojej torbie podróżnej.

- Dzień dobry. - powiedziała na przywitanie nawet się do mnie nie odwracając.

- Dobry. - powiedziałem i skierowałem się w jej stronę. Pięć minut później z namiotu wyszedł mój ototo-anija. Dosiadł się do nas i wspólnie zjedliśmy przyszykowane przez naszą dziewczynkę śniadania. 'Nasza dziewczynka. Nie mam jakoś problemu z deklaracją tego, że Mito-koi jest moja, a teraz jeszcze do tego dodaję Hashiramę? Co ze mną jest nie tak? Przecież to mój brat! Jak mogę się dzieli najważniejszą istotą w moim drugim życiu z moim bratem. Uważałem, że moje szczęście będzie pełne, moja partnerka i ja. Może w późniejszym okresie pojawią się dzieci. Hashirama miał już swoją szansę więc czemu nie czuję się winny myśląc o Mito-koi jako partnerce dla nas dwóch, a nie jako mojej partnerce i jego bratowej czy siostrze?' w takich myślach upłynęło mi śniadanie. Zauważyłem, że Hashirama-ototo-anija wstaje i kieruje się do namiotu. Chwilę później widziałem jak zaczął go zbierać. Już miałem wstać i mu pomóc kiedy się odezwał:

- Przynajmniej tyle mogę zrobić i pozwolić wam trochę odpocząć.

- No to się pośpiesz bo mamy towarzystwo. - powiedziała Mito-koi, a ja odwróciłem się we wskazywanym przez nią kierunku. Półtorej kilometra przed nami walczyły dwa wielkie potwory. Postanowiłem się im przyjrzeć i aż zamarłem. Tymi potworami była Jaszczurka Śmierciożerca oraz Skorpion Pustynny.

- Hai, hai. - powiedział brązowowłosy i w niecałe pięć minut później po naszym obozowisku nie było już śladu.

- To co teraz? - zapytała się Mito-koi kiedy znowu byliśmy w komplecie. - Atakujemy ich teraz gdy są zajęci sobą? Czy czekamy aż jeden zwycięży i rozdzielimy się by skolekcjonować to co jest potrzebne od przegranego i unieszkodliwić zmęczonego wygranego i zabrać co potrzebne?

Zanim zdołaliśmy się odezwać walczące stworzenia przybliżyły się w naszą stronę. Nie było już więcej czasu na zastanowienie się co zrobić ponieważ one bardzo szybko się zbliżały. Atakowały się zaciekle

- Możemy ich rozdzielić za pomocą klatek z Mokudon i nie przejmować się ich ucieczką. Lepiej będzie ich rozdzielić teraz niż żeby się pozbyły tego co jest nam potrzebne podczas walki jaką ze sobą toczą. - odezwał się Hashirama-ototo-anija czym mnie bardzo zaskoczył.

OdrodzeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz